16. masz się czym chwalić.

359 11 3
                                    

Rano miałam totalny zjazd. Odkąd się obudziłam nie ogarniałam gdzie jestem. Było mi słabo i prawie zwymiotowałam. Wyszłam z pokoju w którym byłam i podreptałam przez bardzo ładny salon do kuchni, gdzie siedział brunet.

- Axel..? Co ty tu-

- Czy ty jesteś normalna? - wstał i popatrzył na mnie z naganą. Jego oczy były przekrwione, a pod nimi rozciągały się sińce, co oznaczało że nie spał on zbyt dobrze. - Mary, ty bierzesz leki...

- Ale co mają do tego moje leki, co?

- Główny składnik jednego z twoich leków zwiększa poziom THC w organizmie. - wyjaśnił wciąż wzburzony, jednakże nie dałam za wygraną.

- Och, super. - klasnęłam w dłonie, uśmiechając się sztucznie. - Czyli nie mogę nic robić, bo się leczę, ta? - prychnęłam. - Człowieku, jedyny alkohol jaki w życiu piłam, to pianka z piwa od mojego ojca, a zioło paliłam wcześniej tylko raz. Logiczne, że złapie mnie mocniejsza faza, bo kurwa nie jestem do tego przyzwyczajona.

- Mary, nikt nie każe ci brać tych leków. - przewrócił oczami. - Zawsze możesz je wyjebać i zacząć chlać, brać i palić co popadnie. - prychnął. - No słuchaj, twój wybór. Możesz albo się leczyć, albo być jak na przykład Lisanne Black.

Na wspomnienie imienia mojej przyjaciółki odrazu odrzuciłam od siebie wszystko co dotyczyło naszej dotychczasowej rozmowy.

- Skąd ją znasz? - warknęłam, bo mimo że nie była to dla mnie jakaś bardzo bliska osoba, to jednak byla z Kalifornii, a my byliśmy w pieprzonym Teksasie.

- Darco Black był moim szefem. - odparł jak gdyby nigdy nic. - Razem z ojcem Juana byli najważniejsi w całym gangu. Lisanne często zawracała mi dupę. Chodziła przy mnie ubrana w spódniczki mini i w topy które odkrywały więcej niż zakrywały. Myślałem, że jak się z nią prześpię, to się odpieprzy, ale ta zaczęła mieć jeszcze większą obsesję na moim punkcie.

- Masz się czym chwalić. - przewróciłam oczami. - Poza tym chyba mogę cię pocieszyć. Lisa aktualnie zmieniła się w najpopularniejszą dziwkę w szkole. Może ze względu na waszą starą znajomość da ci jakąś zniżkę, czy coś? - zakpiłam.

Nie mogłam uwierzyć w to, że rodzice moich przyjaciół byli pieprzonymi gangsterami! Jak sytuacja z Juanem powoli się układała w mojej głowie, tak nie byłam w stanie zaakceptować tego, że rodzina Lisanne też była w to wplątana!

- Mary, nie zmieniaj tematu.

- Ale ty sam go zmieniłeś człowieku! Co masz na myśli mówiąc, że będę taka sama jak ona?

- Jaka ty jesteś niedorobiona, chryste... Już ziarenko piasku by to zrozumiało...

I wtedy zdałam sobie sprawę o czym mówił. Szybko zabrałam rzeczy i wyszłam z jego mieszkania. Chwilę później poczułam szarpnięcie za ramię, a moje ciało odbiło się od torsu bruneta.

- No ale o chuj ci chodzi, Axel?! - krzyknęłam. - Zachowujesz się jak mój pierdolony ojciec!

- Innego nie masz.

- Och, jakiś ty litościwy. - prychnęłam, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.

- Czy ty nie możesz choć raz być odpowiedzialna, Claine? - zapytał zrezygnowany, a jego pięści były zaciśnięte.

- Czy ty nie możesz się ode mnie odwalić, Shane? - odbiłam pałeczkę.

Nie mów tego, Mary.

Po prostu tego kurwa nie mów!

- Albo Erase, jak sobie wolisz. - zakpiłam.

Reajcja chłopaka była natychmiastowa. Złapał mnie za ramiona i przygwoździł do szorstkiej ściany bloku. Jeknęłam z bólu, gdy jedna z jego rąk przesunęła się na moją szyję...

Jego długie palce zacisnęły się dookoła niej, odbierając mi oddech.

- Ax... - wydukałam słabo, z coraz większym trudem łapiąc powietrze.

- Nigdy, ale to nigdy masz tak do mnie nie mówić, Claine. - zacisnął palce jeszcze mocniej, aby już po chwili całkowicie mnie puścić.

Upadłam bezsilnie ma kolana, łapiąc się za szyję i próbując oddychać. Nie panując nad tym co robię, zdarłam mój naszyjnik z malutkim motylkiem. Srebro się porwało i wpadło do kanału. Widząc to, doczołgałam się tak i z przerażeniem patrzyłam, jak zniknął w wodzie.

W moich oczach momentalnie stanęły łzy, które chwilę później zmieniły się w rwące rzeki spływające po moich policzkach i brodzie..

- Mary..? - jak przez mgłę usłyszałam głos Axa, który pochylił się naprzeciwko mnie. Gdy tylko spojrzałam w jego oczy, cała moja wściekłość podskoczyła na jeszcze wyższy poziom.

Chciałam krzyczeć, bić go i wyzywać, ale zrobiłam coś gorszego.

Bo po prostu wstałam. Wstałam, odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie.

***

Około godzinę później wchodziłam już na posesję domu Maddy. Nie czułam ciężaru na szyji..

Naszyjnik który dziś przepadł na zawsze był prezentem od taty na dziewiąte urodziny. Początkowo często go nosiłam, a z czasem zauważyłam pewną rzecz. W miejscach, w których czułam się bezpiecznie, strasznie ciążył mi na szyji. Z kolei w miejscach w których czułam się nijako lub nieswojo, nie czułam błyskotki.

Wzięłam prysznic i poszłam się położyć. Dziwnie się czułam i miałam z tyłu głowy flashback tego uczucia, jednak usilnie starałam się to od siebie wyprzeć.

Do momentu gdy znów przewróciłam się na drugi bok, a na cyferblacie wyświetlała się godzina 4.20

Moje zaburzenia miały też jeszcze jedną stronę. Na początku, nim jeszcze udałam się do psychiatry, miewałam tak prawie codziennie. Nie mogłam spać, czas leciał bardzo szybko, a ja w ciągu trzech dni potrafiłam przespać niespełna sześćdziesiąt minut.

Wtedy też zaczęłam palić. Zawsze o odpowiedniej porze siadałam na parapecie i wypalałam fajkę. Robiłam się po tym senna, jednak w pewnym momencie to przestało działać i zaczęłam wypalać po kilka na raz.

Ze wstydem muszę przyznać, że tej nocy było tak samo. Wypaliłam prawie pół paczki, po czym opadłam na łóżko i zasnęłam jak dziecko.

HURT |✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz