Epilog

484 16 1
                                    

Leżałam wtulona w jego tors, gdy jego oddech owiewał moje czoło. Nadal nie dochodziło do mnie co przed chwilą zrobiłam, ale nie żałowałam tego.

Patrzyłam na jego spokojną twarz, gdy spał. Był taki bezbronny i słodki. Patrząc na niego nie widziałam handlarza bronią, prochami i jeszcze gorszymi rzeczami. Nie widziałam gangstera. I nie widziałam też konfidenta. Widziałam Ashtona Erase. Skrzywdzonego chłopca, który aby przeżyć musiał przejść przez totalne gówno.

Trochę bolało mnie gardło, więc podreptałam do kuchni, aby napić się wody. Nadal czułam słonawy smak na języku, ale nie przeszkadzało mi to. Nalałam sobie wody do szklanki. Gdy moje gardło było już nawilżone, wyszłam na dwór, aby jeszcze bardziej mu dojebać. Wyciągnęłam papierosa z paczki i odpaliłam go. Nikotyna boleśnie raniła moje gardło, ale moja masochistyczna dusza uwielbiała to uczucie.

Usiadłam przed drzwiami klatki schodowej i w spokoju dokarmiałam raka, do momentu gdy obok mnie nie zjawiła się starsza kobieta. Wyglądała na około pięćdziesiąt lat. Usiadła obok mnie i początkowo nie zwracałam na nią uwagi, jednak to ona się odezwała.

- Kochasz tego chłopaka?

Spojrzałam na nią, nie będąc pewna, że pytanie jest kierowane do mnie. Kobieta wbijała we mnie wzrok, a ja wzruszyłam ramionami.

- Jesteśmy razem od niedawna. Jeszcze tego nie wiem. - odparłam zgodnie z prawdą.

- A chcesz go pokochać? - spytała.

- Chcę. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

***

- Ona jest nieziemska. - zachwycała się Maddy, gdy wróciłam do domu. - Ty wiesz co potrafi zrobić jej język?! Kurwa, to prawdziwa bogini.

Cieszyłam się jej szczęściem z Crystal. Jej dziewczyna była cudowną i kochaną osobą. Idealnie do siebie pasowały z Maddy i byłam przekonania, że jeśli one się rozstaną, to nie wierzę w miłość.

- Ja wczoraj zrobiłam coś głupiego... - szepnęłam cicho. Maddy zakrztusiła się pitą w tej chwili kawą.

- Przespaliście się? - spytała oniemiała, a ja pokręciłam głową. - To co?

- No wiesz... byliśmy pod prysznicem, a on się podniecił i po prostu...

- Zrobiłaś mu loda? - wytrzeszczyła oczy. Pokiwałam głową, psychicznie przygotowując się do jej kazania. - Ou... ale nie zmusił cię do tego?

- Nie. Sama chciałam. - wyjaśniłam zgodnie z prawdą. - Mogę cię o coś spytać?

- Jasne, śmiało. - popatrzyła na mnie z uśmiechem.

- Spaliście ze sobą? - spytałam, a ona wybuchła śmiechem.

- Raz. - powiedziała, nadal się śmiejąc. - A wiesz co było najśmieszniejsze?

- Hm?

- Jego mina, gdy rano oznajmiłam mu, że jestem lesbijką.

Sama się zaśmiałam, bo nie potrafiłam sobie wyobrazić jak on się wtedy poczuł.

- Przez tydzień się nie odzywał, ale potem dalej wszystko było dobrze. No, trochę się chłop zdziwił.

- Biedny. - usłyszałam głos Jane z korytarza, a już chwilę później blondynka zjawiła się w kuchni. - Ryan będzie za równy tydzień. - pisnęła rozanielona. - Już umówiłam nas wszystkich na piwo w niedzielę.

- No i super. - Maddy klasnęła w dłonie, a ja lekko się uśmiechnęłam. - Axel będzie szczęśliwy. - dodała.

- Już chyba ktoś wystarczająco go uszczęśliwia. - Jane puściła mi oczko. - Ale faktycznie, nie ma rozmowy, podczas której nie przewijał się temat Axela. On i Ryan są dla siebie jak bracia. - wyjaśniła.

HURT |✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz