W ciągu ostatnich dwóch tygodni wydarzyło się sporo. Marcusa aresztowali, odbył się pogrzeb Nicoli Westwood, znów rozmawiałam z Juanem i co z przykrością muszę przyznać - znów przestałam jeść.
Samo stwierdzenie, że przestałam jeść, było sporym niedopowiedzeniem. Przestałam żyć. Wstawałam jedynie do toalety, całe dnie leżałam w łóżku i nie pozwalałam nikomu do mnie wchodzić.
Dziś miało być inaczej.
Kilka dni temu napisałam do starego znajomego z Los Angeles. Nazywał się Dave i miał załatwić mi zioło i wysłać listem. Tak też zrobił i już dziś rano listonosz dostarczył kopertę do mych drzwi. Zadowolona z tego, że przy okazji wysłał mi bletki i młynek, oświadczyłam Maddy, że wieczorem idę na spacer.
Tak jak powiedziałam, tak chciałam zrobić. Z pół grama na luzie skręciłam i schowałam zawiniątko do kieszeni w szklanej fiolce, tak jak zostałam poinstruowana.
Ubrałam czarne spodenki i koszulkę w tym samym kolorze. Gdy wychodziłam, w domu była tylko Maddy, więc przypomniałam jej o tym, że wychodzę i wyszłam. Oczywiście nie obyło się bez długiego monologu, że mam sobie nic nie robić.
Szłam pieszo w sumie sama nie wiem gdzie. Zazwyczaj nie wychodziłam dalej niż na osiedle, a jedyna droga jaką znałam to droga z domu do szpitala i do osiedlowego sklepu. Poszłam w totalnie nieznanym mi kierunku. Było przed dziewiątą, więc było mi trochę chłodno, jednak nie dbałam o to.
Szłam tak, dopóki nie dotarłam na jakieś pustkowie. Dosłownie pustkowie. Byłam jakiejś łące, otoczona jedynie lasem. Nie wiem ile tak szłam, ale było już totalnie ciemno.
Odpaliłam skręta i zaciągnęłam się. Dziwny posmak otulił moje gardło. Z każdym kolejnym zaciągnięciem czułam jeszcze większy luz, a po chwili wszystko było fajniejsze
Zaczęłam chodzić po łące, nieświadomie się uśmiechając. Przeszłam ją chyba wzdłuż i wszerz, więc postanowiłam udać się do lasu. Jednak gdy tylko ta ciemność mnie otoczyła, poczułam cholerny niepokój.
Zaczęłam krzyczeć i płakać, z ogromnym trudem łapiąc powietrze. Nie miałam pojęcia co mam zrobić, więc wybrałam numer Nicoli. Nie odebrała.
Chciałam zadzwonić do Maddy, ale ona nie mogła się dowiedzieć. Zabiłaby mnie.
Wtedy przed oczami mignął mi kontakt, który ostatnio zapisałam w telefonie. Maddy nie miała przy sobie komórki i musiała zadzwonić do Axela, więc zadzwoniła z mojej. Zapisałam ten numer na wszelki, a w tym przypadku wydawał się jedyną opcją.
Wcisnęłam ikonkę kontaktu i czekałam aż chłopak odbierz. Na moje szczęście tak się stało i już po chwili usłyszałam jego piękny głos.
- Halo? - odezwał się.
- Ax, ja się boję... - szepnęłam płaczliwie, opierając się o jakieś drzewo. - Tu jest ciemno...
- Gdzie ty jesteś?
Gdy chciałam zacząć mówić mu o lesie i o tym, że gdzieś poszłam, zobaczyłam krasnoludka z nożem w ręce, który z szatańskim uśmiechem szedł w moją stronę.
- Kurwa, Axel! On mnie goni! - rozpłakałam się mocniej i zaczęłam biec nie wiem gdzie.
- Mary, uspokój się. - powiedział nieco poddenerwowany. - Powiedz mi gdzie jesteś, przyjadę po ciebie.
- Ale ja nie wiem! - krzyczałam, co jakiś czas obijając się o jakieś drzewa. - On ma nóż!
- Kto ma nóż?!
- No ten krasnal co mnie goni! - pisnęłam i upadłam na kolana.
W słuchawce słyszałam ciężkie westchnięcie chłopaka i dźwięk, jakby uderzał ręką o stół.
- Czegoś ty się nawdychała? - zapytał zrezygnowany, a ja słyszałam, że chyba gdzieś idzie.
- A bo taki mój kolega był bardzo miły i przysłał mi prezent. - pochwaliłam się, ale nadal byłam przerażona.
- Idiotko... gdzie ty jesteś?
- MÓWIŁAM, ŻE NIE WIEM! - wrzasnęłam. - Szłam sobie i szłam aż doszłam do jakiejś łąki i teraz poszłam do lasu i tu jest ten krasnal. - biegłam dalej zdyszana.
- Idź przez siebie cały czas, spokojnie. Ten las o którym mówisz nie jest duży, wyjdziesz gdzieś, a ja tam po ciebie przyjadę, okej?
Kiwnęłam głową, choć tego nie widział i zaczęłam biec przed siebie, tak jak kazał. W pewnym momencie nie zauważyłam drzewa w które wbiegłam i niestety na tym skończyła się ta ciekawa część, bo stracił przytomność.
***
Pokój w którym się obudziłam z masakrycznym bólem głowy nie należał do mnie. Było tu dość czysto i... pusto?
Podniosłam się do siadu i spojrzałam na Axela, który siedział na fotelu i patrzył na mnie. Czułam, że jeszcze nie wszystko ze mnie zeszło.
Szeroko się do niego uśmiechnęłam i zaczęłam pełznąć w jego stronę. Chłopak odrazu wstał, a ja usiadłam na swoich łydkach.
Patrzył na mnie i coś tam mówił, ale miałam w to wywalone. Położyłam ręce na jego biodra, leniwie sunąc po pasku jego spodni. Chłopak odrazu zrobił krok w tył.
- Mary, jesteś naćpana. - powiedział poważnie. Nie zwracałam na to uwagi, a. tylko złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam do siebie.
- Leż ze mną.
Chłopak po dłuższym zastanowieniu położył się obok mnie, a ja odrazu to wykorzystałam i usiadłam na nim okrakiem. Z uśmiechem satysfakcji zaczęłam całować jego szyję i jeździć dłońmi po jego torsie.
Odepchnął mnie po dwóch sekundach, więc spojrzałam na niego z szaleńczym uśmiechem.
- Chyba już jestem gotowa.
Czułam jak jego ciało się spina, a szczeka zaciska. Patrzyłam na niego, a on stanowczo pokręcił głową.
- Mary, nie. - powiedział twardo.
- No ale czemuuuuuu?
- Bo jesteś naćpana. Później będziesz tego żałowała.
- Ta, bo ty wiesz czego będę żałowała a czego nie. - prychnęłam.
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że jesteś świadoma, że tego z tobą nie zrobię.
Poczułam ukłucie w sercu. Czyli nie byłam dla niego wystarczająca..?
- Może w przyszłości, ale nie teraz. - dodał poważnie.
A następnie, nie dając mi dojść do słowa wyszedł z sypialni.
CZYTASZ
HURT |✓
Historia Corta~jak wiele jeszcze stracimy, nim świat straci nas? ~ 1 część trylogii Feelings 2022 stokrotkavx 2024 -poprawki i ponowna publikacja