19. czego się nie robi dla przyjaciół.

342 8 0
                                    

Wróciliśmy do mojego domu bardzo późno w nocy. Właściwie to Axel odwiózł mnie i musiał szybko wracać do siebie. Od progu zaatakowała mnie Maddy, której ten idiota musiał zdawać raport co kilka sekund! Potem jednak przyznała się, że cały czas byli na linii, a ona słuchała uważnie każdego naszego słowa.

- Ale zdrajcy! - zirytowałam się i spojrzałam w jej piękne oczy. Była ubrana w dresy i za dużą koszulkę, a jej włosy były związane w dwa ciasne koczki. - Jak mogłaś do cholery podsłuchiwać naszą rozmowę?!

- Powiedziałam, że jeśli nie będę mogła jej posłuchać, utnę wam wszelkie kontakty, a jemu chuja. - odparła dumnie.

- Idiotka.

- Taaaaa, idiotką to ty jesteś. Zobacz jak ty się rumienisz dziewczyno. Jesteście razem od kilku zasranych godzin!

Już chciałam kontynuować rozmowę, jednak moją uwagę coś przykuło. Zamiana ról za trzy, dwa, jeden...

- A ta malinka to skąd ci się wzięła? - spytałam, i było to strzałem w dziesiątkę, bo ciemna skóra dziewczyny zmieniła odcień na czerwony. Zaśmiałam się, gdy przyłożyła do szyji rękę i próbowała udawać że nic tam nie chowa.

- Spać! - krzyknęła i pobiegła na górę, zamykając się w swojej sypialni.

Nalałam sobie wody do szklanki i usiadłam w salonie. Dopiero wtedy zauważyłam, że był tam też Max...

- I jak, jesteście razem?

Jego pytanie strasznie mnie zdziwiło. Skąd on..?!

- Przed naszym wyjściem na szluga chwilę z nim pogadałem. Powiedział mi co zamierza zrobić. Macie moje pełne błogosławieństwo dzieci, ale jak ten szmaciarz ci coś zrobi, to go rozpierdolę. - powiedział jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Może dla niego była..?

- Dziękuję Max. - usmiechenęłam się wdzięcznie i przytuliłam do chłopaka. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

- Czego się nie robi dla przyjaciół.

dwa tygodnie później.

Trzymając za rękę Axela, weszłam do szkoły w Los Angeles. Dziś był pierwszy dzień moich egzaminów. Było przed dziesiątą, bo o równej godzinie zaczynał się pierwszy egzamin. Spojrzałam na chłopaka, który patrzył na mnie  z lekkim, pokrzepiajacym uśmiechem.

- Dasz sobie radę. - cmoknął mnie w czoło i puścił moją dłoń. Niestety nie mógł iść ze mną dalej, a szkoda.

Ostatni raz powtórzyłam najważniejsze rzeczy i weszłam do toalety. Do egzaminu zostało pięć minut, więc poszłam się tylko poprawić. Miałam na sobie zwykłe jeansy i biały gorsetowy top, który pożyczyła mi Jane. Do tego dołożyłam marynarkę Maddy, oraz ulubiony naszyjnik od Axela.

Po przywitaniu i omówieniu zasad przez nauczyciela, zabrałam się za pisanie. Gdy wyszłam po kilku godzinach, Ax już na mnie czekał. Odrazu mocno się w niego wtuliłam.

- M a s a k r a. - wyrecytowałam załamana.

- Eeee tam, zdasz na pewno. - cmoknął mnie w usta i złapał za rękę.

Po wyjściu ze szkoły poszliśmy do McDonald's. Zamówiłam sobie kawę i McFlurry, a Shane zamówił dla siebie wrapa w zestawie. Podjadłam mu trochę frytek.

Tak wyglądało kilka kolejnych dni. Szkoła, jedzienie i wracanie do domu jego ciotki. Hazel była cudowną kobietą. Zawsze na śniadanie robiła nam grzanki z dżemem, których i tak zazwyczaj nie zjadłam.

W końcu po ostatnim egzaminie wróciliśmy, aby się spakować i pędzić na samolot.

- Dziękujemy za wszystko. - chłopak przytulił ciotkę.

- Nie ma sprawy, Ashton. - uśmiechnęła się do niego lekko. - Miło mi było cię poznać, Mary.

- Mi również. - odwazjemniłam uśmiech i po zamienieniu z nią jeszcze kilku zdań wyszliśmy z jej domu.

Dotarliśmy na lotnisko i po długim locie w końcu wylądowaliśmy w Austin. Na lotnisku odrazu przywitała nas cała trójka.

- Jedziemy na grilla do Jane i nie ma że nie. - zaśmiała się Maddy. - Nie przywiozłaś małpeczki z podróży? - spytała, patrząc na mnie niepewnie. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.

- Małpeczki nie będzie. - uspokoiłam ją. Odetchnęła z ulgą i spojrzała na Axa.

- Jakbyś ją zapłodnił to byś już więcej nie miał czym zapładniać. - posłała mu ostrzegawcze spojrzenie.

***

Dom na działce Jane był miejscem bardzo klimatycznym. Drewniany domek z dużym pomieszczeniem na kształt salonu, kuchnią i małą łazienką. W salonie stało trzy duże kanapy, które otaczały stół. Było tam mnóstwo lampek ozdobnych, podobnie jak w ogrodzie. Kilka drewnianych pali, ustawionych tak, aby można było na nich usiąść, huśtawka ogrodowa, zabudowany grill i basen napełniony wodą. Było tam pięknie.

Miałam poczucie winy, że tak krótko po śmierci mojej przyjaciółki ja bawiłam się ze znajomymi. Jednak czy ona by tego dla mnie nie chciała?

Maddy oznajmiła, że przyjedzie troszkę później, bo musi coś załatwić. Chyba nie muszę mówić jakie było nasze zdziwienie, gdy wróciła, trzymając za rękę jakąś dziewczyną.

- Mary! - podeszły blisko mnie. - To Crystal, moja dziewczyna. - przedstawiła różowowłosą, a ja podałam jej rękę. - Crystal, to Mary, moja siostra. - wskazała na mnie, a potem kolejno przedstawiła jej resztę paczki.

Crystal była bardzo ładna. Miała pastelowe różowe włosy, piegi i septum w nosie. Ubrana była obcisłą białą sukienkę z wisienkami, białe, kabaretowe zakolanówki i różowe balerinki. Wyglądała słodko i bardzo pasowała do Maddy.

Usiadłam między Axelem i Maxem. Obydwaj odrazu otulili mnie ramionami i była to moja ulubiona rzecz. Cieszyłam się, że Ax nie ma problemu do Maxa o to, że pozwala sobie na taki kontakt ze mną.

- Słodko razem wyglądacie. - zaśmiała się Vayle i wyciągnęła z tylnej kieszeni spodenek telefon. - Uśmiech, bachory!

- WYPRASZAM SOBIE! -wydarł się Max. - Jestem od ciebie starszy o trzy miesiące. Bachorami możesz nazywać ich. - prychnął i wskazał na nas. Wystawiłam mu język.

- Słodka z was para. - odezwała się Crystal, mając chyba na myśli mnie i Maxa.

- Para przyjaciół. - poprawił ją Max i mocniej mnie do siebie przyciągnął.

W tym towarzystwie spędziłam bardzo miły czas. Śmiejąc się z żartów Maxa, a także z zaczepek Jane, czułam, że teraz będzie tylko lepiej. Nic nie mogło zniszczyć tego, co było między nami.

Nic.

**

Jeszcze tylko jeden rozdział i epilog HURT!

hehehe ja wiem co się stanieeee a wy jeszcze przez najbliższe parę minut nie

HURT |✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz