00VI

1.4K 83 5
                                    

Oczywiście, że musiała się stawić w Tęczowym Pokoju kolejnego dnia. To, że Papa odpuścił jej jeden dzień nic dla niej nie znaczyło. Czy zrobił to ponieważ w głębi duszy nadal była jego skarbem? To już przepadło bez znaczenia gdzieś w otchłani jej umysłu.

Była wściekła na Papę, na siebie, na cały personel i dzieci, których musiała doglądać wraz z Peterem, więc kiedy weszła do Pokoju, blondyn poczuł się jakby przyciągnęła za sobą chmurę burzową.

Ból ustał a przerodził się w złość.

Posłał jej uśmiech, który zobaczyła. Ciepły, podszyty strachem o nią lecz przede wszystkim prawdziwy.

Uspokoiła się na jego widok, odesłała mu uśmiech w postaci lekko uniesionego kącika ust i wbiła wzrok w ścianę na przeciw.

- Ktoś wstał lewą nogą, Śpiochu? - Usłyszała szept niedaleko ucha.

Skierowała swój wzrok na kamerę. Nie mogła teraz wpakować się w żadne kłopoty.

Mimo to na dźwięk jego głosu rozlało się w niej przyjemne ciepło, którego nie potrafiła powstrzymać. Jej dłoń zapiekła w miejscu gdzie wczoraj musnął ją swoimi smukłymi palcami.

Dobrze, że w ogóle wstałam.

Chciała powiedzieć, ale nie była w stanie odpowiadać blondynowi z sarkazmem.

- Też cieszę się, że cię widzę.

Peter uśmiechnął się pod nosem co było ledwo zauważalne.

Czwórka uśmiechnęła się w duchu, jednak przeminęło to jak mrugnięcie kiedy zdała sobie sprawę, że nie widzi El. Opanował ją strach, że Papa również i ją ukarał.

- Spokojnie, nic jej nie jest. - Jakby czytał w jej myślach. - Zabrał ją na osobne badania. - W jego oczach dominowała troska, która przyćmiewała niezrozumiałe dla niej rozbawienie. - Nie martw się o nią.

Nie spodobały jej się ostatnie słowa, którymi uraczył ją blondyn. Może była trochę przewrażliwiona, jednakże dlaczego niby miała się o nią nie martwić? Gdyby Papa ją skrzywdził to byłaby jej wina, którą nosiłaby w sercu przez długi czas. Może i zrobiło się jej lżej na duszy i rzeczywiście przestała się martwić kiedy dowiedziała się prawdy jednakże musi zobaczyć jeszcze Nastkę na własne oczy.

 Może i zrobiło się jej lżej na duszy i rzeczywiście przestała się martwić kiedy dowiedziała się prawdy jednakże musi zobaczyć jeszcze Nastkę na własne oczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Dzień dobry, Papo.

Wszyscy ustawili się wzdłuż pokoju. Siwowłosy mężczyzna w szarym garniturze przeszedł wzdłuż dzieci i ustawił się na samym końcu odwracając się do nich z wypracowanym uśmiechem na ustach.

El nie przyszła z nim. Musiała zostać w pomieszczeniu sama lub z jednym ze strażników, którzy mieli dopilnować aby nie uciekła.

- Dzisiaj każdy dostanie swojego nauczyciela, będziecie udoskonalać siłę umysłu pod jego nadzorem. Zapraszam za mną, Czwórko otworzysz drzwi?

Wzrok wszystkich wylądował na niej, każdy przypatrywał się jej ruchom. Gdy otworzyła drzwi wszyscy wyszli na biały korytarz, a ona zamknęła pochód idąc na samym końcu.

Przydzielili jej Dziesiątkę. Nie znała go, praktycznie ani razu nie wymienili ze sobą słowa.

Na stole leżała pusta puszka coli, w którą wpatrywał się Dziesiątka i kamera w rogu pokoju.

Kiedy nakładała mu specjalne urządzenie na głowę przeszło jej przez myśl : Dlaczego tutaj są pod aż tak wielką obserwacją?

- Spróbuj zgnieść tę puszkę. - Powiedziała spychając pytanie.

Z nosa chłopca wyciekła stróżka krwi. Jego fale mózgowe funkcjonowały na najwyższych obrotach. Wyglądał na skupionego. Oczy w stu procentach skierowane były na celu, ignorował to co działo się wokół niego.

Myśli Czwórki bezwiednie skierowały się w stronę Petera. Wyobraziła go sobie jak siedzi na przeciw Trójki i obserwuje jak puszka po coli zostaje zmiażdżona.

Nie rozumiała dlaczego coraz częściej myślała o wysokim blondynie, dlaczego tak ją interesował, dlaczego jego uśmiech, głos i dotyk poprawiały jej humor i przyprawiały o falę ciepła. Zastanawiała się, co on o niej myśli. Czy robi to specjalnie, bo wie jak na niego reaguje, a może przypadkowo nie chcą w niej wzbudzać żadnych większych emocji? Dlaczego wcześniej nie zwracała na niego uwagi? Co się zmieniło?

Te wszystkie pytania stłumił dźwięk zgniatanej puszki.

- Bardzo dobrze. - Głos jej zadrżał. - Teraz spróbuj zgnieść to. - Ustawiła na stole małe kartonowe pudełko, które było twardsze od plastiku.

 - Ustawiła na stole małe kartonowe pudełko, które było twardsze od plastiku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie mogła zasnąć jak bardzo by nie próbowała. Cały czas dręczyły ją pytania bez odpowiedzi.

Co się stało, że nagle zaczęła czuć coś do Petera?

Postawiła sprawę jasno. Nie chciała ukrywać prawdy przed samą sobą nawet jeżeli z czasem przyniesie jej to same kłopoty.

Odpowiedź nasunęła się sama, nagle gdy nie spodziewała się jej.

Wcześniej zbyt bardzo skupiała się na zadaniu, nienawidziła całego personelu z czasem zaczęła zdawać sobie sprawę, że wszyscy są przeciw niej oprócz blondyna, który posyłał jej ciepłe uśmiechy i obserwował ją z ukrycia. Kiedy sama stała się strażnikiem zaczęła go rozumieć i zdała sobie sprawę, że on jest jej jedynym sojusznikiem, osobą do której może się zwrócić o pomoc. Potrzebowała przyjaciela, osoby która pomoże jej przetrwać, a Peter najwyraźniej sam chciał być tą osobą, ale czy kimś więcej? Tyle, że nie spodziewała się, że jej uczycie do niego może przeradzać się w coś więcej.

W głowie przywołała jego podłużną twarz, oczy bez dna, ciepły uśmiech i dotyk na jej dłoni.

W końcu zasnęła.

Śniła o nim.

White Corridor | Peter BallardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz