0XVI

1.1K 78 96
                                    

Nie myślał o tym, że obserwuje go Czwórka kiedy spoglądał jeszcze przez chwilę na bezwładne ciało Brennera.

Tak bardzo pragnął tego widoku, że podświadomie uśmiechnął się nad jego zwłokami. Z satysfakcją w oczach, która zniknęła w tej samej chwili kiedy odwrócił się w stronę Czwórki.

Dziewczyna przyglądała się mu z lekko rozchylonymi ustami i szeroko otwartymi oczami. Nawet nie chciał wiedzieć co sobie o nim teraz myśli jednak miał nadzieje, że to nie zmieni ich relacji. Ona sama pragnęła przecież postawienia się Brennerowi.

A postawienie się można było definiować na wiele sposobów...

- Nie patrz się tak na mnie. - Przerwał panującą ciszę, która coraz bardziej go przerażała.

- P...Peter? - W końcu wyjąkała. - Skąd masz moce?

Kucnął przed nią aby zrównać się z jej oczami. Wyciągnął nadgarstek i odsunął lekko rękaw koszuli ukazując wytatułowany numer 001.

- Ale-

Posłał jej ciepły uśmiech.

- Zapamiętaj co ci kiedyś mówiłem. Papa nie zawsze mówił prawdę. - To jak szybko przeszedł na czas przeszły i jego przeraziło.

Jej palce musnęły lekko jego dłoń przesuwając się po tatuażu, którego tak bardzo nienawidził.

Poczuł przyjemne ciepło promieniujące spod jej dotyku i złapał z nią kontakt wzrokowy.

Tak bardzo chciał ją teraz pocałować, albo chociażby spleść ich palce razem, ale coś w jej wzroku go powstrzymało.

Patrzyła się na niego jak na znajomego, z którym od czasu do czasu widuje się na ulicy.

Zignorował to spojrzenie, a przynajmniej próbował.

- Co oni ci zrobili? - Zapytał.

- Nie... Nie wiem... - Zawahała się.

- Tak się czasem dzieje, kiedy zostanie się porażonym zbyt dużą dawką prądu. - Zmarszczył brwi starając się przekonać tymi słowy i ją i siebie jednak czuł podświadomie, że daleko mu do tego.

- Tak, na pewno zaraz sobie przypomnę. - Posłała mu zmęczony uśmiech i łapiąc go za dłoń powoli wstała.

Przed jej oczami ukazały się czarne plamy pokrywające twarz Petera i zakręciło się jej w głowie.

Ten lekko ją podtrzymał, a kiedy zrobiło jej się lepiej, objął i przytulił.

- Bałem się o ciebie. - Nie lubił wyjawiać swoich uczuć nikomu, wolał zachowywać je dla siebie jednakże teraz te słowa same wypłynęły z jego ust.

- O mnie? Dlaczego? - Odsunęła się o krok, a blondyn spuścił dłonie wzdłuż ciała patrząc się na nią bez zrozumienia.

- Ponieważ cię kocham, Śpiochu. - Popatrzył się na nią szukając w jej twarzy jakiejś reakcji.

- Ledwo się znamy, Peter. - Zaakcentowała jego imię jakby przypominała mu coś oczywistego.

Słowa zawisły w powietrzu na dłuższą chwilę. Nie docierały do Petera, który stał jak wmurowany w podłogę.

W końcu ruszył w ciszy do urządzenia, które kilka minut temu było podłączone do Czwórki. Dotknął kabli, czepka i przesunął po nich palcami stając tyłem do dziewczyny.

- Jakie jest twoje ostatnie wspomnienie? - Szepnął cicho nie odwracając się do niej.

- Jak upominam Dwójkę, po co pytasz?

White Corridor | Peter BallardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz