8. Grzebień

1.7K 106 145
                                    

Aster's POV:

Co to, do cholery miało być?

Jeszcze raz przyjrzałem się odbiciu w łazienkowym lustrze, które z reguły powinno być moje. Powienien zobaczyć w nim czarne włosy, własną twarz i skrawek czarnej koszulki.

Tym razem, zobaczyłem pewną dziewczynę, której nigdy wcześniej nie widziałem. Długie, czarne włosy spływały jej po ramionach, a wzrok od pewnego czasu tkwił we mnie.

Dopiero powiedziała mi, żebym dowiedział się prawdy. Ale jak ja mam ją dotknąć i zobaczyć?

Stałem w osłupieniu do czasu, aż nieznajoma w lustrze rozpłynęła się niczym proch na wietrze. Popatrzyłem na swoje odbicie, któro pojawiło się tuż po zniknięciu dziewczyny. Byłem przerażony, serce wybijało niebezpieczny rytm, sam nie mogłem wyjaśnić, co właściwie się stało. I to niepokoiło mnie najbardziej.

Oparłem się o umywalkę z czarnego granitu, obmywając twarz zimną wodą. Gdy kropelki skapywały wolno z mojego podbródka i linii czoła, zdałem sobie sprawę, że siedzę w łazience dłużej niż powinienem.

W sali od zajęć muzycznych czekała nauczycielka, niecierpliwie rozglądając się po pomieszczeniu.

– Dobrze, że wróciłeś. Myślałam, że coś się stało – odezwała się, echo jej ciepłego głosu rozeszło się po ścianach.

– Przepraszam, musiałem zadzwonić – skłamałem.

– Nie ma problemu, wracajmy do zajęć. Pamiętasz na czym skończyliśmy?

Usiadłem na drewnianej ławce tuż przy czarnym pianinie ze złotymi wstawkami. Biało czarne klawisze czekały na mój ruch. Zerknąłem na grubo wypisane nuty, których ciąg sunął się przez następne kilka kartek.

– Zacznij od tego momentu – postukała palcem w jedną z nut, umieszczonej na idealnej połowie kartki w kolorze kości słoniowej.

Posłusznie zacząłem grać, wyginając palce w łuk, by zanurzyły się w nutach. Delikatnie wystukiwałem w klawisze, tworząc nieznaną mi do tej pory muzykę.

– Plecy prosto – napomniała mnie instruktorka, kiedy w przypływie myśli delikatnie się przygarbiłem.

                                —

– Dalej wkuwasz na pamięć całe boskie prawo? – zapytałem, wchodząc do pokoju Juliet.

– Jeśli chcę być najlepsza na studiach, to tak, nauczę się każdego prawa istniejącego na tym świecie – mruknęła, nie odrywając wzroku od potężnej księgi pełnej praw, których jedną czwartą i tak złamała, albo ma ochotę złamać.

Postawiłem na jej jasnym biurku talerz z dwoma grzankami i jajecznicą z pieczarkami. Jej ulubiony zestaw, gdy nauka zwala się na jej czarno włosą głowę.

– Przyniosłem ci jedzenie, żebyś nie zemdlała. Nic innego nie potrafię ugotować – wsunąłem ręce do kieszeni dresów, siadając na wielkiej pufie wypchanej groszkiem.

– Dziękuję, braciszku – przysunęła do siebie talerz, na chwilę zamykając zbiór praw. – Kocham cię, ale musimy porozmawiać.

– O czym? – zmarszczyłem brwi.

– O Harper.

Jak oblany wrzątkiem wstałem, i skierowałem się do drzwi.

– To ja podziękuję – wymamrotałem.

– Nie tak szybko – Juliet zamknęła drzwi swoją nogą, zwinnie przekręciła kluczyk i schowała go sobie w staniku. Wiedziała, że tam nie sięgnę, i będę skazany na męki w jej pokoju.

Before UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz