13. Nie marudź tylko tańcz

1.4K 94 12
                                    

– Dotknij to jeszcze raz – rozkazałam, masując skronie.
 
Aster posłusznie złapał za zdjęcie, i zamknął oczy. Niecierpliwie czekałam, aż coś powie.

Od godziny bezskutecznie próbowaliśmy złapać więź z przedmiotami znalezionymi pod ziemią. Naszyjnik, zdjęcia, mapa… i kaseta. Żadna z wymienionych nie miała w sobie ani jednej wskazówki.

– Kompletnie nic – westchnął. Rzucił zdjęcie na łóżko.

– Jesteśmy w kropce – kolejny raz obkręciłam się na obrotowym krześle.

– Może odłóżmy te rzeczy na bok, i zróbmy coś, no nie wiem, ciekawego? – zapytał, wsadzając ręce do kieszeni ciemnej bluzy.

– Nie wiem jak tobie, ale mi taka aktywność dostarcza aż do dużo rozrywki – prychnęłam pod nosem.

Kątem oka spoglądałam na niego, udając zaciekawioną srebrnym naszyjnikiem przewracającym się w moich rękach. W rzeczywistości interesowała mnie kompletnie inna rzecz, i miała ona postać wysokiego, czarnowłosego chłopaka, który kiwał się z nogi na nogę.

– Jeśli mamy razem współpracować, to warto byłoby by się bardziej poznać… w celu profilaktycznym.

Zaśmiałam się na głos.

– I z czego się śmiejesz? – odgarnął włosy z twarzy.

– Ja? Nigdy – zaprzeczyłam, by sekundę później znowu wybuchnąć kpiącym śmiechem. Rozniósł się po całym pokoju, nie wzbudzając aprobaty Astera.

– Próbowałem być miły…

– Nie obrażaj się, przecież tylko sobie żartuje.

– Czyli jesteś za? – uniósł kącik ust.

– O nie, tego nie powiedziałam. Już mam dość spędzania z tobą czasu – skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.

– Mówiłaś, że za pomoc w kopaniu coś dostanę. Więc życzę sobie, żebyś zgodziła się na moją propozycję.

Westchnęłam cicho.

– Mów dalej – mruknęłam, i tak zmuszona do zgody na jego plan na dzisiejszy wieczór.

– Dostałem zaproszenie na dzisiejszą imprezę u mojego kolegi z drużyny – powiedział, przecierając oczy.

– Niech zgadnę, mam pójść z tobą? – zapytałam.

Przytaknął, masując kark.

– Dobrze, ale muszę coś zjeść, wykąpać się, pomalować i ubrać.

– Godzina i jestem pod twoim domem – odwrócił się na pięcie, opuszczając mój pokój.

Minęło sześćdziesiąt minut, może i trochę więcej, dlatego wybiegłam z domu z niedokończonym tostem w ustach. Moim wytłumaczeniem tak późnego wyjścia z domu było nocowanie u Hailey na rzecz projektu z geografii, więc wychodząc starałam się, by Luna nie zauważyła mojej koszulki z dekoltem. Oczywiście zakryłam ją czarnym płaszczem, ale mogła spytać, czemu na noc u przyjaciółki były potrzebne mi za duże w udach jeansy, z kilkoma przetarciami.

Wsiadając do auta, nie spodziewałam się takiej zmiany temperatury.  Niestarannie zapięłam pasy, walcząc ze świdrującym mnie wzrokiem kierowcy.

Kiedy w końcu usadowiłam się w jednym miejscu, spojrzał na swój zegarek:

– Godzina i dziesięć minut, twoje wytłumaczenie?

Przeżułam resztkę grzanki, i odpowiedziałam:

– Masz szczęście, że nie zajęło mi to godzinę dłużej.

Before UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz