Prolog

91 6 37
                                    

Pierwszym, co poczuła Aileen, był niepokój. Dobrze znała to uczucie — zawsze przychodziło nagle, niespodziewanie, zakradając się najpierw do serca, a potem umysłu. Wtedy istniał tylko strach oraz wrażenie, że zagrożenie może czyhać z każdej strony, a ona nie potrafiłaby się obronić ani nawet zawołać pomocy.

„I tak by ci nie pomogli", przez głowę przemknęła jej smutna myśl, w którą mimo wszystko starała się nie wierzyć. W Fortecy przebywała od niedawna, ale już od początku nie tylko rówieśnicy, lecz także dorośli otwarcie mówili o jej ułomności. Obdarowani sądzili, że musiała być wynikiem zakazanego związku mieszanego, co doprowadziło do utraty mowy. Sama Aileen pamiętała jednak tylko swojego ojca, który nauczył ją używać zdolności Wody.

Ale ojca już nie było. W tym miejscu była zależna wyłącznie od siebie i własnych umiejętności.

„Nie, nie jestem sama", pomyślała, uśmiechając się na myśl o wsparciu i opiece, jaką otrzymała od Isis oraz Acelina.

Uśmiech szybko zamienił się w przerażenie, kiedy zdała sobie sprawę, że kamienna podłoga sypialni zadrżała. Coś się działo, a ona nie była sama. Opiekowała się kimś.

Rozejrzała się dookoła, zauważając, że straciła z oczu małą Aris. Dziewczynka miała zaledwie półtora roku, więc ciekawiło ją praktycznie wszystko, ale kiedy Obdarowani rozpoczęli wojnę, nie mogła już swobodnie poznawać świata.

Na czole Aileen pojawiły się kropelki potu, a dłonie zaczęły jej drżeć. Podłoga ponownie zadrżała, a niedaleko młodej Obdarowanej rozległ się potężny, ogłuszający huk. Z panicznie bijącym sercem zakryła głowę, kuląc się na podłodze, gdy ściany wokół niej eksplodowały, drewniane meble się roztrzaskały, a sufit zaczął się kruszyć.

Przez pewien czas Aileen nie miała pojęcia, gdzie się znajduje i czy w ogóle przeżyła. Chciała krzyknąć, ale nie mogła. Nie widziała też wyraźnie, a jedyne, co słyszała, to echo wybuchu — nie potrafiła określić, jak długo dzwoniło jej w uszach, zanim zrozumiała, że wszystko już się skończyło. Wszędzie unosił się pył.

Coś ją przygniatało, wywołując ostry ból. Aileen zdołała się jednak powoli wyczołgać z gruzów, by potem spojrzeć na podrapane, gdzieniegdzie zakrwawione ręce i nogi. Przez chwilę pożałowała, że nie potrafiła regenerować komórek, tak jak robiła to Isis, ale jednocześnie ucieszyła się, że nie ucierpiała na tyle poważnie, by było to konieczne, więc mogła wstać i ruszyć na poszukiwania Aris.

W momencie podniesienia się na nogi zdała sobie sprawę, że przez cały czas płakała. Trzęsącymi się dłońmi otarła oczy, pociągnęła nosem, a potem poszła przed siebie, spoglądając to w lewą, to w prawą stronę. Jeszcze kilkanaście minut temu znajdowałaby się w skrzydle młodych Obdarowanych, z którego obecnie pozostały gruzy.

Z trudem przełknęła ślinę. Była w Fortecy nowa, prawie nikt tam z nią nie rozmawiał, ale mimo to starała się traktować to miejsce jak dom, a jego mieszkańców jak rodzinę.

Nie wiedziała, co się stało, miała jedynie nadzieję, że wszyscy przeżyli.

Tłumiąc narastający, paraliżujący strach oraz łzy, przemierzała zawalone korytarze, aż w końcu znalazła ciemnoskórą dziewczynkę z kręconymi włosami, której od razu posłała szeroki, przyjazny uśmiech. Dziecko wcześniej zdawało się wystraszone, ale na widok Aileen się rozpromieniło.

Aileen wyciągnęła rękę w kierunku przybranej siostry i skinęła głową, w milczeniu prosząc o złapanie za dłoń. Musiały znaleźć jeszcze Isis.

* * *

Idąc w stronę Fortecy, czuł, że coś jest nie tak. W takich czasach Acelin bał się zostawiać córkę, żonę i Aileen nawet na chwilę, ale okazało się, że Rada potrzebowała jego głosu w podjęciu decyzji o następnych krokach wojennych. Czasami się zastanawiał, po co w ogóle go przyjęli. Kestrel oraz Caton ciągle wspominali o Mordzie Potomstwa Hathael i zemście, a on nigdy nie chciał zabijać ludzi, chociaż wiedział, że coś musiało się zmienić. Niestety, zmiany nie przychodziły łatwo, zwłaszcza gdy wielu nadal chowało urazy. W szczególności jego właśni sojusznicy.

AduantasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz