Rozdział XXXIII

9 0 0
                                    

W oczekiwaniu na przybycie Kapłanki Fay nerwowo przechadzała się po ogrodach, gdzie spostrzegła błąkającą się nastolatkę. Wiatr rozwiewał jej w połowie związane blond włosy. Dziewczyna poruszała się chwiejnie i szlochała.

— Farina! — Fay przyspieszyła kroku. — Co się stało?

Gdy tylko podbiegła do siostrzenicy Allarda, ta od razu wpadła jej w ramiona.

Fay i Farinę zawsze łączyły przyjazne stosunki. Fay od początku zadawała się w Fortecy głównie z Allardem, zatem dobrze znała się z jego rodzeństwem i siostrzeńcami, ale nigdy nie tuliła w ten sposób Fariny.

Rzadko kogokolwiek tuliła.

— Co się stało? — Czule pogładziła jasne włosy. — Możesz mi powiedzieć? Mogę ci jakoś pomóc?

Farina potrząsnęła głową.

— N-nie n-naprawisz t-tego, że jestem beznadziejna — załkała. — Nic nie potrafię, jestem Faerael bez iskry...

Fay delikatnie odsunęła od siebie dziewczynę, aby popatrzeć jej w oczy.

— Chyba nie mówisz poważnie? Widziałam cię na treningach. Jesteś świetna.

— N-nieprawda. — Pociągnęła nosem i przygryzła wargę. — Nie kontroluję wystarczająco przepływu Woli. Ciągle się rozpraszam i coś psuję. Nie umiem zadowolić Kestrel, bo... — łzy spłynęły jej po policzkach — ...bo... — urwała i zalała się łzami.

Fay z troską otarła oczy nastolatki i położyła na jej barkach dłonie.

— A czy ktokolwiek umie ją zadowolić? — Wykrzywiła usta w półuśmiechu. — Uwierz mi, długo próbowałam. Chyba nawet bogowie nie daliby rady.

— Bardzo chciałam ją na swoją mentorkę, ale... — Popatrzyła Fay w oczy. — Dlaczego ona nie tłumaczy tak, jak ty? Na spotkaniach Pięciu Barw wszystko nam mówiłaś i było miło, a potem łatwo się trenowało. Nie bałam się tak, jak przy niej, nie drżały mi ręce i moja Wola była spokojna... — Farina wyrzucała z siebie kolejne słowa, a Fay bezwiednie wróciła pamięcią do czasów, gdy to ona była szkolona przez Kestrel.

Zawsze czuła się niegodna jej uwagi.

— Kestrel się na tobie wyżywa?

— Chyba stara się nie...

— Aż dziwne.

Farina posłała Fay słaby uśmiech.

— Wujek Allard z nią rozmawiał. Chyba. On... — W oczach dziewczyny znowu pojawiły się łzy, a jej broda zadrżała. — On wróci, prawda?

Fay wstrzymała oddech.

Farina niedawno straciła przyjaciółkę i wujka, a teraz jej kolejny wuj wyjechał do państwa, gdzie zamordowano Acelina oraz Dallana, i najprawdopodobniej nie powróci do kraju aż do zakończenia wojny. O ile ją przeżyje.

Ujęła w dłonie twarz nastolatki.

— Allard jest Mistrzem Faerael. Jest też świetnym strategiem i potrafi zachowywać zimną krew. Nic mu nie będzie, ale pewnie zobaczysz go dopiero po wojnie...

Kąciki ust Fariny drgnęły.

— Chyba że będę już po Próbie. Wtedy mnie też na nią wyślą.

Fay ogarnął chłód. Owszem, zgodziła się na dołączenie Fariny i jej rówieśników do Pięciu Barw, ale cały czas żywiła naiwną nadzieję, że minie jeszcze dużo czasu, zanim zawalczą oni z prawdziwym wojskiem. Liczyła na stopniowy rozwój ich współpracy z Nieobdarowanymi i zapomniała, że wśród Obdarowanych próg wiekowy, upoważniający do wstępu do armii, był niższy. Kanaan nie miał litości dla Obdarowanych nastolatków.

AduantasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz