Zaria skrzywiła się i wytarła niedbale zakrwawione ręce o spodnie. Brzydziła się lepką konsystencją krwi i nienawidziła jej szkarłatnego koloru, który kojarzył jej się głównie z pasami na fladze Asmarii oraz znienawidzonymi Faerael.
„Paskudni zdrajcy", pomyślała i zmrużonymi oczami spojrzała na swoje dzieło.
Uniosła kąciki ust w szyderczym uśmiechu — miała szczerą nadzieję, że wyznawcy fałszywego światła odnajdą każdy z napisów, pozostawionych przez jej ludzi. Całym sercem marzyła, aby Obdarzeni Opatrznością wraz ze swymi wiernymi ujrzeli jak najwięcej krwawych haseł, a ich umysły już nigdy nie zaznały spokoju.
Bo niby dlaczego oni mogli jeść ciepłe posiłki i spać w wygodnych łóżkach, a Zaria oraz jej bracia i siostry zmuszeni byli nocować w opuszczonej kopalni?
— Zario, wracajmy.
Skinęła, naciągnęła kaptur na głowę i popatrzyła w zielone oczy Veiry, rozświetlające noc. Dzięki swoim, jasnoniebieskim, bez problemu dostrzegała blade blizny, zdobiące twarz kobiety, i to, jak mocno zaciskała usta.
— Co się stało? — zapytała dość ostro. — Znowu jakiś wieśniak was zauważył?
Mimo nocy obie pewnie stawiały kroki. Weszły do lasu i zaczęły iść w górę rwącej rzeki.
— Nie, nikt nikogo nie zauważył. Przybyła już delegacja Ornaes i... — zawahała się. — Zoe znowu była w stolicy.
Zaria zmarszczyła brwi.
W Azmarin roiło się od szpiegów i ludzi Kanaana, a co za tym idzie — każdy mógłby ruszyć tropem Zoe i z łatwością odnaleźć ich kryjówkę, a później wrócić z całym oddziałem. Nie mogli sobie na to pozwolić. Nie, gdy byli tak blisko celu.
Zaria będzie potem musiała uporać się z nastolatką i ograniczyć jej samowolę, teraz jednak zwyczajnie westchnęła.
— Co ukradła tym razem? Czy może powinnam zapytać kogo okradła?
Zaria usłyszała, że jej towarzyszka głośno wypuściła powietrze.
Veira także miała dość zachowania Zoe — kiedy razem z bratem bliźniakiem odnaleźli i przyprowadzili do Zakonu żyjącą w kanałach kilkulatkę, nie przypuszczali, że to właśnie z jej powodu będą zmuszeni zabić pierwszego człowieka. Nie sądzili też, że przez lata nic się nie zmieni, a Zoe dalej będzie ryzykować bezpieczeństwem ich wszystkich.
— Nie powiedziała gdzie, ale zdobyła trochę warzyw, owoców, alkoholu i...
— I?
Veira przełknęła ślinę.
— I konia. Karą klacz.
Zaria stanęła jak wryta. Serce zabiło jej szybciej, a wzrok jeszcze bardziej się wyostrzył — teraz widziała niemal jak za dnia.
— Co proszę?
Veira postarała się o uśmiech — przecięta warga nie zachowywała się naturalnie, przez co jej wykrzywione usta przypominały bardziej przerażający grymas niż uśmiech.
Jednak Zaria znała Veirę od własnych narodzin i dawno nauczyła się jej mimiki. Zrobiła głęboki wdech.
— Proszę, powiedz, że to nieprawda. — Kiedy Veira na powrót spoważniała i pokręciła głową, Zaria zacisnęła pięści. — Verdell miał rację, przygarnięcie jej było błędem. To podstępna, tchórzliwa córka Laerego. Powinniśmy to wiedzieć.
Veira nie odpowiedziała, przełknęła jedynie ślinę i nieznacznie skinęła. Chwilę potem w milczeniu wznowiły marsz.
Na miejscu, jak tylko zrzuciła z siebie płaszcz, Zarię od razu przywitały pozostałe nocne drużyny; kilka par złożyło jej krótki raport z polowań, kolejne przekazały plotki z wiosek, a jeszcze inne wymieniły, gdzie i jaką wiadomość dla Asmariańczyków zostawiły. Mieli zdecydowanie za mało jedzenia, ale na razie musiało im to wystarczyć.
CZYTASZ
Aduantas
FantasyRóżnice od lat tworzą coraz to nowsze podziały, krzywdząc klasy niskie i średnie, bogate rody oraz cechujących się silną Wolą Obdarowanych. W każdej grupie powstają podziały, a intrygi i wzajemna pogarda prześcigają się w walce o wolność. Przyjaciel...