Draco lubił gapić się w sufit.
Było to całkiem uspokajające, zwłaszcza każdego ranka, gdy do jego uszu dochodziły głupoty jego rówieśników.
Tak, ludzie z drużyny to był ewidentny minus całego jego uczestnictwa w graniu w piłkę nożną.
Kiedy wszyscy wyszli już z pokoju, Draco z westchnieniem podniósł się z łóżka. Nie za bardzo rozumiał, czemu reszta mieszkańców tego pokoju wychodziła już pół godziny wcześniej na śniadanie, ale było mu to na korzyść, ponieważ w tym czasie mógł na spokojnie się wyszykować do wyjścia.
Wykonał poranną toaletę i rutynę, a następnie ubrał się w pierwsze lepsze rzeczy, które leżały w jego walizce. Miał jeszcze kilka minut, ale postanowił wyjść wcześniej, aby nie spóźnić się tak jak ostatnio. Nie przepadał za rozmowami z Panem Jonesem.
Niedługo potem znalazł się w wielkiej sali pełnej stolików, gdzie codziennie rano jedli śniadania. Od razu skierował się do długiego tak zwanego szwedzkiego stołu, gdzie nasypał sobie trochę płatków i dolał mleka. Poszedł na miejsce, na którym siedział od początku obozu.
— Hej — mruknął do Theo Notta i Toma Riddle'a, z którymi jako jedynymi dogadywał się w grupie. Niestety szczęście mu nie dopisywało i nie był z nimi w jednym pokoju.
— Dzień doberek, z tego co zdążyliśmy zauważyć jako świetni obserwatorzy i wspaniali koledzy, niestety nie ma na śniadaniu twojego chłopaczyny — wzruszył ramionami Theo, biorąc kanapkę do ust.
— Dokładnie tak, ale mogłeś to powiedzieć w skróconej wersji — Tom wywrócił oczami, a Malfoy uśmiechnął się pod nosem, lecz kiedy dotarł do niego sens słów, zmarszczył brwi. rozejrzał się wokół. Znalazł grupę jego znajomych, jednak Simona również nie było. Dopiero kiedy skierował wzrok na drzwi wejściowe, zobaczył bruneta wchodzącego do pomieszczenia, jednak młodszego Pottera nadal nie było.
— Dzięki za informacje ty mój wspaniały kolego — uśmiechnął się i podjęli inny temat do rozmowy.
— ᯽ —
Zapukał do drzwi z numerem sześćdziesiąt dziewięć. Minęła chwila zanim usłyszał jakikolwiek dźwięk ze środka. Dopiero po kilku minutach zamek przekręcił się, a ku jego oczom ukazał się Harry.
— Hej, przyniosłem ci kanapkę, bo nie było cię na śniadaniu — uśmiechnął się lekko Draco, podając talerz chłopakowi, który odwzajemnił gest.
— Dziękuję, wejdź do środka — zachęcił go ruchem głowy i sam wszedł w głąb pomieszczenia.
Harry delikatnie usiadł na swoim łóżku, kładąc sobie talerz na kolanach, a Draco zajął miejsce tuż obok niego.
— Niech zgadnę, jest gorzej niż wczoraj?
— Nakurwia. W chuj.
— Ej, nie przeklinaj tyle — zwrócił mu uwagę, chociaż tak naprawdę podśmiechiwał się pod nosem. Harry wywrócił oczami, które zaraz potem przymknął, gdy poczuł ciepłe wargi blondyna na tych swoich. Zapomnieli o talerzu na kolanach Pottera, który przypomniał im o swojej obecności, spadając na podłogę i rozbijając się na niewielkie kawałki. Słysząc to, momentalnie się od siebie odkleili.
— O kurwa mać. Raczej nie będą mnie ścigać za ten talerz, co nie?
— Wątpię. Pewnie już o nim zapomnieli — wzruszył ramionami, a następnie zaczął się zbliżać do chłopaka po kolejny pocałunek, jednak zmieniając pozycję syknął z bólu, co od razu przerwało tą uroczą chwilę.
CZYTASZ
a sea of entertainment // drarry ✔︎
Fanfictioncompleted - [ harry potter x draco malfoy ] Nastoletni Harry James Potter lubi żelki i spać, nie lubi horrorów i zaczyna lubić pewnego blondyna. Muzyka to jego drugie imię, a kruczoczarne kosmyki włosów zasłaniają mu optymistyczny pogląd na świat...