Rozdział 4

150 6 4
                                    

Była właśnie godzina 2:32  przez naszą kłótnię nie mogłam zbytnio spać. Ubrałam się w jakieś ciepłe ciuchy zgarniajac papierosy po drodze. Ubrałam moje stare buty które wyglądały jak nowe. Wzięłam telefon oraz słuchawki. Wtedy wiedziałam że mogę wyjść z domu i nie wrócić. Ale jak to ja chciałam się tylko przejść bo nie zrobiłabym tego mojej siostrze, bratu czy ojcu o niej nawet nie wspomnę.

Wymsknelam się szybko oraz cicho na balkonie. Nie łamiąc przy tym żadnej łodygi od drzewa ani nic. Wchodząc do parku chciałam odpalić papierosa Ale nie mogłam znaleźć zapalniczki najwidoczniej zapomniałam jej z domu. Zauważyłam jednego faceta siedzącego na ławce akurat palił. Postanowiłam że się spytam o ognia.

- cześć, masz może ognia? - spytałam tajemnicza postać

- dalej nie rzucilas palenia? - powiedział. Przez chwilę namysłu ogarnęłam kogo to jest głos

- Tak jakoś wyszło - powiedzialam siadajac obok chłopaka

- trzymaj - w końcu podał mi ogień. Ale chwila czy to nie jest mój ogień? - wypadł Ci w moim samochodzie - dodał krótko. Nie odpowiedziałam nic tylko wzięłam zapalniczke - coś się stało że tu przyszłaś? Bo zazwyczaj tu przychodzisz gdy musisz odpocząć lub coś innego - powiedział. On to pamięta...

- poklocilam się z mama - odparlam - znalazła moje papierosy więc musiałam zacząć siebie bronić. Wygarnelam jej nawet to że jedno z jej dzieci nie jest tak idealne jak sobie wymarzyla - dodałam lekko się śmiejąc.

Spojrzałam ma godzinę 5:32 Czyli rozmawiam z nim dobre trzy godziny. Powiedzialam mu że muszę się zbierać i że później się zobaczymy. Jedynie co mi odpowiedział to że później napisze i że mnie kocha... jak narazie nie jestem w stanie mu tego samego powiedzieć bo nie mam pewności czy ten związek jest na prawdę. Dotarłam do domu jakieś trzydzieści minut potem. Zauważyłam że światło w kuchni jest włączone. Musiała być tam moja matka. Spokojnie weszłam drzwiami. Ściągnęłam buty i chciałam kierować się do pokoju gdy usłyszałam jej głos

- A panienka gdzie była? - spytała

- to już się nawet przejść nie mogę? - powiedzialam lecz brzmiało to jak pytanie

- byłaś z nim prawda? - kolejny raz spytała wychodząc z kuchni

- i co to ma do rzeczy? - odparlam - mogę się spotykać z kim tylko chce. Czy to będzie on, czy to będzie ktoś z rodziny. Z resztą nie powinno cie to interesować - dodałam dosyć długą odpowiedź. Zignorowałam jej kolejne pytania bo czułam się po prostu zmęczona. Miałam nadzieję że chociaż się trochę prześpię. Ale sen nawet mnie nie zawitał. Nim się obejrzałam było już rano. Nie musiałam jakoś wcześniej wstawać żeby szykować się do szkoły bo były wakacje. Wakacje tego właśnie potrzebuje. Potrzebuje wyjechać i odizolowac się od tego cholernego domu jak i rodziny. W między czasie spytałam się Williama czy mogę do niego wpaść. Nie chciałam mu napisać po co dokładnego Ale miałam zamiar się z nim kochać. Tak wiem brzmi to dziwnie ale mogę z nim to zrobić

***

Po długiej najlepszej nocy postanowiłam zbierać się do domu. Zabrałam swoje rzeczy oraz pożegnałam się z chłopakiem który zmienił moje życie o 360°. Gdy wychodziłam z jego domu. Nie Był on jakiś duży Ale był przytulny chciałabym w takim mieszkać Ale nie mogę. Mój telefon zaczął wibrowac od wiadomości. Oczywiście pięćdziesiąt wiadomości było od mojej matki A reszta powiadomień od innych znajomych. Do domu dotarłam przed obiadem Ale nie miałam zamiaru jeść. Chciałam się odizolowac od wszystkich. Dlatego gdy doszlam do mojego pokoju wzięłam słuchawki i włączyłam sobie moje ulubione piosenki i próbowałam zasnąć. Oczywiście u Williama się wyspałam ale dalej czułam zmęczenie. Gdy próbowałam zasnąć do mojego pokoju przyszedł Chris

- Victoria, wszystko okej? - spytał widząc w jakim stanie leżę

- Tak, A czemu pytasz? - tym razem to ja spytałam ściągając słuchawki

- bo od dobrych dwóch dni nie schodzisz na śniadanie, kolacje i obiad. Martwię się - powiedział. Widziałam a jego oczach żal. Żal że mnie nie dopilnował

- po prostu.. od paru dni nie jestem głodna- powiedzialam to co przyszło mi do głowy

- przez papierosy? - dopytał

Przez niego miałam ochotę zapalić. Zgarnełam fajki oraz ogień i poszłam na balkon. Widziałam że mój brat zmierza za mną. Gdy odpalalam jednego co moich uszu doszło nietypowe pytanie

- mogę jednego? - zapytał. Nigdy bym nie powiedziała że on pali

- jasne - odparlam podając mu paczkę z lekkim uśmiechem na twarzy - od kiedy palisz? - spytałam

- od jakiś dwóch lat - odparł - nie chciałem o tym mówić mamie bo zareagowała by tak samo jak dowiedziała się że ty palisz - posmutnial

- na spokojnie, nie wydam cie - powiedzialam A w moim głosie było słychać szczęście? Jeżeli tak to można opisać - wiesz co mam pomysł, pójdziemy jej powiedzieć - odparlam. Wyrzucajac peta za balkon. Mój brat zrobił to samo  oraz zgodził się na mój plan. Schodzilismy właśnie ze schodów. Widzialam strach w jego oczach. Gdy byliśmy już w salonie nasza matka się dziwnie na nas spojrzała

- czego chcecie? - spytała

- chciałam Ci powiedzieć że jeżeli mu tego nie wybaczysz to się wprowadzamy - powiedzialam. Widziałam jej zdziwienie - nie jestem jedyną która pali w tym domu - dodałam z uśmiechem

- od ilu palisz? - dopytywała

- od dwóch lat... - powiedział

- ty sobie że mnie jaja robisz?!?!?!? - powiedziała krzycząc

- aaa, nie wybaczysz mu to się wprowadzamy - powiedzialam kierując się na schody

- ty serio chcesz się wyprowadzić? - spytał brat gdy byliśmy już trochę dalej od salonu

- nie... mam nadzieję że ona wymadrzeje - powiedzialam smutniejac

Do mojego pokoju został mi mały kawałek drogi. Zajęło mi to z pięć kroków. Gdy doszlam do mojego pokoju poczułam że jestem śpiąca. Ale nie mogłam zasnąć bo mój brat coś do mnie napisał

Od Braciszek♡

Siora przyjdź do mnie do pokoju.... proszę

Mimo że jest starszy ode mnie rok zawsze prosił mnie o pomoc bo wiedział że to zrobię. Wyszłam z mojego pokoju i zaczęłam kierować się do niego. Gdy stałam przed drzwiami uslyszalam krzyki. Moje matki. Wparowalam do pokoju najszybciej jak mogłam żeby przerwać katorge dla mojego brata

- nie będziesz palił zabraniam Ci!!! - wykrzyczała wkurwiona matka

- nie mam już dziesięciu lat!! Jestem pełnoletni mogę robić co mi się podoba do kurwy nędzy!! - wykrzyczał mając oczy w łzach. Szybko podbieglam do brata go zaspokoić A ten mocno przyległ do mojego płaskiego brzucha

- co ty odpierdalasz?!?! - wykrzyczalam do starej wiedźmy - Chris spakuj się- wyszeptalam do brata - wynocha z tego pokoju! - dodałam grozniej do moich "rodziców" . Wyszłam na korytarz za nimi żeby dokończyć rozmowę

- czy was pojebalo?? - spytałam - on skończył już osiemnaście lat i może robić co mu się podoba nie będziecie mu mówić co ma robić A co nie. Mimo że ma matkę to i tak może robić co mu się podoba bo w końcu jej nie będzie miał i z tego najbardziej będziemy się cieszyć rozumiecie? - spytałam  - teraz właśnie pogarszasz swoją sytuację. Powiedzialam Ci że jeżeli nie zrozumiesz tego wprowadzimy się i właśnie mamy zamiar to zrobić więc nawet nie błagaj nas na kolanach żebyśmy zostali bo my Ciebie nie posłuchamy. Więc nawet nie masz na co liczyć - dodałam

Dobra w tym rozdziale się trochę dzieje. Pisze to z wena póki ją mam. Bo przez parę dni jej nie miałam Ale to zresztą nie ważne

Miłego dnia ♡♡

Na zawsze przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz