Rozdział 7

106 3 10
                                    

Od razu was informuje że nie miałam weny w tym rozdziale i zbytnio nie myślałam co pisać

************************************

Obudziłam się zadawalajaco szybko mimo że po 21 wróciłam do domu. Obrocilam się w bok zobaczyć czy śpi obok mnie przystojny brunet. Oczywiście spał. Po cichu wymsknelam się z łóżka załatwić potrzebę. W między czasie zgarnełam ciuchy żeby się też ubrać. Gdy byłam ubrana rozmyślałam co by zrobić na śniadanie. Pomyślałam czy nie pancakes. Zazwyczaj robiłam to u mnie w domu ale dalej nie potrafię zapamiętać przepisu. Siegnelam po telefon i udałam się do kuchni. Pierwsze co zrobiłam wpisałam w telefonie przepis do pancakes 2 szklanki (300 g) mąki pszennej, przesianej 2 duże jajka.1,5 szklanki (375 ml) mleka.75 g masła, roztopionego i przestudzonego.3 łyżeczki proszku do pieczenia.3 czubate łyżki cukru.szczypta soli.

Wszystkie składniki przygotowałam na blacie. Ubrałam specjalny fartuch kuchenny o zabrałam się za robię pancakes. Gdy robiłam akurat ostatniego do kuchni przyszedł William

- co tu tak pachnie? - spytał patrząc się na mnie

- śniadanie nam robię - wytlumaczylam - mógłbyś obudzić mojego brata? Zaraz nam śniadanie wystygnie

Gdy rozlozyłam wszystkie potrzebne sztucce, oraz talerze jak i kubki. Wszystkie pancakes położyłam na środku stołu. Do każdego kubka nalałam soku pomarańczowego. Jedynie taki był w tym domu z czego trochę nie byłam zadowolona. Pamiętam jeszcze jak sama kupiłam dwa różne soki. Ale to nie ważne. Musiałam chwilę poczekać na chłopaków żeby zacząć jeść. Gdy postanowili się zjawić w końcu mogliśmy usiąść i zacząć zajadać śniadanie. Siedziałam i rozmawiałam sobie z nimi w najlepsze gdy ktoś postanowił do mnie zadzwonić

-  boze.. - jękłam wstając od stołu z niechęcią. Gdy zobaczyłam że to dzwoni Zack trochę mi ulzylo. Myslalam że to moja matka lub przyjaciółka. Którą mam dość po ostatniej imprezie

***
Gdy skończyłam rozmawiać z Zackiem zauważyłam że rozmawiałam z nim z trzydzieści minut. Po skończeniu rozmowy zauważyłam że chlopacy jeszcze jedzą. Postanowiłam że pójdę i dokończę swoją porcję

- pyszne śniadanie Ci wyszło - skomentował Chris

- dzięki za komplement - odpowiedziałam - mam do was pytanie, ogarnięcie kuchnie? - spytałam. Czułam na sobie pilny wzrok Willima

- czemu? - spytał ciemnooki

- umówiłam się z Zackiem w parku - powiedzialam nalewajac sobie soku do kubka

Po chwili nastała głupia cisza. Nikt z nas się nie odzywał. Spojrzałam na Chrisa. Jego wzrok mi mówił że mam uciekać albo źle się to dla mnie skończy. Spojrzałam na drugiego. Jego wzrok był... pusty, mimo że zawsze mogłam wyczytać radość, szczęście, smutek A teraz nic. Głupia przerażająca pustka...

- po co? - spytał. Nie powiedział tego jakoś oschle. Starał się powiedzieć to normalnie

- spytał się czy nie możemy się spotkać - odparlam

- Ale czy ty czegoś nie widzisz? - spytał

- czego na przykład? - zapytałam

- tego że on Cię podrywa? - odpowiedział. Nie przejelam się tym aż tak bardzo jak on - A mówiłem Ci, jeżeli ktoś dotknie to co jest moje zabije od razu - zaczął mówić oschle

- A co ja jakaś rzeczą jestem!? - próbowałam opanować ton - jestem człowiekiem, czlowiekiem który też ma uczucia. Możesz nazywać mnie jak chcesz, dziwka,  suka, szmata. Ale wiedz że ja bym cie nigdy nie zdradziła. Nawet jeśli ktoś by mi proponował za to pieniądze! - dodałam krótko monolog

- nigdy nie nazwał bym Cię suka, dziwka ani szmata! Jesteś dla mnie bardzo ważna bez Ciebie mój świat by się walił. Powiedz mi dlaczego ty twierdzisz że ja Cię tak będę nazywać? - Nigdy nie poznałam go od takiej strony. Nie miałam pojęcia że on jest aż tak przerażający

- bo mi nie ufasz! - wykrzyczalam. Spojrzałam w stronę Chrisa. Widziałam że jest przejęty tą sytuacją. Również zauważyłam że on się na niego patrzy

- ja Ci nie ufam? Chris powiedz jej o czym ostatnio rozmawialiśmy - zaczął

- odwal się od niego co?

- dobrze to ja Ci powiem, twój kochany brat spytał się mnie czy nie jestem przypadkiem zazdrosny o Ciebie, odpowiedziałem mu że nie. Bo w sumie dobrze ze poznajesz innych ludzi. Cieszyłem się z tego z Tobą. A Ty mi tu teraz twierdzisz że mi nie ufasz? - ostatnie słowo powiedział mimo że brzmiało to jak pytanie

- wiesz co pierdole to! Porozmawiamy gdy się ogarniesz - wyszłam z hukiem zamykając drzwi

Miałam ochotę nie wracać do domu. Nawet nie wiem czy mogę to domem nazwać skoro tylko tam z bratem przemieszkuje. Nie powinno mnie interesować co on właśnie myśli i robi Ale nie potrafię. Właśnie wchodziłam do parku. Mojego ulubionego parku. Mieszkał blisko obok niego A po drugiej stronie jest mój dom rodzinny do której się nie przyznaje. Usiadłam na ławce z paczką papierosów. Po chwili w końcu poczułam smak nikotyny. To jest to czego najbardziej potrzebuje w życiu. Postanowilam że się przejdę. I poszukam Zack'a. Gdy przeszłam się chwilę zauwazylam że siedzi z moja przyjaciółka. Ona siedziala na nim okrakiem?? Dziwne

- hej zack... - przywitałam się z chłopakiem. Od razu poczułam że źle zrobiłam. Nie powinnam im przerywać

- o Victoria, hej - sploszyl dziewczynę z siebie żeby podejść i mnie przytulić

- mam nadzieję że nie przeszkadzam - powiedzialam spoglądając na dziewczynę która siedzi zawiedziona

- nie na spokojnie to moja znajoma - odparł. A ja widziałam jak jej się robi smutno na twarzy

- no nie wydaje mi się wiesz, chodź odejdziemy na chwile porozmawiać - wzięłam go za rękę i zaczęłam ciągnąć za krzaki

- o czym chciałaś porozmawiać? - spytał

- nie wydaje mi się, żeby ta dziewczyna nie była z Tobą. Siedziala na tobie okrakiem - zaczęłam drążyć temat

- no może siedziala Ale mi się podoba ktoś inny - odparł

- Tak? A kto to taki? - spytałam

- pewna dziewczyna, ma ciemne włosy, ma brata oraz chłopaka który nie pozwala mi się do niej zbliżyć bo zabije. Ogarniasz? - pierw powiedział potem spytał

- czekaj... podobam ci się? - zapytałam- wiesz to jest chore bo powiedzialam wiliamowi że go kocham i za nic go nie zdradzę nawet jeśli miałabym kasę za to dostać. Podziękuje- odparlam

Na zawsze przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz