Rozdział 16

97 4 17
                                    

Robiłam właśnie obiad. Poprosiłam Chrisa żeby mi pomógł bo jak ja i on potrafimy gotować. A jak razem gotujemy to jest dopiero coś. Dzisiaj ugotowalismy nasze specjalne danie. Które zawsze było podawane w naszym domu. Było to kotlety dobrze doprawione, trzy rodzaje surówek zmieszanych oraz ziemniaczki świetnie zrobione. Zawsze w ziemniakach pomagałam mamie. Zazwyczaj to ja się za nie brałam bo nikt w domu nie potrafił tak dobrze je zrobic. Podczas robienia obiadu nieźle się bawiliśmy. Śpiewaliśmy i tanczylismy. Właśnie smażyłam ostatniego kotleta. Wyprosiłam Chrisa i zaczęłam układać wszystko na talerzach. Ziemniaki ułożyłam w kółko żeby myśleli że jest ich mniej. Kotlety ułożyłam końcem do siebie A surówki dałam po środku. Cieszyłam się że wyszło mi tak ślicznie. Jeszcze na ziemniaczki polałam sosem który będzie smakować idealnie z wszystkim

- chłopaki śniadanie gotowe! - wykrzyczałam stawiając każdy talerz na swoje miejsce. Ustawiłam je tak żeby każdy miał swoją przestrzeń - siadać gdzie chcecie - powiedziałam

- czemu zrobiłaś każdemu taka przerwę? - spytał William

- zawsze gdy jadalismy z dziadkiem i babcia była robiona taka przerwa żeby każdy się poczuł komfortowo - wytłumaczył mu Chris na co się uśmiechnęłam

- chlopacy, jak pojechaliście do sklepu jaki sok kupiliscie? - spytałam

- pomarańczowy? - powiedział pytając mój brat

- dobra - odpowiedziałam nalewajac do trzeciego kubka

Przyniosłama trzy kubki naraz i w końcu mogliśmy zacząć jeść. Nasz obiad wyszedł nam wyśmienicie. Nigdy nie jadłam czegoś takiego dobrego.

Skończyliśmy jeść po czterdziestu minutach. Wszyscy byli najedzeni. Na szczęście nikt nie musi myć naczyń bo jest zmywarka. Poprosiłam chlopakow żeby mi pomógli wkładać naczynia do staroświeckiej zmywarki. Dostałam informację że gdy już się ogarniemy pójdziemy się przejść tam gdzie zazwyczaj chodził William żeby zobaczyć czy jego grupa się dalej trzyma, bo może być tak że po jego wyjeździe grupa się rozpadła

- ogólnie, powiem Ci siora że powinnaś iść na kucharza - skomentował Chris

- aż tak Ci smakują moje obiady? - spytałam grzebiąc w telefonie

- są pyszne - odezwał się Will

- dziękuję chłopaki że tak twierdzicie, ale moim zdaniem nie powinnam iść na kucharza, zawsze myślałam że na stylistke nie iść - odpowiedziałam mówiąc o swoich planach

***
Właśnie szykowalismy się do wyjścia żeby przejść się i zobaczyć czy dalej paczka Williama się trzyma. Ubrałam się normalnie, bo nie był to jakiś specjalny dzień. Chris wybrał się razem z nami. Z myślą że będzie jakaś ładna laska która poderwie. Byliśmy właśnie w drodze. Myślałam że te miejsce będzie w parku jak zwykle ale jednak okazało się że jest ona na skate parku. Gdy wchodziliśmy głębiej zauwazyłam że jakaś czwórka osób się na nas patrzy

- Nie wierzę!!! - wydarł się jeden i po chwili zaczął biec w naszą stronę- William!!! Wrociles!! - krzyczał dalej po czym znalazł się w jego ramionach. Razem z bratem spojrzelismy sie na nich jak na debili- widzę że jakaś nowa panienke masz - powiedział spoglądając na mnie

- no mam, jest to najlepsza jaka może być- odpowiedział- poznaj victorie, a ten tutaj to jej brat Chris- wskazał pierw na mnie potem na Chrisa. Nim się obejrzałam doszła do nas reszta

- czemu nie napisałeś nam że wracasz? - spytał blondyn

- wiesz chciałem wam zrobić niespodziankę- odpowiedział zadowolony. Od chwili gdy przytulił się z jednym z swoich kolegów nie złapał mnie za rękę. Jedynie to przedstawiał jako tą najlepsza mimo że nią nie byłam 

Na zawsze przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz