- Dobra łamagi, dzisiaj wszyscy gracie w futball . Tak dziewczyny też! - Wykrzyczała nauczycielka w-f stojąca na środku boiska szkolnego. - Zbierzcie się w szeregu! Podzielimy was na drużyny. - dodała gwizdzac .
Ja jak zwykle wraz z Taylor siedzimy na trybunach udając ,że nas nie ma.
Nie to ,że nie lubie wysiłku fizycznego, wręcz kocham ale zawsze jak mamy zajęcia z chłopakami , to robimy wszystko by nie ćwiczyć. Jest tam taki jeden Justin - nienawidze typa. Od kiedy byłam mała zawsze trafiałam do tej samej klasy co on. Kiedyś w 1 gimnazjum strasznie mi się podobał i nawet byliśmy parą. Ale nie wychodziliśmy itd.. więc z nim zerwałam , a później udawałam ,że to nie ja napisałam sms. Następnie za wszelką cene chciałam go odzyskać, próbowałam pisać a on mnie olewał. Pewnego razu umówił się ze mną. Uznałam to za szansę a on tylko podarował mi sztuczny kwiat i powiedział : -"wrócimy do siebie jak ten kwiat zwiędnie" . Miałam wtedy 14 lat i serce złamane na milion kawałeczków .
Chodz minęło dużo czasu dla mnie się nie zmienił.
- Foster ! Johnson ! - wydarła się nauczycielka ,posyłając nam mordercze spojrzenia. Taylor aż podskoczyła z wrażenia i ruszyła w strone boiska . Ja niechętnie ale zrobiłam to samo.
Nauczyciele podzielili nas na dwa składy niebieski i czerwony. Na szczęście Johnson była w moim teamie. Miałam teraz idealną okazje by całkiem przypdkiem złamać temu dupkowi szczękę. Każdy z nas ubrał ochraniacze po czym ustawiliśmy się do gry.
Ustawiłam się jako napastnik w pierwszym szeregu. Lekko kucnęłam i dotknęłam palcami trawy przygotowując się do ataku. Spojrzałam przed siebie by zobaczyć kto z przeciwnej drużyny stoi przedemną i zobaczyłam te duże brązowe oczy których tak nie nawidze. Warknęłam pod nosem posyłając mu groźne spojrzenia w oczekiwaniu na gwizdek.
Ruszyliśmy . Ktoś odrazu pod nogami podsunął mi piłke a ja z całych sił pobiegłam przed siebie. Nagle koniec. Poczułam mocne pieczene w dolnej wardze. Leżąc oniemiała na ziemi podniosłam rękę i dotknęłam ust. Spojrzałam na nią i ujrzałam krew. Nie wpełni jeszcze przytomna poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstki i powoli podnosi.
Prychnełam na widok Justina trzymającego mnie za ręce.
- To ty mi przyjebałeś ? - warknęłam z wściekłością mu prosto w twarz. Po tym jego złośliwym uśmieszku wyczytałam ,że to on. Wiele razy się chamowałam ale tym razem tak mnie wkurzył ,że nie dałam rady i z całej siły wymierzyłam mu cios w szczękę. Po chwili jego warga równie mocno krawiła co moja.
- Dupek - syknęłam
- Gdybym już wcześniej wiedziała ,że to takie przyjemne uczucie już dawno byś dostał.
- Idiotka - warknął
- Co tu się dzieje ? - Nagle podbiegła do nas nauczycielka i przyglądała się nam z szokiem wymalowanym na twarzy. Nie czekając dłużej złapała nas za nadgarski i zaprowadziła do gabinetu dyrektora.
W środku czekała już na nas wychowawczyni i dyrektor .
- Siadajcie - wysoki męźczyzna w średnim wieku wskazał nam ręką na krzesła stojące przed jego biórkiem. Jak na komende usiedliśmy naprzeciwko niego.
- Camila co się stało ,że masz rozciętą wargę ? - spytał spokojnie i poważnie jak na przesłuchaniu.
- Ten oto osobnik - wskazałam dłonią na siedzącego obok mnie blondyna - celowo mi przyłożył gdy biegłam.- dodałam. Spojrzeliśmy na siebie ze złością.
- A tobie Justin co się stało ,że masz przeciętą wargę ? - teraz swoje pytanie skierował do niego,
- Panna agresywna celowo uderzyła mnie w szczękę ...
- lekko - dodał szeptem tak bym tylko ja go usłyszała. Prychnełam .
Jakie lekko ?! Ma szczęście, że nie rozwaliłam mu szczęki. Nie to ,że nie mogłam ale nie chciałam . Więc powinien dziękować za moje dobre serce.
- Panno Amando może pani mi powie co ja mam z nimi zrobić - bezradny dyrektor skierował się do naszej wychowawczyni opierającej się o ściane.
- Trzeba ich wkońcu pogodzić - odparła stanowczym głosem stając za naszymi plecami
- Taa napewno - mruknął blondyn patrząc na mnie z pogardą
- Kolejny raz mamy wami problem. Tym razem będe musiał powiadomić waszych opiekunów.
- Co ? - krzkneliśmy w tym samym czasie.
- Nie , błagam niech pan nie drzwoni do mojego ojca. - błagałam z politowaniem.
- I do mojej ciotki - dodał blondyn
- Dobrze - wypuściłam głośno powietrze . - Jest jeden warunek... nie każe wam się lubić, ale macie się szanować. Dlatego to wy zajmiecie się pewną sprawą... Już dawno miałem się z tym do was zwrócić, a teraz nadarzyła się okazja.
Pewną sprawą ? Ahaaa robi się coraz dziwniej
- Wiemy ,że pewna grupka uczniów zajmuje się nielegalnymi przekrętami w naszej szkole. Znam wasze umiejętności! Jako jedyni ukończyliście zeszłoroczny kurs policyjny. Mam liste podejrzanych a waszym zadaniem będzie znalezienie dowodów.
- Pan chyba żartuje ? - zmarszczyłam brwi . Spojrzałam na Justina by sprawdzić czy on też uważa, że ten pomysł to jakaś kpina, a ujrzałam coś innego. Niby udawał poważną mine lecz jego ciało robiło co innego. Noga sama mu się trzęsła a ręce pociły. Nie wiem skąd u niego takie zdenerwowanie ,ale będe musiała się tego dowiedzieć. Możliwe ,że coś wie.
- Dobra wchodze w to! - wypaliłam. Przypomniałam sobie ,że mam dług u dyrektora i dlatego musiałam się zgodzić.
- A ty Justin ? - zadowolony dyrektor kiwnął do mnie głową a teraz skupił się na nim. Chłopak przez chwile się nie odzywał , mocno się nad czymś zastanawiając.
- Dobrze tylko niech pan wogóle nie drzwoni do ciotki w sprawie ocen itd... - pierwszy raz widziałam jak na jego twarzy maluje mu się smutek. Wiedziałam ,że nie miał rodziców tylko ją , pewnie nie chciał by dowiedziała się o jego problemach w szkole.
- Licze na was . A teraz wracajcie na lekcje. - Uścisnął nam ręce a następnie podał mi białą teczkę i odprowadził nas do drzwi.
Po tym jak opuściliśmy gabinet zostaliśmy sami na pustym korytarzu.
Niestety mieliśmy teraz razem francuski więc musieliśmy iść w tym samym kierunku.
- Zdenerwowałeś się i to nie z mojej winy. Widziałam. - wymruczałam pod nosem, wciąż za nim idąc.
Nagle się zatrzymał a ja wpadłam na jego plecy.
- A chuj cie to obchodzi ? - odwrócił się przodem do mnie. Nasze oczy znajdywały się na tym samym poziomie dzięki czemu mogłam dokładnie przeskanować jego twarz. Niestety nie wyczytałam prócz mocnej złości.
- Mamy razem współpracować, więc chociaż raz mógłbyś nie być takim chamem wstosunku do mnie ! - warknęłam dzgając go przy tym palcem w klatke piersiową
- Jak mam nie być skoro ciągle się do mnie przywalasz ? - syknął a nasze oczy toczyły walke na spojrzenia
- Oooo wypraszam sobie... - wkurzyłam się - Ja nic od ciebie nie chce. Wkurwia mnie to jakim chamem się stałeś nic więcej. - ścisnęłam mocno pięść przygotowując się by znowu mu przywalić. Zasłużył na to .
- Już raz do ciebie nie dotarło ,że cie nie chce ?! - wypalił . Teraz przegiął. Nie dałam rady i zamachnęłam się prawym sierpowym w jego strone. Nagle złapał mnie za nadgarstek powstrzymując uderzenie.
- Myślisz ,że nie widze jak na mnie patrzysz ? - spytał opryskliwie
- Nie chciała bym cie chodz byś był ostatni na świecie !- odpyskowałam wyrywając ręke z uścisku chodz byłam już bliska płaczu.
- Złoże się ,że masz coś wspólnego z tymi akcjami... A ja się tego dowiem. Sam chciałeś! - odrzuciłam włosy przez ramie i wyminełam go ruszając do klasy. Za sobą usłyszałam tylko ciche : " Kurwa.." roznoszące się po pustym korytarzu.