Fourteen.

234 8 2
                                    

~~~
(wciąż perspektywa Hannah)

Szybko wracam do domu i pomimo tego że jest trzecia w nocy, budzę ojca. Na początku jest zdezorientowany, jednak później odzyskuje świadomość.

Wiem, że pan Adams ma swój prywatny samolot, więc nim najprawdopodobniej będziemy lecieć, dlatego na wszelki wypadek spakuje nóż. Pakuję jakieś ciuchy, ładowarkę i inne pierdoły. Znaczy, przydatne pierdoły.

~~~

Około 11 wychodzimy z domu (tak, przebrałam się) i idziemy do domu Alex. Tak jak myślałam wsiadamy do prywatnego samolotu Adams'a i lecimy.

W ciągu lotu zdążyłam przeczytać prawie połowę książki i przesłuchać moją całą playlistę. Leżałam w różnych pozycjach. Na obu siedzeniach, skulona na jednym nawet głowę miałam w dole, a nogi na oparciu siedzenia!

Teraz leżę na ziemii, błagając o to żeby to się już skończyło.

Mój tata rozmawia przez cały czas z tatą Alex i nie zwraca na mnie uwagi, której chwilowo potrzebuje. Mogłam zabrać mojego kota, wtedy miałabym z kim rozmawiać. Życie jest ciężkie.

~~~

Po długich godzinach lotu nareszcie znalazliśmy się w Anglii.

Myślałam że umrę z nudów.

Wyszliśmy z samolotu i weszliśmy do jakiegoś samochodu.

- Dave, kieruj się do domu w którym była Alex. - powiedział Adams, a mężczyzna zwany Dave kiwnął głową i ruszył samochód.

Droga nie była taka długa. Albo to może jakieś urojenia po tym locie. Dojechaliśmy na miejsce około po pół godzinie. Domek był dość ładny.

Weszliśmy po prostu do środka, a w kuchni stała kobieta. Cora, jeśli się nie mylę. Ciekawe jak bardzo kłamała tylko żeby jej nie zamknęli.

- Gdzie jest Alex? - pyta ojciec wspomnianej dziewczyny.

- Nie wiem o kim mówisz.

- Doprawdy? Myślę że bardzo dobrze wiesz o kim mówię. - mówi. - Cora, to że kiedyś byliśmy parą nie znaczy, kurwa, że masz krzywdzić moja córkę! - wręcz krzyczy. - Bądź tak miła i powiedz mi do cholery, gdzie ona jest!

- Nie wiem!

- Hannah, dziecko, idź proszę poszukać czegoś w piwnicy, a ty - wskazuje na tatę - proszę, poszukaj czegoś na górze.

- A ty co będziesz robić? - pyta tata.

- Ja spróbuję dowiedzieć się gdzie jest moja córka.

Schodzę do piwnicy. Dokoła jest zaschnięta krew, że też jej nie posprzątała, krzesło, a pod nim lina.

Robię wszystkiemu zdjęcia i wracam na górę.

Na górze słuchać kłótnie, kto by pomyślał.

- Dosyć! - krzyczę i podchodzę do ojca Alex, pokazując mu zdjęcie. - Kiedy chcesz komuś coś zrobić, zawsze ukrywaj dowody, taka rada na przyszłość. - uśmiecham się

- Przestań mnie pouczać, dziecko. - mówi.  - Żeby mówić mi co mam robić, musisz być kimś. Ty nie jesteś nikim. - uśmiecha się.

- Ah, tak? - podchodzę do niej. - Jestem na pewno kimś więcej niż ty. I pomimo to, że może i jestem dzieckiem, umiem sobie poradzić i się przyznać do czegoś co zrobiłam, w porównaniu do ciebie. - biorę jej twarz w ręce i przybliżam do mojej, ściskając najmocniej jak potrafię. - A teraz, powiedz gdzie jest dziewczyna.

- W szpitalu, niedaleko stąd. - puszczam jej twarz.

- Że też nie można było tak od razu. - mówię sarkastycznie. - Jeśli komuś o tym wspomnisz, jesteś martwa.

Mój tata, który zszedł chwilę temu z góry i tata Alex stoją jak wryci w beton ze zdziwieniem na twarzy.

- Na co czekacie?

Ruszyli ze swoich miejsc i wyszliśmy z domu.

~~~

witam w kolejnym rozdziale tego dnia

jak się czujecie?

do następnego!

MurderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz