~~~
Było ciemno. Bardzo ciemno. Nie potrafiłam nic zobaczyć. Nie widząc, poszłam przed siebie.
Zobaczyłam twarz. Nie wiem do kogo ona należy.
Nagle z ciemności wyszła kobieta.. Podobna do tej, którą już widziałam.
- Niedługo będziemy już tylko my. Ty i ja..
~~~
Zrwam się z łóżka. Kurwa, co to było? Wstaję, cała roztrzęsiona i patrzę na godzinę. Równa 3.00. To nie tak, że to jakaś godzina demonów, czy coś?
Pomimo tego, że boję się wstać, to i tak to robię. Kieruję się do kuchni, jeszcze apartamentu, i biorę butelkę wody.
- Co ty tu robisz o tej godzinie? - pyta zaspana Hannah.
- Ja pierdolę, wystraszyłaś mnie! - mówię, łapiąc się za serce.
- Przepraszam! - mówi natychmiastowo. - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Miałam dziwny sen i po prostu musiałam się napić wody.
- Oh, okej.
- Miałaś kiedyś wrażenie, że osoba w śnie chce ci coś powiedzieć? - pytam szybko i niewiele myśląc.
- Co masz na myśli?
- Już nie ważne, przepraszam.
- Okej, podejrzane. - mówi takim tonem, jakby chciała wyciągnąć ode mnie wszystko, co chcę powiedzieć.
Nagle moje całe ciało zaczęło piec, a ja ledwo co mogłam oddychać. Nie wiem, co to za choroba, ale ssie.
- Wracasz do łóżka? - pyta Hannah.
- Pójdę jeszcze do łazienki. - uśmiecham się szybko.
Hannah wraca do pokoju, a ja szybkim krokiem idę do łazienki. Przemywam twarz zimną wodą, ale to nic nie pomaga.
Przypomina mi się nagle o lekach. Nie mam pojęcia, kiedy mam je brać, ale wydaje mi się, że właśnie w takich sytuacjach.
Nie wiem, również gdzie one mogą być. Cholera.
Zaczynam przeszukiwać każdą z szafek w łazience, mając nadzieję, że tam będą. Nie ma. Mogłam zapytać, jednakże tego nie zrobiłam.
Głupia, głupia, głupia.
Zaczynam się bić po głowie. Coraz bardziej robi mi się duszno i nie mogę oddychać, a ciało zaczyna mnie piec.
Wychodzę z łazienki w celu dalszego szukania lekarstw. Nie udaję mi się. Opieram się o ścianę, dusząc się i powoli siadając na ziemię.
Siedząc na ziemii, podpieram głowę rękoma, tracąc jakąkolwiek nadzieję na to, że znajdę to, czego szukam.
- Jezu, dziecko! - słyszę głos taty.
- Leki. - udaję mi się powiedzieć.
Po chwili połykam tabletkę i przestaję się czuć jakbym umierała.
- Dzięki. - mówię z uśmiechem, a tata odwzajemnia uśmiech. - Która jest godzina?
- 3.47.
- Kiedy wracamy do domu?
- Możemy, w sumie nawet teraz wsiąść do samolotu. - wzrusza ramionami.
- Na pewno? - kiwa głową.
- Idź obudzić Hannah. - mówi i idzie do pokoju, w którym spał Robert.
Nie odpowiadam, tylko idę do naszego pokoju. Wskakuję na łóżko, budząc przy okazji Hannah. Chyba nie myśleliście, że obudzę ją normalnie, prawda?
- Ja pierdolę! - krzyczy.
Uciekam z pokoju. Niebezpiecznie było tam być.
~~~
Po ogarnięciu wszystkiego, wychodzimy z apartamentu i jedziemy.. gdziekolwiek to jest. Przy okazji, Hannah mnie nie zabiła za obudzenie jej! Sukces?
Wchodzimy do samolotu, a pilot zaczyna startować.
Za niedługo będę w domu.
~~~
witam
przepraszam że nie wstawiłam tego wcześniej :[
do następnego!
CZYTASZ
Murder
FanfictionZastanawialiście się kiedyś czy da się zakochać w swoim odwiecznym przeciwniku? Myślę że nie, bo przecież po co, prawda? Przeciwnicy zawsze będą przeciwnikami. Ale ta historia potoczyła się inaczej. ~~~ Hannah...