Nineteen.

198 8 1
                                    

~~~

Było ciemno. Bardzo ciemno. Nie potrafiłam nic zobaczyć. Nie widząc, poszłam przed siebie.

Zobaczyłam twarz. Nie wiem do kogo ona należy.

Nagle z ciemności wyszła kobieta.. Podobna do tej, którą już widziałam.

- Niedługo będziemy już tylko my. Ty i ja..

~~~

Zrwam się z łóżka. Kurwa, co to było? Wstaję, cała roztrzęsiona i patrzę na godzinę. Równa 3.00. To nie tak, że to jakaś godzina demonów, czy coś?

Pomimo tego, że boję się wstać, to i tak to robię. Kieruję się do kuchni, jeszcze apartamentu, i biorę butelkę wody.

- Co ty tu robisz o tej godzinie? - pyta zaspana Hannah.

- Ja pierdolę, wystraszyłaś mnie! - mówię, łapiąc się za serce.

- Przepraszam! - mówi natychmiastowo. - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

- Miałam dziwny sen i po prostu musiałam się napić wody.

- Oh, okej.

- Miałaś kiedyś wrażenie, że osoba w śnie chce ci coś powiedzieć? - pytam szybko i  niewiele myśląc.

- Co masz na myśli?

- Już nie ważne, przepraszam.

- Okej, podejrzane. - mówi takim tonem, jakby chciała wyciągnąć ode mnie wszystko, co chcę powiedzieć.

Nagle moje całe ciało zaczęło piec, a ja ledwo co mogłam oddychać. Nie wiem, co to za choroba, ale ssie.

- Wracasz do łóżka? - pyta Hannah.

- Pójdę jeszcze do łazienki. - uśmiecham się szybko.

Hannah wraca do pokoju, a ja szybkim krokiem idę do łazienki. Przemywam twarz zimną wodą, ale to nic nie pomaga. 

Przypomina mi się nagle o lekach. Nie mam pojęcia, kiedy mam je brać, ale wydaje mi się, że właśnie w takich sytuacjach.

Nie wiem, również gdzie one mogą być. Cholera.

Zaczynam przeszukiwać każdą z szafek w łazience, mając nadzieję, że tam będą. Nie ma. Mogłam zapytać, jednakże tego nie zrobiłam.

Głupia, głupia, głupia.

Zaczynam się bić po głowie. Coraz bardziej robi mi się duszno i nie mogę oddychać, a ciało zaczyna mnie piec.

Wychodzę z łazienki w celu dalszego szukania lekarstw. Nie udaję mi się. Opieram się o ścianę, dusząc się i powoli siadając na ziemię.

Siedząc na ziemii, podpieram głowę rękoma, tracąc jakąkolwiek nadzieję na to, że znajdę to, czego szukam.

- Jezu, dziecko! - słyszę głos taty.

- Leki. - udaję mi się powiedzieć.

Po chwili połykam tabletkę i przestaję się czuć jakbym umierała.

- Dzięki. - mówię z uśmiechem, a tata odwzajemnia uśmiech. - Która jest godzina?

- 3.47.

- Kiedy wracamy do domu?

- Możemy, w sumie nawet teraz wsiąść do samolotu. - wzrusza ramionami.

- Na pewno? - kiwa głową.

- Idź obudzić Hannah. - mówi i idzie do pokoju, w którym spał Robert.

Nie odpowiadam, tylko idę do naszego pokoju. Wskakuję na łóżko, budząc przy okazji Hannah. Chyba nie myśleliście, że obudzę ją normalnie, prawda?

- Ja pierdolę! - krzyczy.

Uciekam z pokoju. Niebezpiecznie było tam być.

~~~

Po ogarnięciu wszystkiego, wychodzimy z apartamentu i jedziemy.. gdziekolwiek to jest. Przy okazji, Hannah mnie nie zabiła za obudzenie jej! Sukces?

Wchodzimy do samolotu, a pilot zaczyna startować.

Za niedługo będę w domu.

~~~

witam

przepraszam że nie wstawiłam tego wcześniej :[

do następnego!

MurderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz