three

455 38 36
                                    

Niestety, mijał dzień za dniem, a Wooyoung wciąż nie mógł sobie przypomnieć choćby najmniejszego szczegółu. San go nie pospieszał, wierzył, że prędzej, czy później coś się pojawi.

Minęło około półtora tygodnia, zanim Wooyoung w końcu mógł opuścić szpital, choć lekarz upierał się, by został jeszcze na kilka dni. Zarówno San, jaki i Yunho naciskali, że dobrze się nim zajmą. Przychodzili do Junga codziennie, dzięki czemu zdążył się oswoić z ich towarzystwem, choć wciąż odczuwał lekki wyrzuty sumienia, że nie może sobie nic przypomnieć.

San po południu miał podjechać do szpitala i zabrać Wooyounga do domu. Nie wiedział dlaczego, ale trochę się tym stresował. Prawdopodobnie będzie tym, który poczuje się lepiej w mieszkaniu Junga, niż on sam. Wszedł do sali z delikatnym, aczkolwiek wciąż nieco wymuszonym uśmiechem. Wooyoung był już ubrany i gotowy do drogi.

- Jak w pracy? - to zawsze było pierwsze pytanie, które słyszał. Wooyoungowi bardzo nudziło się przez całe dnie w szpitalu, więc gdy tylko miał towarzystwo, chciał posłuchać jak najwięcej o jego dniu.

- Nudno, jak zwykle. Ale nie było zbyt dużo klientów, więc jakoś to minęło. Jak się czujesz?

- Chyba dobrze.

- Chyba? Dasz radę dojść do samochodu?

- Tak.

San wziął od niego rzeczy i skierowali się do wyjścia. Wooyoung był poniekąd podekscytowany, że w końcu może wyjść ze szpitala. Przez ponad tydzień siedział e jednym i tym samym pomieszczeniu, ewentualnie szedł na badania lub do toalety.

Po zapakowaniu torby na tylne siedzenie, oboje zajęli miejsca z przodu, a między nimi zapadła cisza. Wooyoung rozglądał się wokół i podziwiał wszystko dookoła z uśmiechem na twarzy. San tylko obserwował go, próbując wstrzymać się od negatywnych myśli. Chciał wierzyć, że wcale nie stracił Wooyounga, wciąż był tą samą osobą, jedynie potrzebował czasu, by przypomnieć sobie najbliższych. To na pewno nie będzie trwało wiecznie.

San jechał powoli, co chwilę odwracając się w stronę Wooyounga. Bał się, czy ten nie będzie miał problemów z jazdą samochodem, ale ten w ogóle nie zwracał uwagi na drogę. Był zbyt zajęty oglądaniem wszystkiego dookoła. Był jak dziecko.

Zatrzymali się pod blokiem, gdzie Wooyoung mieszkał. Na szczęście nie mieszkał aż tak wysoko, więc San nie bał się zbytnio o młodszego. W razie czego przecież i tak mu pomoże. Wyjął z samochodu torbę i ruszył przed siebie mając już pod ręką klucze. Szli w milczeniu, co nieco dobijało Sana. Wolał, żeby Wooyoung z nim rozmawiał, tak jak zawsze to robił.

- Dasz radę? - upewnił się, gdy wchodzili po schodach na drugie piętro.

- Tak, tak. Przecież to nie Mount Everest. - prychnął cicho, a San mimowolnie uśmiechnął się na ten żart.

Otworzył drzwi przepuszczając młodszego i po chwili samemu wchodząc do środka. Nie był tu od dawna, a mimo wszystko wydawało się, że dopiero stąd wychodził. Starał się zignorować to irytujące kłucie w sercu i po prostu pomóc Wooyoungowi, tak jak obiecał. Odłożył torbę do pokoju chłopaka i wrócił, by zapytać, czy czegoś potrzebuje.

- Musisz już wracać? - zapytał niepewnie stojąc wciąż pośrodku niewielkiego salonu.

- Nie muszę. Jeśli chcesz, żebym został, zostanę.

Wooyoung uśmiechnął się niepewnie.

- Napijmy się czegoś. - zaproponował i rozejrzał się za kuchnią.

Czuł się dziwnie nie mogąc rozeznać się po własnym mieszkaniu. Czuł się tu obco, nie pamiętał kompletnie nic. Dlatego też San ruszył przodem, prowadząc go do kuchni, gdzie zabrał się za parzenie herbaty.

- Długo tu mieszkam? - spytał nagle.

- Odkąd zacząłeś studia, więc chyba będzie coś koło cztery lata.

- Wow... Totalnie nie mogę sobie nic przypomnieć.

- Nie przejmuj się, dopiero wyzdrowiałeś, potrzebujesz jeszcze trochę czasu.

- Tak myślisz?

- Tak.

Usiedli obok siebie z ciepłą herbatą, oboje wpatrywali się w powoli zapadający na zewnątrz zmrok. Wtedy też do Wooyounga dotarła pewna rzecz. Będzie musiał zostać tutaj sam na noc, bez nikogo. Niezbyt podobała mu się ta wizja.

- San.- zaczął niepewnie. Nie wiedział jak chłopak zareaguje, ale skoro byli przyjaciółmi, nie powinien mieć nic przeciwko, prawda? - Czy mógłbyś tu ze mną zostać...?

- Masz na myśli na noc? - Wooyoung przytaknął nieco speszony.

- Nie sądzę, bym zasnął...

- Jasne. Rozumiem.

- Nie będzie to problem?

- Oczywiście, że nie. - zapewnił z uśmiechem. - Będę musiał tylko skorzystać z łazienki, a koce, jeśli dobrze pamiętam są w szafie. Rozłożę się na kanapie.

- Oh. Dobrze. Dzięki.

- Jak tylko czegoś będziesz potrzebował, od razu mów.

Gdy za oknem zrobiło się ciemno, San wziął oba kubki i umył, po czym zaprowadzil Wooyounga do sypialni. Czuł się dziwnie pokazując mu, co gdzie jest, ale jakoś musieli się odnaleźć w nowej sytuacji. Gdy upewnił się, że Wooyoung da sobie radę, poszedł się wykąpać. Starał się zrobić to w miarę szybko, by nie kazać młodszemu czekać niewiadomo jak długo. Pożyczył od niego jakąś luźną koszulkę, która jak się okazało, i tak należała do niego. Prawdopodobnie w szafie chłopaka było mnóstwo jego ubrań, podobnie jak u niego.

Wszedł z powrotem do pokoju upewniając się, że z Wooyoungiem wszystko w porządku. Uśmiechnął się, gdy zobaczył chłopaka siedzącego przy oknie z małą przytulanką. Dobrze ją pamiętał.

- Możesz już iść. - powiedział zwracając na siebie uwagę.

Wooyoung od razu odłożył zabawkę nieco zażenowany i wziął ubrania kierując się bez słowa do łazienki. San wtenczas sam wziął do ręki przytulankę uśmiechając się pod nosem. Pamiętał ją, bo sam ją wybierał. Był to prezent na walentynki, pewnie miał już ze trzy lata. Było mu jednak miło, że Wooyoung się go nie pozbył.

Gdy oboje byli przyszykowani do spania, w całym mieszkaniu zgasły światła, a oni położyli się na swoich miejscach. Oboje czuli się dziwnie, ale to Wooyoung czuł się obco. Był zdania, że powinien sobie już coś przypomnieć. San natomiast wiedział, że i tak nie zaśnie. W jego własnym domu było to trudne, więc nie był zdziwiony, gdy mijała minuta za minutą, a on wpatrywał się w sufit. Szczerze mówiąc, wolał nawet nie zasypiać. Gdyby znowu przytrafił mu się koszmar, mógłby obudzić Wooyounga.

Krótko po północy usłyszał kroki, na co podniósł się, by zobaczyć młodszego chłopaka stojącego w korytarzu. Przez chwilę patrzyli na siebie, po czym San zapytał:

- Coś się stało?

- Um, ja... Nie mogę zasnąć. Czuję się tu strasznie dziwnie.

San więc od razu wstał i podszedł do niego. Wooyoung nigdy nie miał problemów ze snem, zwłaszcza we własnym mieszkaniu. Teraz jednak wcale mu się nie dziwił i chciał jakoś pomóc mu odnaleźć się na nowo w tym miejscu. Przytulił go delikatnie, pozwalając, by całe jego ciało powoli się rozluźniło. Oboje w tym momencie tego potrzebowali.

- Mam położyć się z tobą? - zapytał po dłuższej chwili. 

- Nie masz nic przeciwko?

- Czemu miałbym? - posłał mu ciepły uśmiech i razem wrócili do sypialni młodszego.

Położyli się naprzeciwko siebie i patrząc na siebie powoli zasypiali. Oczywiście nie San. On tylko obserwował młodszego i upewniał się, że już nie poczuje się samotny. On sam nie miał w zamiarze zasypiać, ale z czasem i jego powieki zaczęły opadać. Bardzo chciał w tym momencie przytulić do siebie Wooyounga. Mając go tak blisko wręcz z trudem się od tego powstrzymywał. Wkrótce zasnął rozluźniając się całkowicie.

a/ Wspominałam już, że to będzie krótkie, co nie?

I Remember • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz