Kierowali się właśnie w stronę hotelu, w którym wynajmowali pokój na ten krótki tydzień. Słońce powoli zbliżało się do horyzontu, ale mimo to temperatura utrzymywała się w okolicach 25°C.
Byli dziś od rana na nogach przez wycieczkę, jaką zaplanował San. Chciał zwiedzić trochę razem z Wooyoungiem, bo z tego co słyszał, jest co oglądać. I faktycznie oboje byli zachwyceni dzisiejszym wyjściem, aczkolwiek cały dzień chodzenia był męczący.
Yunho pisał do nich co dziesięć minut odkąd tylko wylądowali w Hiszpanii. Chciał wiedzieć, jak im się podoba, ale też czy wszystko u nich w porządku. On sam chętnie poleciałby z nimi, ale zatrzymywała go praca i chęć zostawienia tej dwójki sam na sam. W końcu wkroczyli już na wyższy poziom ich związku, a na lato zaplanowali niewielką imprezę mającą imitować wesele, bo jednak żyli w takim kraju, w jakim żyli. Zarówno Jeong, jak i Miyeon, która na dobre wieści była równie uradowana, podpowiadali im wyjazd do Ameryki, czy gdziekolwiek, gdzie mogliby na spokojnie się pobrać, ale oboje byli ze sobą zgodni, że to nic nie zmieni w ich relacji. Tak, czy siak będą razem, będą się kochać i jakaś impreza, czy papierki tego nie zmienią. Mieli siebie nawzajem i to im wystarczało.
Po samych oświadczynach (właściwie trzecich z kolei) naprawdę dużo się działo. Poczynając od niefortunnej stłuczki na parkingu zaraz tego samego dnia, przez co San jeździł do pracy autobusem przez dwa tygodnie, kończąc na przełożonym o dwie godziny locie, który omal ich ze sobą nie skłócił. Wooyoung był wręcz bliski płaczu, gdy San zaczynał na niego krzyczeć, żeby się pospieszył. Ostatecznie i tak zdążyli, a byli nawet przed czasem, przez co starszy od razu przeprosił Junga za swoje zachowanie.
Teraz byli już trzeci dzień w Barcelonie i oboje zdążyli się przekonać, że nie mogli sobie wymarzyć lepszych przedwczesnych wakacji.
Hotel, w którym się zatrzymali był wysoko oceniany i oni sami byli pod wrażeniem wystroju i czystości w każdym kącie budynku. Do tego obsługa była bardzo uprzejma i nie miała problemu z angielskim, co zdecydowanie ułatwiało im porozumiewanie się.
Przy recepcji pracowała też miła, ciemnoskóra kobieta, która za każdym razem na ich widok uśmiechała się szeroko i pytała, jak podoba im się pobyt. Miała dość zabawny akcent, a to sprawiało, że w jakiś sposób była wręcz urocza. Sympatia jaką darzyła te dwójkę była oczywiście dwustronna i oni również lubili krótkie rozmowy z kobietą.
Teraz jednak, kiedy przechodzili obok recepcji, nie było jej tam. Znajdował się tam nieco młodszy mężczyzna o krótko ściętych włosach, który jedynie skinął im głową na powitanie nie wysilając się, by zaczynać rozmowę. Oni więc też skierowali się od razu do windy, którą wjechali na odpowiednie piętro i ruszyli przez korytarz do swojego pokoju. Po krótkim siłowaniu się z drzwiami w końcu weszli do środka, a gdy tylko San włączył światło, Wooyoung podszedł do łóżka, rozkładając się na materacu z głośnym westchnieniem.
- Zmęczony? - zapytał San odkładając swoje rzeczy na bok i siadając na łóżku zaraz obok młodszego.
- Ty nie?
- Też. - zaśmiał się i przeciągnął się leniwie. Następnie podszedł do plecaka, z którego wyciągnął starannie zapakowaną butelkę.
- Suszy cię? - zapytał rozbawiony Wooyoung patrząc na butelkę wina.
- Nie chcesz, to nie. Sam wypiję. - wzruszył ramionami i podszedł do stolika w rogu pokoju, gdzie stały wczesniej przyniesione przez niego kieliszki.
- Myślisz, że jest dobre?
- Nie przekonasz się, jak nie spróbujesz. - wyciągnął w jego stronę dłoń, w której trzymał kieliszek, na co ten podniósł się niechętnie i wziął do ręki naczynie. Następnie oboje odwrócili się w stronę okna wpatrując się w widok z góry na skąpane w świetle zachodzącego słońca miasta.
CZYTASZ
I Remember • Woosan ✓
FanfictionPo dwóch miesiącach Wooyoung budzi się ze śpiączki, jednak nie jest w stanie przypomnieć sobie niczego sprzed wypadku. Gdy jego chłopak orientuje się, co się stało, jest załamany. Ostatecznie postanawia nie mówić mu, co naprawdę ich łączyło. Kłamie...