Oliver Wood prawie siedemnastoletni Gryfon jedzie ekspresem Hogwart na swój siódmy i ostatni rok nauki w Hogwarcie. Siedział sam, ponieważ jego najlepszy jak dotąd myślał przyjaciel wolał siedzieć z Krukonami. Cedric, który naprawdę go wspomagał przez ostatnie lata i wiedział o nim więcej niż sam Weasley dosiadł się do swojej koleżanki, która należała do Slytherinu. Oliver nie chciał im przeszkadzać.
- 'Wreszcie mam spokój od tego idioty' - pomyślał siedząc samotnie w przedziale. - 'Ale co jeśli zamiast niego przyjdzie ktoś gorszy?' - jego rozmyślenia przerwał dźwięk otwierających się drzwi przedziału.
- Tęskniłeś? - zapytał Marcus Flint... w tym momencie się obudził. Zdał sobie sprawę, że był to zwykły sen. Dalej jechał ekspresem Hogwart. Usłyszał, że drzwi się otwierają.
- Coś z wózka kochaneczku? - chciał odpowiedzieć, ale do przedziału wbiegli dwaj młodzi chłopcy, wydawali się nierozłączni.
- Złap mnie! - odezwał się ten w czarnej szacie bez widocznego koloru domu, jego głos objawił się echem.
- Będziesz mój! - drugi, starszy, tym razem widocznie Ślizgon zaczął się śmiać. Bez wątpienia był to on i... Marcus Flint na jego pierwszym roku. Dlaczego jednak, gdy poszedł na drugi chłopak zaczął się nad nim znęcać? Zakładał wiele możliwości, ale żadnej nie mógł potwierdzić, bo jak? Na szczęście już go nie zobaczy i nie będzie musiał się bać o swoje życie.
- Wszystko dobrze kochaneczku? - chłopak wrócił do rzeczywistości.
- Tak proszę pani, nic nie chce, dziękuję - kobieta zamknęła drzwi i udała się dalej. Trzeba przyznać było to dziwne. Chwilę potem nie mógł już normalnie myśleć, na dworze było ciemno, a okno zaczęło zamarzać. Dementorzy przeszukiwali pociąg, a to wszystko przez ucieczkę Syriusza Blacka. Czy oni naprawdę myślą, że to on zdradził Lily i Jamesa Potterów? Bzdura. Matka opowiedziała mu co tak naprawdę się stało. Ona znała bardzo dobrze kogoś kto był zmuszona do torturowania Longbottomów, ale o tym potem. Wydał ich Glizdogon. Próbowała o tym powiedzieć znajomym każdy śmiał się z jej jak uznali żartu, eh. W tym właśnie momencie przy drzwiach przeleciała czarna postać. Oliverowi było bardzo zimno, wróciły do niego najgorsze wspomnienia, gdy był bity i poniżany. Trwało to kilka chwil i znowu normalne ciepło.
- 'Chciałbym znowu zobaczyć jego krzywe, wystające zęby' - czasami poprawiało mu to humor, wydawało mu się, że przez nie wyglądał jak trol. Popatrzył na drzwi, w których właśnie teraz pojawiła się sylwetka Cedrica, który wszedł do środka.
- Cześć Ollie! - nienawidził, gdy ktoś go tak nazywał to trochę żałośnie brzmi. Puchon jednak miał na to pozwolenie.
- Cześć
- Słyszałeś nowinki? - usiadł na przeciw niego i się życzliwie uśmiechnął.
- Nie, wiesz, że nie lubię plotek
- Potter zemdlał
- To coś poważnego? - zmieszał się i popatrzył w okno, bał się o jego zdrowie.
- Chyba nie, to przez dementora
- Biedny Potter - było mu go żal. Musiap słyszeć ostatnie słowa przed śmiercią matki. To straszne.
- Oh! Ale się rozpadało! - chwilę potem Puchon wybiegł z przedziału i poleciał przebrać się w szatę, znowu samotny chłopak zrobił to samo, zaraz będą na miejscu.
Padać to za lekkie określenie wręcz lało. Wziął swoją walizkę, założył na głowę kaptur i powoli szedł korytarzem, doszedł do drzwi. Poczuł, czyjeś ręce na plecach i zimno, przeraźliwe zimno, nie zdążył zakryć się płaszczem przeciwdeszczowym, a na dodatek ktoś wepchną go do kałuży.
CZYTASZ
~Zakazana miłość~ FlintWood ✅
FanfictionGłówny bohater Oliver Wood idzie na swój ostatni rok nauki w Hogwarcie. Jest bardzo szczęśliwy wiedząc, że nigdy więcej nie zobaczy swojego wroga Marcusa Flinta. Martwi go jednak fakt, że w tym roku nie może zawieść drużyny i samego siebie i muszą w...