3. Fatalny piątek - deszcz i rozbita głowa

134 14 24
                                    

Super leje! Każdy normalny kapitan odwołałby trening, ale nie Wood.

W największy deszcz stał na boisku, jednak mu to nie przeszkadzało. Wiedział, że nikt nie przyjdzie, ale co tam. Znowu był przemoknięty do suchej nitki. Gdy tak rozmyślał zobaczył sylwetkę jakiejś postaci zbliżającej się ku boisku. 

- 'Oho czy ktoś jednak zmienił zdanie?' - jego radość wyparowała w sekundę, jasne spodnie to musi być ktoś ze Slytherinu! 

- 'O zgrozo Marcus Flint' - gorzej być nie mogło. - Pomijając fakt, że leje boisko jest moje - powiedział na tyle głośno, żeby nie zagłuszył go deszcz.

- Widzę, że drużyna w komplecie! - Flint zaczął się śmiać. Oliver wiedział, że jedyne co się w nim zmieniło to wygląd.

- Twoja tak samo - dogryzł, żaden z nich nie chciał odpuścić. Po dziesięciu minutach jeden z nich postanowił odejść. Nie ma sensu stać na deszczu i czekać aż się człowiek rozchoruje, cudem jest to, że już nie był chory. Chciał go wyminąć, ale coś go zatrzymało.

- I gdzie ta Gryfońska odwaga? - nie była to jedyna obelga, którą wypowiedział w tak krótkim czasie. Oliver nie wytrzymał, zadał cios, chłopaka odrzuciło do tyłu. Złapał się za szczękę i popatrzył się morderczym wzrokiem na tego jak go przed chwilą nazwał śmiecia.

- Chcesz mnie zabić, dawaj! - wrzasnął, było mu wszystko jedno, dalej nie dotarło do niego co zrobił i jak poważne kłopoty teraz ma.

- Ty - zamachnął się, Wood w pierwszej chwili chciał zrobić unik, ale błoto mu to uniemożliwiło, dostał w brzuch, natychmiast po tym padł na ziemie i się skulił. Zasłonił się rękami, ale to nie pomogło, uchronić się przed Nimbusem 2001.

Chłopakowi zakręciło się w głowie. Czuł pulsujące ciepło gdzieś z przodu głowy, przyłożył sobie rękaw do skroni próbując zatamować krwawienie. Czekał na kolejny ruch przeciwnika, jednak nic się dalej nie stało.

- Ja - wydusił z siebie Marcus, jednak Oliver nie usłyszał nic innego, może to dlatego, że chłopak nic już nie mówił, a może po prostu tak bolała go głowa? Poczuł, że ktoś go podnosi. Flint wziął go na ręce i zaczął nieść wraz z ich miotłami do zamku.

Gryfon chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zemdlał.

- Wyjdzie z tego? - pielęgniarka pokiwała głową.

- Co się tak właściwie stało? - Marcus miał mało czasu na wymyślenie dobrej wymówki, jednak kobieta mu uwierzyła.

- Ja z nim posiedzę... - szepnął.

- Jak sobie życzysz

~Zakazana miłość~ FlintWood ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz