11. Wyrucham Cię jebana kurwo (trochę)18+

112 8 5
                                    

Była szósta Oliver starał się spać, ale ciężko było, gdy ktoś dobijał mu się do drzwi. Postanowił wstać i opieprzyć tę osobę.

- Słuchaj... jestem trochę - nie zdążył dokończyć, bo leżał na nim rudy chłopak. Ubrany był w krótką spódniczkę i równie krótki top. Miał też kocie uszka na głowie.

- Proooszę chce krzyczeć - cierpliwość kapitana się skończyła.

- Wyrucham Cię jebana kurwo - rzucił go na łóżko. Prefekt naczelny był tak zdziwiony, że nie mógł się przez chwilę ruszać. Oliver najpierw rozebrał siebie potem jego.

- O Boże - szepnął niedosłyszalnie Weasley.

- Połóż się na pieska - patrzył się na niego wyczekująco, ten spełnił jego rozkaz. Wood bez żadnego rozciągania w niego wszedł chciał sprawić mu ból.

- O-oliver - złapał się mocno prześcieradła, a w oczach miał łzy. Kapitan zaczął się w nim powoli ruszać. Nie uśmiechało się mu to, że to on był na górze. Słuchał pojękiwań z rozkoszą i świadomością, że on je powoduje.

- Głośniej nie umiesz? - szybciej się poruszał.

- Ekhem - Weasley niespokojnie się poruszył przez co kapitan poleciał do tyłu na podłogę razem z kocem, który trzymał. Chwalił swoje szczęście. W drzwiach stał Marcus Flint. Nastała chwila ciszy. - Zdradzasz mnie? - Olivera zamurowało.

- CO!? - wrzasnął wręcz Percy zasłaniając się prześcieradłem.

- Um...? - dotarło do niego co chciał i prawie zrobił.

- Wiesz myślałem, że to ty jesteś na dole - wzrok Ślizgona powędrował na jego ciało, na to mocniej opatulił się kocem. Weasley ubrał się w sekundę zaklęciem i wyszedł.

- Co ty mi tu kurwa robisz!? - spokojny jak dotąd Gryfon był teraz czerwony jak burak.

- Stoję - skrzyżował ramiona i oparł się o framugę. - Pomóc Ci?

- N-nie!

- To może chociaż pomogę Ci się ubrać? - zrobił wymowny ruch brwiami.

- Flint kurwa!

- Oj dobra, dobra - podszedł do niego i rzucił mu pierwsze lepsze ubranie z szafy, niechętnie wyszedł z pomieszczenia.

- Jasna cholera co ja chciałem zrobić... - wstał z zawiniętym kocem i poszedł do łazienki się ogarnąć. Kiedy już wyszedł przypomniał sobie, że miał trening na ósmą i zostało mu jakieś dwadzieścia minut, żeby na niego przyjść.

- Jeszcze minuta i będziemy mogli sobie iść! - Fred patrzył na zegarek. Oliver pojawił się za nim.

- Punktualny jak zawsze - poprawił sobie włosy.

- KURWA, A PRAWIE MOGLIŚMY SOBIE IŚĆ! - wrzasną George.

- Prawie robi wielką różnicę - skrzyżował ramiona. - Dwa - zachwiał się.

- Ollie? - zemdlał.

~Zakazana miłość~ FlintWood ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz