10. Nie baw się mną

118 11 22
                                    

Kiedy tylko wstał zaczął czytać. Pomagało, do czasu.

- Wood! - podniósł wzrok i spotkał się ze wzrokiem Perciego.

- Czego?

- Grzeczniej mówisz do prefekta naczelnego! - przewrócił oczami. Nie zapominałabym o tym, że jego siostra też nim jest.

- To co się stało, że pan prefekt naczelny postanowił ze mną gadać? - Weasley wpakował mu się na kolana.

- No wiesz... Penelopa ze mną zerwała i nie mam z kim tego robić - uśmiechnął się uwodzicielsko.

- 'Co do cholery?' - miał ochotę spierdolić go z kolan.

- Po jaką cholerę Ci ja?

- Mógłbyś mnie przelecieć - wyszeptał mu do ucha. Tego było już za wiele.

- Nie baw się mną - zjebał go ze swoich kolan, wziął swoje rzeczy i wyszedł z pokoju wspólnego. Co to miało być do jasnej cholery! On miał go przelecieć? Wpadł na kogoś.

- Cześć Wood - no jeszcze jego brakowało.

- Oh cześć Flint - odwrócił wzrok.

- Oliver poczekaj! - w jednej chwili koło nich znalazł się Weasley.

- Powiem to tylko raz nie je... - przerwał mu.

- Proszę dam Ci wszystko czego chcesz! - jesteś w stanie dać mu miłość? To czego tak naprawdę pragnie?

- Idź do kogoś innego - przewrócił oczami. Prędzej da się przelecieć Flintowi niż da się nabrać na te jego gierki. Co zrobi?

- Ale

- Mam dość Ciebie i tych twoich gierek... raz mnie lubisz, raz życzysz mi śmierci, raz wydaje mi się, że Ci zależy, a raz mnie nie znasz, daruj sobie - odbiegł.

- Wood czekaj, a ja!? - Marcus pobiegł za nim. Znalazł go siedzącego na podłodze z łzami spływającymi z oczu.

- Czego on od Ciebie chciał? - usiadł koło niego.

- Chciał, żebym go przeleciał - z jednej strony Ślizgonowi chciało się śmiać, a z drugiej był zdziwiony.

- Żartujesz!? - nie mógł dłużej powstrzymywać śmiechu.

- Wyglądam jak ktoś kto żartuje? - wytarł łzy rękawem.

- Idiota - wstał i podał mu rękę. Gryfon skorzystał z pomocy i został zamknięty w mocnym uścisku.

- Uh? - nie wiedział co ma zrobić. Miał przyśpieszony oddech.

- Spokojnie - zaczął głaskać go po plecach. Czy oni wszyscy powariowali!? No, ale jednak Oliverowi się to podobało. Czuł się tak dziecinnie. Uspokoił się.

- Jest okej serio - puścił go. Trochę szkoda.

- Jakby co służę pomocą - uśmiechnął się.

- Aha - odszedł jak najszybciej mógł. Przez cała drogę rozmyślał o tym co jest z nim nie tak. Czemu czuje coś do swojego wroga? To bardzo zły znak. Kiedy wszedł do dormitorium chciał od razu z niego wyjść.

- Serio? - wziął do ręki kwiaty i czekoladki.

Przeleć mnie Wood

Podarł kartkę. A niby prefekt naczelny taki poważny. Przypomniała mu się siostra. Ta poleciała na ojca Malfoya, ale on chociaż mógłby być normalny. Mógłby, ale nie jest. Westchnął. On nie da mu spokoju.

- Odpierdol się - może powinien zapytać siostry co ma zrobić? Spróbować nie zaszkodzi. Krukoni zawsze umieją doradzić, albo załamać człowieka. Usłyszał pukanie do drzwi.

- Na kolacje już, nic nie jadłeś! - dziewczyna została wciągnięta do środka.

- Proszę doradź mi! - Krukonka przewróciła oczami.

- W czym?

- Co ja mam zrobić pewien chłopak chce, żebym go przeleciał! - Olivia zaczęła się śmiać.

- Zrób co chce, a potem Flint Cię przeleci - uśmiechnęła się.

- Co?

- Chyba, że się nie dowie - oboje się roześmiali - Tak na serio możesz poczekać aż mu przejdzie

- Tak to dobry pomysł - w głowie jednak miał tą pierwszą opcję. Nie wiem dlaczego, ale bardziej mu pasowała.




Czy wy chcecie rozdział o tym w moim wykonaniu? Jebać, że nikt tego nie czyta, a ja nie umiem pisać takiego czegoś.

~Zakazana miłość~ FlintWood ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz