010.

31 3 2
                                    

Natalie Milkin westchnęła cicho i zaciskając w dłoni ciemną teczkę przeszła przez wielkie szklane drzwi prowadzące do Hernandez Expression. Wpadła na mężczyznę w czarnym garniturze ze skupioną miną, który kiedy obdarzył ją spojrzeniem jedynie się uśmiechnął i pośpiesznie odszedł. Ruszyła przed siebie, jedynie kątem oka rozglądając się po ciemnych korytarzach i pięknych obrazach na ścianach. Jedyna recepcjonistka na parterze uśmiechnęła się łagodnie kiedy zauważyła Natalie idącą w jej kierunku. Nat bardzo dobrze ją znała, więc odpuściła sobie wszelkie oficjalne przywitania i od razu zapytała:

— Pan Hernandez jest jeszcze w pracy?

Ann wścibsko zauważyła teczkę w ręce Natalie i uśmiechnęła się, ukazując zęby pokryte aparatem. Dziewczyny razem studiowały, przez co Ann dobrze wiedziała co najstarsza Milkin tutaj robi.

— Jest. Była Pani umówiona Pani Milkin?

— Nie byłam umówiona, ale..

Ann zsunęła czarne, grube oprawki z nosa i uśmiechnęła się z znaczącą dominacją.

— W takim razie przykro mi Pani Milkin. Jeśli Pani mi powie w jakiej sprawie przybywa, może uda mi się Panią wcisnąć w jakimś najbliższym terminie — Ann przechyliła głowę i chwyciła w dłonie kalendarz i czarny drogi długopis ze złotymi wstawkami.

— W sprawie praktyki, jedynie miesięcznej.

— Czyli chce pani zdobyć ostatnią praktykę, aby przejąć kancelarię rodziców? — Ann dobrze wiedziała, że Natalie oblała jeden egzamin, przez co nie dostała dyplomu i dopiero kiedy ukończy przeszkolenie ukończy studia z dobrą oceną.

— Zgadza się Ann.

— Pani Galloway. W tym budynku nie obowiązują imiona — syknęła recepcjonistka i zmarszczyła brwi. Wpisała coś w komputer, po czym tu usunęła, aby ponownie wpisać to samo.

— Zgadza się Pani Galloway — poprawia się Natalie, niecierpliwie zaciskając zęby i zaczynając mącić materiał czarnej sukienki pomiędzy długimi paznokciami. Jej farbowane blond włosy, są mokre ze względu na panującą na dworze ulewę.

— Muszę z przykrością stwierdzić, że Pan Hernandez jest zajęty — to w jaki fałszywy sposób Ann się uśmiechnęła, sprawiło, że Natalie przesunęła językiem po dziąśle. Westchnęła głośno i widząc jedynie nie licznych pracowników, pochłoniętych pracą, podeszła bliżej wysokiego zabudowania z ciemnego drewna. Blondynka położyła dłonie na blacie i uniosła wzrok na szaro włosą.

— Słuchaj PANI GALLOWAY — nakreśliła Natalie i uśmiechnęła się widząc zdezorientowaną minę Ann. — Moja rodzina potrafi zrobić z największego kłamstwa, najprawdziwszą prawdę i z największej prawdy najgorsze kłamstwo. Więc jeśli chociaż jeszcze jeden raz Pani mnie zlekceważy w jakikolwiek sposób, skończę Panią. Będzie Pani błagać o to, abym przestała, abym nie wnosiła więcej procesów, abym nie pozbawiła Pani praw rodzicielskich.

— Jesteś złośliwą suką.

— Powiedz to jeszcze raz, brzmiało dobrze.

— Natalie! — cichy pisk dobiegł do uszu starszej Milkin, a kiedy odwróciła głowę z uśmiechem dostrzegła swoją, szczęśliwą, niską i lekko przy sobie, ciemnowłosą koleżankę. — Co ty tutaj robisz?

— Chris! — zawołała Natalie, a sekretarka podbiegła do niej i ją przytuliła. — Muszę spotkać się z Panem Hernandezem.

— Idealnie się składa! Ma właśnie przerwę, bo o osiemnastej ma ostatnie spotkanie — Chris się uśmiechnęła i chwyciła Milkin za rękę, aby poprowadzić w stronę jednej z wielu wind. W ostatniej chwili Natalie przeniosła wzrok na zdezorientowaną recepcjonistkę i pewnie siebie jej pomachała, zanim winda się zamknęła.

just her [1] ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz