011.

34 3 0
                                    

Warkot silnika towarzyszył każdemu, kto zajął miejsce na niewygodnych czerwonych krzesełkach. Policzenie co do jednej osoby wszystkich przybyłych zajęłoby wieczność. Wiek, tych którzy przyszli po trochę adrenaliny, był różny. Niektórzy nie skończyli jeszcze osiemnastu lat, a inni podchodzili pod osiemdziesiątkę. Wszystkie spojrzenia były skierowane w kierunku wielkiego bilbordu, na którym wypisane były nazwiska wszystkich uczestników. 

Matthew mocno zacisnął dłonie na czarnych jeansach, bojąc się o to, że Olivia się wycofa. Kiedy ANE_LYS ogłosiła, że Makiz ponownie organizuję nielegalny wyścig, Herby wręcz od razu się zgłosiła za namową Joy i Fjora. Matt westchnął, przecierając dłońmi twarz. Stwierdził, że jego myśli nie były jedynie pesymistycznym spojrzeniem na sytuacje, lecz prawdą, kiedy Fjor przybiegł do niego z telefonem w dłoni.

— Co jest? — zapytał Marvetty, przykładając telefon do ucha.

— Nie mogę. Po prostu kurwa nie mogę.

— O czym ty mówisz Olivia. Nie możesz się teraz poddać — wyjąkał widząc ile czasu zostało do startu. Równe dziesięć minut.

— Mogę — zatrzymała się. — Nie wygram, a jak rodzice się dowiedzą, że tutaj jestem i zostawiłam Kath samą to mnie zabiją, wskrzeszą i jeszcze raz zabiją.

— Cher — westchnął, zamykając oczy. — Przez tyle lat wierzyłaś, że ojciec Fjora to Święty Mikołaj, a przez pięć minut nie możesz uwierzyć w siebie? Urodziłaś się po to, by to wygrać. Urodziłaś się po to, by sprawiać, aby tor płonął przez żar opon Ferrari 488, Anastasii. Pokaż ludziom, że tak jak ona to potrafisz być w pierwszej trójce.

— Przez cały czas, kiedy ćwiczyliśmy mnie do niej porównywałeś. Mówiłeś, że ona jest lepsza i że muszę ciągle ćwiczyć, by być jak ona, a teraz nagle...

— Nauczyłem się, aby kierować się moim autorytetem — otworzył oczy, przerywając jej, bawiąc się kawałkiem kieszeni bluzy. — Teraz to ty nim jesteś, nie ona. Jesteś moim idealnym wzorem do naśladowania. Jesteś silna, ambitna i pomocna. I wierzę, że dasz radę.

Wtedy usłyszał dźwięk rozłączenia.

— Ja pierdolę! — nie omieszkał krzyknąć, przez co poczuł na sobie wzrok tych, którzy usłyszeli jego niezadowolenie. Odwrócił się, podchodząc do Fjora, który odsunął się na czas rozmowy.

— Idziemy stąd — warknął.

— Co? Dlaczego? — Ryan uniósł podbródek. Matthew poczuł małe krople wody lecące z nieba. — Coś z Olivią?

— Tak. Znaczy nie — zatrzymał się na chwilę, mrużąc powieki. — Chyba się wycofała.

— Dlaczego? Przecież ona — Fjor nie dokończył. Przerwał mu warkot silnika. Zaczęło się.

Na tor wjechał pierwszy uczestnik - żółty Mercedes A35. Na bilbordzie zaświeciło się imię i nazwisko przybyłego. Był to nijaki Hank Anders. Niedawno wyszedł z więzienia. Prowadził szajkę narkotykową od trzynastego roku życia, aż do trzydziestki.

Kolejne auto osoby głodnej przygód to było srebrne Porsche 911. Za jego kierownicą siedział czerwono-włosy Kai Qry. 

Reszty uczestników nie znałem.

Matthew przewrócił oczami, pisząc kolejną wiadomość do Olivii. Fjor, siedział, pochylony do przodu, opierał ręce na kolanach i chował w dłoni swój podbródek. Wiatr, niosący się z przy gazowaniem Thomasa, jedynie mocniej rozwiał jego włosy. Kiedy do pozostałej dwunastki dołączył McLaren, Marvetty schował telefon do kieszeni i odchylił głowę do tyłu, zamykając oczy. Kolejny warkot jedynie sprawił, że rozbolała go głowa, bo wiedział, że pewnie od razu pominęli Olivię i przeszli do kolejnego zawodnika.

just her [1] ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz