część 3

608 37 8
                                    

Gdy położyłam się obok niego, nie poczułam się jakoś niekomfortowo. O dziwo szanował moją przestrzeń osobistą i nie zajmował wiele miejsca, rozkopując się.

- Lubisz master od puppets? - zapytał nagle. Prawie już spałam.

- Czy lubię? - prychnęłam. - Moja ulubiona piosenka.

W ten sposób zaczęła się nasza rozmowa o muzyce. Był bardzo sympatyczny. Naprawdę. Coraz gorzej się czułam z zaistniałą sytuacją znad jeziora.

Nagle złapałam jego dłoń. Nie wiem do końca, co mną wtedy kierowało, ale uścisnął ją mocno i w ten sposób spędziliśmy noc.

Na następny dzień wstaliśmy. Była niedziela. Obudziło nas pukanie do mieszkania. Wstałam jak oparzona i poleciałam do drzwi.

W ramie od wejścia stał Steve.

- Hej - zagadnął. - Chcesz może gdzieś wyskoczyć? Dopiero wstałaś? - spojrzał na mój ubiór. Oczywiście byłam w piżamie.

- Dzisiaj... Średnio się czuję - wymyśliłam prędko.

- No dobrze. Nie będę ci przeszkadzać. Wybacz - przeprosił i odwrócił się w stronę, z której przyszedł.

- Handerson!

- Tak?

Podeszłam i go przytuliłam. Odwzajemnił uścisk, najwyraźniej zadowolony. Nagle zesztywniał. Spojrzałam na niego.

Patrzył się w moją stronę, ale nie na mnie. Na Eddiego. Nie miał piżamy, więc spał w ciuchach.

- O. Munson - powiedział.

Atmosfera była bardzo napięta.

- Eddie u mnie nocował, odprowadził mnie i było już ciemno... - zaczęłam wyjaśniać.

- Nie nie, nie musisz mi się tłumaczyć - odparł. Widziałam, jak pięści mu się zaciskają. - Do jutra - pożegnał się i wyszedł.

Zamknęłam drzwi i kucnęłam, wzdychając głęboko.

- Hej, chyba nie narobiłem ci kłopotów? - zapytał. Miał minę jak dziecko, które coś przeskrobało.

Schowałam twarz w dłoniach, robiąc wcześniej gest, by do mnie nie podchodził.

- Jest w porządku. Myślę, że powinieneś się już zbierać.

❝miłość do gitary i ciebie❞ eddie, steve ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz