część 6

571 38 6
                                    

Następny dzień.

Byłam akurat na stołówce. Dzień minął całkiem przyjemnie, plus nie widziałam żadnego z dwójki chłopaków.

Zmieniło się to na stołówce. Steve przysiadł się do mnie.

- Przepraszam za wczorajszą sytuację - powiedział.

- Nie szkodzi.

W głowie miałam tylko delikatny dotyk Eddiego. Jakby grał na gitarze...

Jak na zawołanie po mojej myśli usłyszałam rozgardiasz. Spojrzałam w stronę zamieszania.

Kurwa.

Eddie wstał na stół i zaczął coś gadać. Nie rozumiałam jego początkowych słów, aż wykrzyczał moje imię.

O cholera.

Zaczęłam się pocić. Czemu wymawia moje imię? Popatrzyłam na Steve'a błagająco, mając nadzieję, że mi jakiś pomoże. Wzruszył ramionami. Nie mógł na to nic poradzić.

Eddie zeskoczył ze stołu i zaczął iść w moją stronę. Większość gapiów patrzyła się na niego, kiedy powolnym, ale w swoim stylu dostojnym krokiem zmierzał ku mnie.

Kucnął przede mną. Można by było powiedzieć, że nawet przyklęknął. Otworzyłam szeroko oczy i podniosłam lekko ręce, spanikowana.

Jego ręce zaczęły iść w stronę mojego buta. Nie rozumiałam, co się dzieje, a on na spokojnie zawiązał mi sznurówki od butów w piękną kokardkę. Dalej patrzyłam na niego, otępiała.

Spojrzał w moją stronę i się uśmiechnął. Ujął moje dłonie w swoje, patrząc na Handersona.

- Steve - zaczął. - Czy jesteś gotowy oddać mi swą panią? - zapytał.

Obydwoje spojrzeliśmy na siebie że zmarszczonymi brwiami.

- Słucham? - zapytał Steve.

- To słuchaj uważniej, bo przyda ci się to twojemu ego - oznajmił. Wymówił moje imię ponownie.

Steve westchnął. Z ociąganiem wstał. Nie rozumiałam już nic z tej sytuacji.

- Dobrze. Jest twoja - powiedział i poklepał go po plecach.

- Chwila, co?! Do nikogo nie należę! - oburzyłam się.

- Będzie z was całkiem niezła para - Steve musiał przyznać, chociaż niechętnie. - Przynajmniej teraz masz towarzysza do grania - zwrócił się do mnie.

Pokręciłam głową, patrząc na zmianę na obydwóch.

Idioci, pomyślałam, po czym podeszłam do Steve'a i przytuliłam go mocno. Pomimo wszystko był wspaniały i po części dalej go kochałam.

Patrzyłam zza jego ramienia na Munsona, który puścił mi oczko.

Czy teraz jesteśmy z Eddie'm parą?

❝miłość do gitary i ciebie❞ eddie, steve ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz