Rozdział IX : Wieczorny Piknik

235 7 43
                                    

Serena POV

Od rozpoczęcia podróży z Ash'em minęło już dobre parę dni. W tym czasie niezbyt wiele się wydarzyło, oprócz mniej znaczących przygód, które nie warto opisywać. Dni skupiały się jedynie na przede wszystkim dalszym pokonywaniu dystansu do Coumarine City, na ciężkich treningach, oraz oczywiście na długich rozmowach na najróżniejsze tematy. Ogółem cały spędzany czas z Ash'em był bardzo przyjemny, i było to zdecydowanie to, czego niezwykle mi brakowało do jeszcze niedawna, i w końcu czułam, że jest tak, jak powinno być. A mówiąc wprost, po prostu czułam się szczęśliwie u boku osoby, którą szczerze kochałam i uwielbiałam, i na którą mogłam liczyć w każdej sytuacji. Jego wsparcie było niesamowite.

W szczególnym stopniu wspierał mnie m.in. podczas moich treningów do wystawy w Coumarine. Sama jego obecność już bardzo się do tego przyczyniała, ale oprócz tego pomagał i wspólnymi rozmowami, poradami jak i wskazówkami. Ja też zresztą próbowałam tym samym sposobem wspierać go podczas jego treningów, chcąc się odwdzięczyć za jego pomoc, jak i wypełniając naszą poprzednią obietnicę. Teraz, w chwili obecnej ja wciąż skupiałam się na moich czasochłonnych przygotowaniach do wystawy, a Ash w międzyczasie nieoczekiwanie gdzieś zniknął, nie mówiąc słowa.

-Delphox Miotacz Płomieni! - rozkazałam - A ty Milotic Hydro Pompa! - po czym oba ataki zderzyły się z sobą, tworząc silny wybuch, a wokół zaczęły ulatniać się małe, pomarańczowo - niebieskie odłamki. Połączenie z sobą dwóch, przeciwnych sobie żywiołów od początku było moim pomysłem na pokonanie Victorii. Miałam już nawet koncepcje wyglądu mojego przedstawienia, dlatego teraz  pozostawały jedynie ciężkie treningi do odbycia. Jednakże pomimo tego, że za każdym razem mi i moim pokemonom szło coraz lepiej, to jednak miałam wrażenie, że to wciąż za mało by zwyciężyć w Coumarine. Mimo to nie miałam pojęcia, co mogłabym jeszcze zrobić, by to zmienić, narazie ta sprawa była dużą zagadką.

-A teraz ty Pancham! Stwórz kształt serca za pomocą Kamiennego Ostrza! Sylveon otocz kamienie Baśniowym Wiatrem! - zgodnie z moim poleceniem pokemony wykonały swoje zadania, robiąc przy tym akrobacje, ja natomiast stanęłam pośrodku kamiennego serca rytmicznie tańcząc.

-Delphox wypełnij lawą lewą część serca! A Milotic prawą część wodą! - wykrzyknęłam. Wtedy utworzyło się dwukolorowe, emanujące ciepłem jak i zimnem serce, które później, na skutek połączenia obu cieczy rozpadło się, rozpraszając tysiące drobnych, różnokolorowych światełek, podwyższających jak i obniżających okoliczną temperature jednocześnie, a wystawa miała się zakończyć moim pełnym siłą okrzykiem mówiącym:

-I to koniec!! - mówiłam, kłaniając się razem z moimi pokemonami przed drzewami i krzakami obserwującymi uważnie nasz występ wraz z Absolem, który jako jedyny z mojej obecnej drużyny tym razem nie miał brać udziału w występie.

-I jak Absol? Może być? - zapytałam.

-Awuuu!! - odrzekł mi entuzjastycznie, dając pozytywną opinię.

-Cieszę się z tego powodu - spojrzałam  na zegarek wskazujący już godzinę dziewiętnastą - No dobrze moi mili, trenowaliśmy już dziś łącznie dobre paręnaście godzin, myśle więc, że narazie wystarczy, i tak jesteśmy wystarczająco spoceni i zmęczeni. Co powiecie na małą przekąskę? - oznajmiłam wymęczonym stworkom, co natychmiastowo ich ożywiło, wzbudzając podekscytowanie moją propozycją. Jednak ich podniecenie zniknęło tak szybko, jak się pojawiło, ponieważ okazało się, że całe zapasy jedzenia i karmy się skończyły. Spojrzałam więc wokół, poddenerwowana patrząc, czy gdzieś niedaleko znajduje się jakikolwiek market, jednak nic niestety nie udało mi się dostrzec. Zapewne więc najbliższy sklep byłby gdzieś w pobliskim miasteczku, ale zanim bym do niego dotarła, to ten zostałby już zamknięty.

Pokémon: Nigdy Cię Nie OpuszczęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz