Serena POV
Obudziłam się, wyczerpana.
Siedziałam skulona podpierając ścianę z wysuniętymi kolanami nóg i szczęśliwie stwierdziłam, że nic mnie nie bolało; nie czułam ukłuć serca we klatce piersiowej.
Podniosłam zamglony wzrok i spojrzałam na Victorię, która leżała w kałuży krwi. Wyglądała na nieprzytomną, a może nawet... na martwą.
Do podłogi brutalnie przyciskała ją noga, na której zakończeniu czarna podeszwa buta była ułożona między lędźwiowym, a piersiowym odcinkiem kręgosłupa Victorii.
Należała ona do tajemniczej dziewczyny o bujnych, ciemno - fioletowych włosach.
- Hej Senpai! Słyszysz mnie tam na dole?! To ja, Sophie! Twoja największa fanka! - wykrzyczała z niepohamowaną radością - Nie wiedziałam, że jesteś aż taka słaba! Wystarczyło, że lekko cię szturchnęłam i krew zaczęła tryskać z ciebie jak z cebra! Może powinnam ci jakoś z tym pomóc?
Dziewczyna uśmiechnęła się szyderczo, dociskając buta do pleców blondyny.
- Nigdy nie przyjmę od nikogo żadnej pomocy, a w szczególności od osoby tak niskiego pokroju jak ty - odezwała się sucho Victoria, nagle oprzytomniając - Odwal się ode mnie i zabieraj tę nogę z moich pleców po dobroci, albo zaraz zrobi się naprawdę nieprzyjemnie.
- N-Nieprzyjemnie?! AHAHAHAHA, już nie mogę się doczekać! - dziewczyna klasnęła w obie dłonie z ekscytacji - Czy to oznacza, że nasza LEGENDARNA BIJATYKA potrwa jednak nieco dłużej, niż dziesięć sekund? Bo tyle wystarczyło, żebym cię obezwładniła, haha!
- Do żadnej bitwy pomiędzy nami nigdy nie doszło; nie dopowiadaj sobie w tak żałosny sposób alternatywnego przebiegu zdarzeń - odpowiedziała znużona Victoria - I zabieraj tę nogę z moich pleców; dłużej prosić nie będę.
- No dobra... niech ci będzie - dziewczyna przeniosła stopę przyciskającą kręgosłup Victorii na podłogę ze niezadowoleniem - Tylko poprosiłabym bez żadnych, sadystycznych zapędów w stronę tamtej dziewczyny; konieczne one raczej nie są.
Victoria z trudem wstała, trzymając się przy tym za jedno kolano. Należący do niej strój jeździecki został w znacznym procencie ubrudzony krwią, podobnie zresztą jak lewa połowa twarzy i ręce, przez co ta teraz wyglądała... upiornie.
Kiedy tak się wyprostowała, spojrzała w drugą dziewczynę z ewidentną pogardą, gdy ta w tym samym momencie pewna siebie uśmiechała się lekceważąco w jej twarz. Był to interesujący widok.
- Jeżeli ktoś jest tutaj sadystką, to tylko i wyłącznie ty, idiotko! Uch, popatrz, co mi zrobiłaś! - wrzasnęła, wskazując na ubranie przemoczone od czerwonej cieczy - Teraz jestem cała uwalona w tej cholernej krwi! I jeszcze paru siniaków się nabawiłam! To wszystko jest twoją pieprzoną winą!
- A co? Może według ciebie powinnam tak tylko sobie stać i przyglądać się, jak ją dusiłaś, hm? - skrzyżowała ramiona przed poważnie zirytowaną Victorią - To logiczne, że jeżeli ktoś wymaga pomocy, to muszę mu ją udzielić obezwładniając niebezpieczeństwo, jakim jesteś ty. Nie jestem absolutnie niczemu złego winna, w przeciwieństwie do ciebie.
Zaraz... Jakie znowu... duszenie?
- Musiałaś mnie chyba z kimś pomylić. Ja nie jestem żadnym niebezpieczeństwem, najzwyczajniej uregulowywałam pewne sprawy osobiste razem ze Sereną, z tobą nie mające nic wspólnego. Poza tym, ja z nią jeszcze nie skończyłam, mam jej trochę do powiedzenia na pewien temat.
CZYTASZ
Pokémon: Nigdy Cię Nie Opuszczę
FanfictionAsh Ketchum i Serena Yvonne rozpoczynają nowy okres w swoim życiu. Ash po nieudanej lidze w Aloli planuje podbój kolejnych regionów, a Serena po zakończeniu wędrówki w Hoenn powraca do rodzinnych stron, by raz jeszcze spróbować swoich sił w wystawac...