Rozdział II : Wizyta w Miasteczku Vaniville

250 11 10
                                    

Serena POV

Po upłynięciu około 30 minut jazdy autobusem udało mi się finalnie dotrzeć pod mój rodzinny dom. Pomimo tego, iż podróże po Kalos, Hoenn i w przyszłości może też po innych regionach stały się moją częścią życia, to mimo wszystko zawsze trochę tęsknię za moim domem. Tutaj zawsze znajdę spokój i możliwość odpoczynku, dlatego też staram się go odwiedzać kiedy mam okazję. Dziś taka okazja się pojawiła więc chciałam tu zajrzeć chodź na chwilę. Warto też powiadomić moją mamę, że wogóle wróciłam już z Hoenn, bo ona wciąż o tym nie wie.

Pierwsze co zauważyłam, to oczywiście Rhyhorn mojej mamy słodko śpiący w swojej budzie. Nie chciałam go budzić więc jedynie co zrobiłam to lekko go pogłaskałam i odeszłam. Spotkanie z starym Rhyhornem przypomniało mi ponownie czasy jeszcze przed wędrówką z Ash'em, gdy moja mama zmuszała mnie do jazdy na rhyhornie. Dlatego też cieszę się, że moja matka ostatecznie zrozumiała, że moim prawdziwym powołaniem jest występowanie na scenie. Wkońcu podszedłam pod drzwi, wyjęłam z kieszeni kluczyki i weszłam.

-Halo! Czy ktoś tu jest!? - wykrzyknęłam.

-Serena czy to ty? - usłyszałam charakterystyczny głos mojej matki. Po chwili zauważyłam jak szybko biegnie w moją stronę z jej pokoju i odrazu mnie obejmuje.

-Tak się cieszę, że postanowiłaś mnie odwiedzić. Co cię do mnie sprowadza? Czyżby finalnie wróciłaś do Kalos po swej podróży w Hoenn? - zapytała moja rodzicielka.

-Tak, wróciłam z Hoenn już na stałe. Postanowiłam też rozpocząć moją kolejną podróż, chciałam żebyś już to wiedziała - powiedziałam.

-Może porozmawiamy o tym przy obiedzie? Akurat przygotowałam wystarczającą liczbę ryżu z kurczakiem aby starczyło dla nas obojga - zapytała mama.

-Jasne, czemu nie - odpowiedziałam.

Wspólnie przygotowaliśmy stół do jedzenia i mama podała obiad. Usiedliśmy przy stole i zaczeliśmy jeść. W międzyczasie zaczeliśmy i rozmawiać. O mojej porażce w Wielkim Festiwalu moja matka już wiedziała, więc zaczęliśmy rozmawiać o moim obecnym celu. Powiedziałam jej, że zamierzam rozpocząć dalszą wędrówkę w Kalos. Nie zaskoczył jej jakoś bardzo ten fakt, spodziewała się tego, wkońcu zostanie Królową Kalos to moje główne marzenie, no oprócz jeszcze innego marzenia, myślę, że łatwo jest się domyślić o co mi chodzi... Po chwili rozpoczęliśmy kolejny wątek rozmowy.

-Serena, tak swoją drogą, nie chce cię zamartwiać, ale jeśli nie udało ci się wygrać 2 lata temu w Kalos, bo przegrałaś z Arią i teraz w Hoenn z Lisią, to dlaczego jesteś pewna że tym razem ci się uda? - zapytała rodzicielka.

-Wiesz mamo, to nie jest tak, że jestem pewna w 100%, ale wierzę, że naprawde uda mi się tym razem. Po porażce z Arią uświadomiłam sobie, że aby móc wygrać muszę w pełni móc uszczęśliwiać ludzi, a po porażce z Lisią zrozumiałam jeszcze wszystkie inne problemy, które teraz usuwając pozwolą mi tym razem wygrać. Zresztą, moi przyjaciele zawsze będą mi towarzyszyć, jednocześnie mnie przy tym wspierając, a to jest dla mnie najważniejsze! Kiedyś byli ze mną Clemont, Bonnie noi.. oczywiście Ash, w Hoenn May i Lisia a teraz... teraz...

I właśnie teraz zdałam sobie sprawę z faktu, że nie mam nikogo, kto mógłby ze mną spędzać czas, pomagać i wspierać podczas nadchodzącej podróży. Wkońcu Ash obecnie sama nie wiem gdzie jest, Clemont i Bonnie teraz zajmują się swoją salą w Lumiose, moje dawne rywalki z Kalos teraz znalazły nowe zajęcia i zrezygnowały z Wystaw Pokemon, a May i Lisia przecież byli w innym regionie. Więc wyglądało na to, że będę sama, dziwnie się przez to poczułam, ponieważ nienawidziłam poczucia samotności, a towarzytswo i wsparcie innych zawsze dla mnie wiele znaczyło.

Pokémon: Nigdy Cię Nie OpuszczęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz