Rozdział XVIII : Wola Zwycięstwa

270 7 445
                                    

Perspektywa Sereny

Tor wyścigu znajdował się na platformie obejmującej zdecydowaną większość powierzchni sceny. Był kształtu prostokąta, którego kąty zaokrąglały się, aby ułatwić skręt.

Składał się on ze ziemnej ścieżki otoczonej z obu stron niskim, drewnianym płotem ozdobionym różnokolorowymi chorągiewkami. Środkowa, pusta część platformy została wypełniona murawą.

Po przeciwnej stronie od naszej trójki, na dwóch tyczkach wisiała bonusowo szeroka, czarno biała flaga w kratkę sygnalizująca linię mety. Pod nią, w szeregu ustawione były trzy rhyhorny ubrane w siodła oraz ogłowia. Wyglądały na znużone i nie za bardzo kontaktujące z otaczającym ich światem.

Nasza grupa znajdowała się przed platformą, a za moimi plecami, na niskim podwyższeniu, stał znany wszystkim prowadzący wystawy - Monsieur Pierre, ubrany w charakterystyczny, czarno niebieski strój, jak i cylinder. W lewej dłoni trzymał laskę nad którą lewitował pokémon klefki.

Przez pierwsze dwie minuty nie wydobył on z siebie żadnego dźwięku; nie zamierzał przerywać przecież gromkich wiwatów i wrzasków na cześć Victorii, które w dalszym ciągu nie ustawały. Ta w tym czasie uśmiechała się urokliwie i machała w stronę publiczności, co podsycało jej euforię.

Mimo, że ten uśmiech jest paskudnie sztuczny, oni tego dostrzegają. To przykre. Nie zdają sobie sprawy z tego, kim w rzeczywistości jest dziewczyna, którą tak ubóstwiają.

Może to i lepiej, że nie są tego świadomi. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby prawda wyszła na jaw...

Gdy wrzawa ucichła, Monsieur Pierre rozpoczął przemowę wprowadzającą do naszej potyczki. Nie zabrakło w niej co jasne rozpoznawalnego akcentu prowadzącego, dziś już nieczęsto spotykanego u mieszkańców Kalos wskutek wyparcia rodzimego języka wspólnym.

- A teraz, panie i panowie, po przerwie reklamowej czas na kolejną trójkę naszych zawodniczek! A zatem: powitajmy słynną finalistkę wystawy sprzed dwóch lat, Serenę! - ukłoniłam się i niepewnie uśmiechnęłam, na co widownia zaserwowała mi dawkę gromkich oklasków.

- Debiutantkę, Sophie! - dziewczyna z łobuzerskim uśmiechem pokłoniła się szybko i niedbale, dając przy tym do zrozumienia, że zarówno wystawę, jak i jej widownię, miała w głębokim poważaniu. Drugi raz rozbrzmiały oklaski.

- Oraz artystkę, która w poprzednim wystąpieniu uzyskała rekordową ilość głosów i z miejsca stała się regionalną sławą. Powitajmy...Victorię! - rywalka ukłoniła się z gracją oraz elegancją, po czym szeroko uśmiechnęła i przednimi palcami obydwu rąk splotła serduszko. Wysunęła ramiona daleko przed siebie i krzyknęła „Kocham was!", na co aż skręcił mi się żołądek. Sophie, na początku rozbawiona, otworzyła szeroko buzię i cała zaczerwieniła się.

W zasadzie doszło do powtórki sytuacji, która dobiegła finiszu niespełna minutę temu. Wrzawa niepojętego mi entuzjazmu, który, jeśli nie miałabym ze sobą Asha, z pewnością byłby dla mnie boleśnie demotywujący.

Na szczęście było inaczej.

Monsieur Pierre, podobnie jak przed chwilą, postanowił przeczekać zgiełk. Kiedy donośne wrzaski oraz oklaski zaczęły być coraz to mniej rzucające się w uszy, kontynuował on przemowę.

- Ze względu na przerwę reklamową od ostatniego wyścigu pragnę państwu przypomnieć zasady. Każdej z artystek zostanie przydzielony rhyhorn, na którym ścigać się będzie ze swoimi dwiema konkurentkami na oto tym torze! - obrócił się w bok i wskazał platformę laską - Ta artystka, która wykaże się największym talentem jeździeckim i jako pierwsza okrąży tor rhyhornem dziesięć razy wygrywa i przechodzi do występu w stylu wolnym! Pozostałe dwie niestety pożegnają się z dzisiejszą wystawą raz na zawsze! Czy jesteście gotowi!?

Pokémon: Nigdy Cię Nie OpuszczęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz