II (proces pobierania "energii życiowej")

20 0 0
                                    

- Miło mi panią poznać. - kłania się - Panienka Beledit, jakby mniemam?

 - kłania się - Panienka Beledit, jakby mniemam?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Tak. - odwzajemnia ukłon - Jednak nie jest to nasze pierwsze spotkanie, paniczu Lepper. Poznaliśmy się cztery lata temu na przyjęciu, z okazji moich dwunastych urodzin. - Lepper zbladł - Jednak był panicz zbyt młody by to pamiętać. Poza tym zapewne był panicz zajęty innymi sprawunkami, więc to naturalne iż może panicz tego nie pamiętać.

- Istotnie, jednak jest mi niezmiernie wstyd za moją nieuwagę. - kłania się w ramach przeprosin.

- Proszę się tym nie przejmować. Ja również przypomniałam sobie o paniczu dopiero po otrzymaniu listu.

- Zrozumiałem... Więc... Em, odnośnie tego listu.

- Ach, tak możemy już zaczynać jeśli jest panicz gotowy. Prosiłabym jedynie o zdjęcie spodni. Mogły by nam przeszkadzać.

- Tak, rozumiem! - podekscytowany zdejmuje spodnie, a znudzona Beledit uważnie mu się przygląda - Gotowe!

- Świetnie... - pstryka palcami, a stojące za Leperem krzesło przysuwa się do niego - Usiądź proszę.

- Już. - posłusznie siada, a Beledit staje za jego plecami.

- Jednak zanim zaczniemy... - kładzie mu dłonie na oczach, tworząc czarną opaskę - Gotowe.

- Em, nic nie widzę.

- Kiedy masz zakryte oczy, twoje pozostałe zmysły wyostrzają się kilkakrotnie. - staje przed nim - Co pozwala na większe odczuwanie przyjemności. - ściszajac głos - I na szybsze skocznie tej farsy...

- Mówiłaś coś?

- Nic ważnego.

Beledit nachyla się nad jego twarzą, po czym zbliża swoje usta do warg Leppera i szczelnie je łączy. Młodzieniec wydaje z siebie cichy jęk, pozwalając Beledit na zabawę z jego bezwładnym językiem. Lepper podnosi ręce, chcąc ją dotknąć, jednak ta delikatnie łapie jego dłonie i usadawia je na krześle. Po czym odrywa się od jego ust i przyklęka, odkrywając koszulę z jego krocza. Z niechęcią przybliża twarz do jego przyrodzenia i całuje jego czubek. Lepper wzdryga się zaciskając palce na siedzeniu krzesła. Beledit nie zważając na jego reakcję zniża głowę, zanurzając go całego w swoich ustach; przez chwilę dokładnie masuje go językiem. Lepper oddycha coraz głośniej i szybciej. Beledit spogląda w górę, widząc jego zarumienioną twarz, podnosi lekko głowę, aby mogła muskać językiem jedynie jego czubek. Przykłada do niego dłoń i zaczyna delikatnie masować. Lepper wydaje z siebie coraz głośniejsze jęki rozkoszy, słysząc to Beledit przyspiesza ruch swojej dłoni. Nagle młodzieniec pochyla się nad dziewczyną, która ma wyraźnie zniesmaczony wyraz twarzy. Lepper odchyla się do oparcia, dysząc zupełnie jak po dużym wysiłku. Beledit wstaje i głośno przełykając, wyciera swoje usta.

- Już koniec. - mówi Beledit pstrykając palcami, a opaska na oczach Leppera znika.

- Słucham..? - nie przestając dyszeć.

- Tyle już mi wystarczy. - otrzepuje sukienkę z kurzu - Możemy już iść do łóżek, by położyć się spać. - mówi z uśmiechem.

- Masz mnie za głupca?! - zrywa się z krzesła - Nie traktuj mnie jak dziecko! Mam już dziesięć lat i mogę...

- Wystarczy! - stuka go palcem w czoło, a ten momentalnie zasypia i opada na krzesło - Nie lekceważ mnie, szczeniaku... - mówi z pogardą - Ha... - ciężko wzdycha - Mam dość. - pstryka palcami, a Lepper się unosi; Beledit wodzi palcem w stronę łóżka, prowadząc w to samo miejsce młodzieńca, Beledit ponownie pstryka palcami, a ten powoli opada na łóżko - Dobranoc... - przykrywa go kołdrą, po czym wychodzi.

Jestem Sukkubem, no i co?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz