Odcinek specjalny.
Król Ilbis poznaje Kytonię.
Jak co dzień król Ilbis rozkoszuje się popołudniową cherbatą na balkonie, z widokiem na horyzontalne morze. Jedyny moment, w którym może się odprężyć po długich konsultacjach ze szlachtą i wypocząć do następnych obowiązków, jak na przykład rozpatrywanie projektów wymagających sfinansowania. Jednak nawet tak spokojne chwile czasem muszą zostać przerwane.
- Dzień dobry wasza miłość. Czy raczej, mój drogi mężu. - opiera się lekko na jego ramionach, stojąc za fotelem.
Niewzruszony jej spragnionymi zalotami, strąca jej dłonie z ramion i kontynuuje delektowanie się filiżanką cherbaty. Na co ta fuknęła niezadowolona i spojrzała na służkę stojącą obok drzwi balkonowych.
- Czyżbyś był zawstydzony obecnością widzów? O ile pamiętam w nocy nie przeszkadzało ci, kiedy...
- Lilith! - przerwał jej zirytowany, na co ta wzdrygnęła się że strachu - Wolę, abyś zostawiła pieszczoty na wieczór, kiedy będzie na to o wiele przystępniejsza pora. - poprosił głębokim tonem, któremu wręcz nie sposób odmówić.
- W porządku. - odpowiedziała Lilith, z dziecięcym grymasem na twarzy.
Ilbis widząc cień smutku w jej oczach odesłał służkę, aby mogli porozmawiać na osobności.
- Zauważyłem, że ostatnio często zabiegasz o moje względy. Zdradzisz mi dlaczego?
- Tamtej nocy, nie zwykłeś być tak spięty.
- Każda pozycja wymaga innych zachowań.
- A więc kim jesteś w mojej obecności? Królem? Ilbisem? Czy tylko mężczyzną, którego poślubiłam?
- Wszystkim. Lilith, - wstaje - myślę, że oboje możemy się zgodzić iż nasze zaręczyny nie były z miłości. - staje za nią i delikatnie masuje jej ramiona - Do dziś pamiętam twoją rozmowę z ojcem, w której podkreśliłaś, że prędzej odgryziesz sobie język niżeli pozwolisz mi się dotknąć.
- Mh. Miałeś wtedy smykałkę do podsłuchiwania. - zachichotali oboje - Jednak to było już kilka lat temu. Z czasem uczucia się zmieniają... Powiedz... - kładzie swoją dłoń na jego - Czy skłamał byś mówiąc, że nigdy nic nie czułeś? Nawet kiedy dowiedziałeś się, że obdaruję cię dziedzicem.
- Hmm... - westchnął cicho - Nigdy nie będę w stanie wystarczająco ci podziękować... - całuje ją czoło, po czym odchodzi.
- Haa... - wzdycha - Ah, Ilbis. Nigdy nie byłeś dobrym kłamcą. - wyszeptała, zakrywając oczy, z których nie mogła powstrzymać płynących łez.
Ilbis i Lilith znali się aż na zbyt dobrze. Jako przyjaciele z dzieciństwa nie mieli w planach zawarcia związku małżeńskiego. Jednak czas nie oszczędza nikogo, a ich rodzice wkrótce chcięli doczekać się wymarzonych wnuków. Nawet dezaprobata obu stron nie przeszkadzała w aranżacji ich oficjalnych zaręczyn. Samo małżeństwo jednak musiało pewien czas zaczekać. Ostatni król już jakiś czas podupadał na zdrowiu. Niestety nie doczekał się dziedzica, dlatego też postanowił wyznaczyć swojego następcę tronu. Wybierając kogoś spośród mieszkańców jego królestwa. Główne kryteria wyboru opierają się na posiadanym statusie społecznym, rasie, poziomie wykształcenia oraz wynikach testów sprawdzających ich predyspozycje do posiadania tytułu króla. Jednak rozstrzygający głos, ma decyzja ludu. Królewscy posłańcy zbierają głosy od wszystkich mieszkańców królestwa. Po czym zliczana jest ilość głosów oddanych na danego kandydata. Zrządzenie losu, a może przeznaczenie chciało, aby to Ilbis zyskał tytuł następnego króla.
Czas płynie jak ta woda, zwykł mówić poprzedni król, aż w końcu nadszedł jego czas, tym samym oddając tron w ręce godnego zaufania Ilbisa.
Z szacunku do jego przyjaciółki z dzieciństwa i zarazem oficjalnej narzeczonej, postanowił wziąć z nią ślub. Wbrew pozorom Lilith nie była zadowolona z tej decyzji. Dla niej Ilbis nie był królem. Był tylko chłopcem, któremu mogła powierzyć swoje najmroczniejsze sekrety, jak na przykład fakt iż to ona zjadła ciasto przeznaczone na bankiet lub gdzie zakopała cenną pamiątkę rodzinną, która nie raz chciała ją oddać kolekcjonerom za sowitą cenę. Jednak Ilbis chciał jedynie uniknąć niepotrzebnych kłótni i zawiści ze strony ich rodziców. Czemu ona również chciała zapobiec. Poza tym nikt nie powiedział, że para królewska musi ze sobą sypiać. Nie licząc przynajmniej pierwszej nocy poślubnej, która była wręcz obowiązkiem pary królewskiej, aby jak najszybciej począć dziedzica tronu. Zgodzili się więc oboje, że jedna noc nikogo nie zabije, a nawet oszczędzi im wielu kłopotów. Ten chłodny wręcz układ zaowocował pojawieniem się u Lilith nowego uczucia względem Ilbisa, będąca również ogłoszona oficjalnie przy nadziei. Jednak nie każdy mógł cieszyć się z tego szczęścia, ponieważ utwierdziło to jedynie Ilbisa w jego obawach, o których niestety nie mógł powiedzieć Lilith, gdyż zraniłoby to jej uczucia, jako kochającej żony i przyszłej matki jego potomka. Zainteresowanie Ilbisa Lilith jako kobiety z dnia nad dzień coraz bardziej się zmniejszało, aż w końcu wcale się nią nie interesował, przynajmniej jako kobietą, którą winen pragnąc z całego serca i ciała. Dlatego też zaczął szukać pomocy w domu uciech. Jednego z najwyższych klas. Jednak mimo ponętności i niesłychanego piękna tamtejszych kobiet, żadna nie zdołała przypaść do gustu królowi, który jedynie przyglądał się ich umiejętnościom tanecznym. Nie pomagały nawet niezwykle zmysłowe i piękne aranżacje, które wspaniale współgrały z tkaninami okrywającymi ich ciała, które poruszały się w rytmie wygrywanych przez inne dziewczęta melodii.
CZYTASZ
Jestem Sukkubem, no i co?
Teen FictionSukkuby znane są ze swoich uwodzicielskich umiejętności, ale czy kiedykolwiek słyszeliście o aseksualnym sukkubie?