Sekundy zmieniały się w minuty, a minuty w godziny, które pozwoliły Beledit na uspokojenie emocji, aby nie martwić gospodarzy docelowej posiadłości, z którymi zaraz miała się spotkać.
Woźnica zatrzymuje konie, po czym zeskakuje ze swojego miejsca i otwiera drzwi powozu.
- Dotarliśmy. - informuje nie podnosząc głowy.
- Hm... - przeciera oczy - Sillian. - szturcha jej ramię - Sillian, - Sillian otwiera oczy - już dojechaliśmy. - wychodzi na zewnątrz, a Sillian cicho ziewa, po czym również opuszcza powóz - Jest większa niż ją zapamiętałam. - woźnica wskakuje na swoje dotychczasowe miejsce, aby zaprowadzić konie w odpowiednie miejsce, niedaleko posiadłości.
- Czy ktoś wyjdzie nam na spotkanie? - pyta Sillian.
- Zapewne zaraz zrobi to wuj. - poprawia włosy.
- Nie tym razem moja droga. - głos mężczyzny.
- Ten nieformalny ton... - stwierdza Beledit, po czym patrzy w gorę, widząc stojącego na balkonie młodzieńca - Judit! - młodzieniec zeskakuje z balkonu.
(Nie zwracajcie uwagi na tło, u nich jest dzień)
- Yo, Bele. - podnosi rękę na powitanie Beledit, jednak nie do niej podchodzi, a do Sillian - Panienka Sillian, - kłania się nisko - jakby mniemam.
- To zaszczyt móc znów cię spotkać, - kłania się jak na damę przystało - paniczu Judit.
- Dla mnie również. - bierze jej dłoń i delikatnie całuje, Sillian rumieni się lekko, czemu z radością przygląda się Beledit.
- Judit? Judit! - woła mężczyzna.
- Tutaj jestem ojcze! - puszcza dłoń Sillian - Postanowiłem osobiście przywitać naszych gości.
- Raczej znaleźć wymówkę, aby uniknąć lekcji tańca. - podchodzi do nich - Miło cię znowu widzieć Beledit.
- Mnie ciebie również, - kłania się - wujku Azazel.
- Panienko Sillian. - skinął głową na powitanie, na co Sillian odpowiedziała ukłonem - Zapewne chcecie odpocząć po podróży. - wskazując dłonią na posiadłość - Wejdzie, rozgośćcie się.
CZYTASZ
Jestem Sukkubem, no i co?
Teen FictionSukkuby znane są ze swoich uwodzicielskich umiejętności, ale czy kiedykolwiek słyszeliście o aseksualnym sukkubie?