Czy na pewno wróci..?

93 5 5
                                    


 Nie pamiętam, czy kiedykolwiek oddychanie sprawiało mi, aż tak wielką trudność jak w tamtej chwili. W mojej dłoni widniała biała kartka, na której były zapisane słowa Luke'a. Słowa, które chciał mi przekazać, ale wyjechał. Po moich policzkach leciały łzy, a ja nie mogłam nad tym zapanować. Policzyłam do dziesięciu w myślach, aby się trochę uspokoić, lecz, nawet to nic nie dawało. To było wstrętne uczucie. Czułam po prostu smutek. Pochłaniający, wyżerający wszystkie chęci do życia.-Smutek.

Nie liczyłam, ile tak stałam, trzymając w ręce kawałek papieru. Ale na pewno dłuższą chwilę. Postanowiłam wziąć się w garść.

Popatrzyłam w lustro, które znajdowało się przede mną, i zobaczyłam wizerunek dziewczyny, której szczęście właśnie odeszło. Wyjechało. A po co? Żeby była bezpieczna. Cóż za ironia. Moją ostoją bezpieczeństwa był właśnie on. To on sprawiał, że chciało mi się wstawać, i najprościej w świecie żyć. W mojej głowie cały czas przebijały się te same pytania..

Kiedy wróci?

Czy wróci?

Czy wróci cały i zdrowy?

W zasadzie pytanie, brzmiało po prostu.. "Czy na pewno wróci?"

Bałam się o to, cholernie. Bałam się, że może mu się coś stać..

"Choćbym miał pozabijać połowę tego pierdolonego miasta."

Czy to znaczy, że on musi..

Nie wiem. Nie wiem już nic. Nie rozumiem już niczego.

I z tymi myślami, wróciłam do łóżka, czekając na sen.. który w każdym razie, nie nadszedł.

***

Ta noc, nie należała do najprzyjemniejszych. W zasadzie nawet nie zasnęłam, wciąż bijąc się z moimi myślami. Ale wraz z nią nastał poniedziałek. W ostatnim czasie, namnożyłam sobie w cholerę nieobecności. Musiałam tam wrócić. Herenson siedział w więzieniu. Więc, jedyne zagrożenie jakie mnie tam czekało, już nie jest aktualne. Na szczęście.

Narzuciłam na siebie granatową bluzę z Nike i czarne dresy. Nie miałam zamiaru się stroić. Podmalowałam jeszcze rzęsy i brwi tak jak zawsze, po czym zabrałam ze stołu swoją torbę w której znajdowały się wszystkie potrzebne rzeczy, aby przetrwać ten dzień.

Już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam jak mój telefon brzęczy. Wyciągnęłam go z kieszeni moich dresów i zobaczyłam numer mojego taty.

Cholera! Miałam zadzwonić ale przez to wszystko, totalnie mi to wypadło z głowy.

Szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę i usłyszałam głos mężczyzny.

-Haloo?

-Hej tato! Zanim coś powiesz, to chcę cię przeprosić, że ostatnio tak rzadko się odzywam ale..-chciałam dokończyć, ale mój ojciec jednak postanowił mi przerwać.

-Wracam w piątek.

Zaraz? CO!?

-C-co?-zapytałam z niedowierzaniem. No bo!? Co do..

-Wracam w ten piątek. Dostaliśmy wolne, bo nasza firma znalazła sobie nowego kierownika. A, że właściwie wszystko gra. To dał nam dwa tygodnie wolnego, żebyśmy mogli wrócić do swoich rodzin.-odpowiedział, a ja słyszałam w jego głosie radość. Tak po prostu. Był szczęśliwy, że w końcu wraca do domu.

I ja też.

-Tato.. To wspaniale! Na prawdę się bardzo ciesze. Nie mogę się doczekać aż się zobaczymy..

Boy with terrible pastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz