Kocham cię. Twój Luke.

99 6 9
                                    

CASSANDRA POV:

 Coś stuknęło wybudzając mnie z mojego lekkiego snu. Nie jestem przewrażliwiona, a ostrożna. Zawsze nasłuchuje dźwięków, które są mi nieznajomego pochodzenia. Zwłaszcza w środku nocy. Spojrzałam szybko na elektroniczny zegar, który znajdował się na szafce nocnej, i ku mojemu zaskoczeniu wskazywał on godzinę 00:43.

Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozglądnęłam się do o koła. Wokół panował jeden wielki mrok, lampa uliczna nie przebijała światłem, ponieważ żaluzje były zasłonięte. Nie minęła chwila, kiedy zaczęłam sobie uświadamiać, że obok mnie powinien leżeć pewien chłopak, lecz nie leżał, nie było go nawet w pokoju, i Bóg jeden wie, czy jest on w ogóle w tym mieszkaniu.

Co prawda całe zdenerwowanie ze mnie zeszło, ale kiedy zobaczyłam, że Luke'a nadal nie ma, wszystko wróciło. Zastanawiałam się, gdzie był, co robił, i dlaczego nawet nie miał zamiaru zadzwonić, aby powiadomić mnie, że jednak go, kurwa nie będzie przed dwudziestą pierwszą. Przetarłam swoją zaspaną twarz dłońmi, i zaświeciłam lampkę nocną, żeby widzieć cokolwiek.

Wygramoliłam się z łóżka, i wyszukałam na szybko moich pantofli. Kątem oka, widziałam, że w korytarzu pali się światło. Czyli jednak musiał tam być. Cóż, mam nadzieje, że to on. Podeszłam do drzwi i lekko zza nich wyjrzałam. Nie będę ukrywać mojego zaskoczenia, kiedy zamiast mojego chłopaka, zobaczyłam Issac'a. Issac'a, który jakby nic robił sobie kawę przy wyspie kuchennej.

-Em.. mogę wiedzieć co tu robisz o pierwszej w nocy? I dlaczego robisz sobie kawę?-zapytałam nagle, i usłyszałam dopiero jak bardzo mój głos był zachrypnięty.

Chłopak wyraźnie się wzdrygnął, ponieważ, jak się domyślam, nawet mnie nie zauważył. Odwrócił się w moim kierunku i zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół. Jego mina była zmęczona, ale widziałam też na niej.. niepokój? Nie odezwał się. Tylko westchnął ciężko, podszedł do stołu po czym przy nim usiadł, wraz ze "swoim" kubkiem gorącego napoju.

-Musimy porozmawiać.-odpowiedział.

I już wtedy wiedziałam, że coś nie gra. Widziałam to po jego minie. Czułam to w jego głosie. Nie wiem jak to ująć inaczej, ale ja po prostu to czułam. I mimo, że miałam nadzieje, że się mylę, to wiedziałam, że on nie przyniesie mi dobrych wieści.

-O pierwszej w nocy?!-dopytałam, już lekko zdenerwowana. No bo do cholery. Kto normalny przychodzi do ciebie na kawę o 01:00 w nocy, żeby z tobą porozmawiać?

 Coś się musiało zdarzyć. Inaczej by go tu nie było. Jestem pewna.

-Tak. Jak widzisz, ja też nie tryskam entuzjazmem z tego powodu. Ale przykro mi. Muszę. On mnie o to poprosił.-odpowiedział i spuścił swój wzrok na blat. Jego mina zrobiła się jeszcze bardziej poważna, tak jak moja.

-Co się stało Issac?-zaczęłam poważnie. Chłopak wypuścił powietrze z płuc a ja postanowiłam usiąść razem z nim przy stole. Bo czułam, że ta rozmowa, może trochę potrwać.

Nie myliłam się.

-Cassandra. Tak cholernie mi przykro.-powiedział chłopak, i wtedy czułam, jak w moim żołądku przewraca się jakiś stary posiłek.

-C-co?-wyjąkałam.

Nie domyślałam się o co chodzi. Modliłam się tylko w duchu, żeby nic się nie stało.

On żyje. Ma się dobrze. Tak. Na pewno?

-Luke..on..-zaczął, ale widziałam, że coś go męczy.-Kurwa! Czemu ja zawsze muszę mówić tak trudne rzeczy?!-zapytał dosyć głośno. I nie wiedziałam, czy pyta mnie czy siebie. Ale wiem, że  jego poziom zdenerwowania poszedł w górę, a za to mój poziom stresu podskoczył jeszcze bardziej.

Boy with terrible pastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz