Spojrzałam tylko na tył czarnego samochodu i kiedy zniknął, zwróciłam się do Dominika.
— Zaskoczyłeś mnie — wyznałam. — Na jak długo zostajesz? Nie zarezerwowałeś sobie, żadnego hotelu przed przylotem lub domu, jeśli przyjechałeś do pracy? — Podeszłam do bramy i ją odsunęłam.
— Wiesz co.... — zaczął, ale nie dokończył.
Wiedziałam, że coś kombinował, znałam go na wylot.
Szliśmy kamiennym podjazdem w stronę mojego małego domku.— Co? — Rzuciłam mu ukradkowe spojrzenie.
Mogłam go przenocować jedną lub dwie noce, ale nie więcej. Faktycznie był moim byłym i wcześniej znaczył dla mnie wiele, ale to nie był dobry pomysł, żeby zostawał na dłużej, jeśli to chodziło mu po głowie. Musiał radzić sobie sam.
W kwestii mieszkania lub innych załatwiania rzeczy w Las Vegas chętnie mu pomogę, ale nic więcej.— Może zamieszkam u ciebie? — zapytał ostrożnie, a ja tylko westchnęłam w sobie. — Spokojnie, zapłacę za połowę rachunków.
— NIE — Odpowiedziałam stanowczo, bałam się także, że pod jego naciskiem się zgodzę.
— To przez tego kochasia? — zapytał niepochlebnie.
— Co cię to obchodzi? — warknęłam w jego stronę.
Nie miał prawa cokolwiek mówić o Arthurze, a także o innym facecie, z którym chciałabym się spotykać.
— Zerwaliśmy w zgodzie, sam tego chciałeś, jak i ja. Wiesz, co było powodem. — odpowiedziałam łagodniej.— Tak, ale wiesz — podrapał się po tyle głowy — Przemyślałem to wszystko. Chciałbym znów spróbować. Ja cię kocham — wyznał, a po mnie przeszedł zimny dreszcz.
— Dominik — stanęliśmy, przy drzwiach wejściowych. — Zakończyliśmy to raz na zawsze, nic do ciebie nie czuję, to się po prostu wypaliło. To nie było to. Jesteśmy przyjaciółmi nic więcej — Wtedy złapał mnie za polik, a ja nic nie poczułam totalnie nic, żadnej iskry, płomienia. Nie to co, przy Arthurze.
— Proszę, spróbujmy — Nachylił się w moją stronę i próbował mnie pocałować, ale ja natychmiastowo odwróciłam głowę i odsunęłam się do tyłu. W ciągu dnia całować się z dwoma facetami to by był wyczyn.
— Dominik, nie. Musisz to zrozumieć. Możesz u mnie przenocować do poniedziałku, wtedy pomogę znaleźć ci mieszkanie, albo pokój w hotelu lub motelu. Nie naginaj zasad i nie psuj między nami przyjacielskich stosunków.
— Do niego tutaj przyjechałaś? — Nie dawał odporu, kiedy otwierałam drzwi, aż zatrząsnęła mi się ręka z kluczami, kiedy nie dawał za wygraną.
— Dominik, przestań!!! — zaczęłam krzyczeć, wyprowadził mnie z równowagi. —Nie wpychaj się buciorami w moje życie prywatne!
— Okej, przepraszam — Uniósł dłonie w geście pojednania, wiedział, że przesadził.
Z jednej strony mu się nie dziwiłam, jeśli mnie nadal kochał, chciał wiedzieć, był zazdrosny, ale musiał zrozumieć, że między nami był koniec. Sam wyszedł z inicjatywą rozstania, a teraz grał Romea na białym koniu. Nie wchodziło się do tej samej rzeki dwa razy. Nie mógł mnie tak osaczać, jeśli chciał tu zostać.
— Jeszcze jedna taka akcja i będziemy musieli się pożegnać. Ok? — Nakreśliłam to głośno.
— Ok, przepraszam. Nie powinienem. Przesadziłem — Ukoił się, przede mną.
Zapaliłam światło w mieszkaniu i rzuciłam klucze do koszyczka, klimatyzacja od razu się załączyła i poczułam powiew chłodnego powietrza, które studziło moje rozgrzane ciało z emocji.
CZYTASZ
Pani architekt [ZAKOŃCZONE]
RomantikArthur wyszedł pół roku temu z więzienia za oszustwa w kasynie, których dokonał. Dał się złapać, a był taki perfekcyjny. Natura i wychowanie jego nie pozwalało okazywać uczuć lub jakichkolwiek innych dobrych emocji. Spotykał na swojej drodze wiele k...