03 • AND THERE WAS ONLY ONE BED

253 18 112
                                    

• • • 22 października 1996 rok • • •
• • • NOWY JORK, Chelsea • • •

Podróż do opuszczonego budynku w Nowym Jorku do najlepszych nie należała. Przez większość drogi bez słowa zmieniali się za kierownicą, aby drugie mogło trochę odpocząć ale, gdy tylko wysiedli z pojazdu i musieli przejść na nogach dłuższą trasę zaczynali się wzajemnie irytować i było tylko coraz gorzej.

— Do cholery Lloyd też jestem na tej jebanej misji, mogłabyś chociaż uchylić rąbka tajemnicy po ponad szesnastu godzinach jazdy?! — Zniecierpliwiony chłopak złapał ją za nadgarstek uniemożliwiając im dalszą podróż. Zlustrowała go zatrzymując dłuższe spojrzenie na dłoni mężczyzny, na której widniały ślady po jej zębach, musiała mu to zrobić przez półsen, gdy chciał podglądnąć co ma w teczce, nawet nie było jej wstyd - miał za swoje. Próbowała wyrwać rękę z jego uścisku, jednak on tylko pociągnął ją w swoją stronę dając jej do zrozumienia, że nie będzie dalszej drogi jak nie rozstrzygną tego teraz. Wciągnęła głośno powietrze, zbliżyła twarz do niego i patrząc mu w oczy rzekła cicho i poważne;

— Park to nie jest najlepsze miejsce na to, abyśmy się dowiedzieli co jest w teczce. — Powoli rozluźniał uścisk i przestał marszczyć zirytowany brwi, co dziewczyna również zrobiła. — Też jej nie przejrzałam, też jestem ciekawa co do Diabła mój ojczym chciał mi przekazać, ale powiem Ci co mi powiedział skoro, aż tak naciskasz. Mam nie ufać tym którym nie ufałam, mamy się pilnować, a ten symbol na kopercie, który uznaliśmy za bazgroł symbolizuje oko, więc połącz jebane kropki i przestań się wydzierać.

Wyszarpnęła po tym rękę z łatwością chwytając ramię torby i wznawiając marsz, a Masky potarł twarz. Był na emocjonalnym skraju. Zazwyczaj był zmęczony, ale skupiony, jednak gdy pojawiała się Lizzie Lloyd cała na biało wprowadzała jeden wielki chaos psując mu dotychczasowy humor, plany i kompletnie robiła mu sieczkę w głowie. Gdyby to był pierwszy, drugi czy trzeci raz jak go denerwowała prawdopodobnie by to olał, ale po ponad pięciu długich latach na samo wspomnienie jej imienia wyskakiwała mu żyłka z wściekłości. Relacja, która się między nimi wyrobiła nie wyglądała tak na początku. To było zabawne jak się zmienili w wyniku tego co się działo... Chwila, ale co się działo? W momencie, gdy się zastanawiał i próbował sobie przypomnieć jakaś silna blokada zaczynała wbijać się w jego umysł jak szpileczki przeszywając jego głowę pulsującym bólem. W dodatku włoski na jego karku stanęły dęba, aż w dół kręgosłupa odczuł jak ciarki przeszły mu po plecach.

— Lizzie, podasz mi tabletki? — Odwróciła głowę na dźwięk jego głosu i zatrzymała się zaraz przeszukując jedną z kieszeni torby. Podała mu do ręki znalezione opakowanie. — Zastanawiałem się jeszcze nad czymś... — Uniosła brew patrząc na niego pytająco. — Czy pamiętasz co się działo przed pięcioma laty?

Co prawda pamiętała jakieś urywki, ale zrzuciła to zwyczajnie na jej sklerozę, która była dość częstym zjawiskiem w jej przypadku. Brak wspomnień jednak u Tima wzbudził w niej niepokój i odczuła podobne ciarki na karku, zmarszczone brwi dziewczyny i poważna mimika utwierdziły tylko chłopaka w zapewnieniu, że coś było nie tak.

— Przegadamy to wszystko na miejscu, okay? Naprawdę rozmowa o takich rzeczach w jakimkolwiek miejscu gdzie kręci się masa ludzi jest najgorszą z każdych możliwych opcji w tym momencie. — Mężczyzna kiwnął głową odsuwając zamek jednej z wielu kieszeni jej torby i schował tabletki, po czym wznowili marsz w milczeniu.

— Tak właściwie to gdzie nas kierujesz? 

— Chandi wysłała mi adres gdzie mamy się spotkać po dostawę leków.

— Dla mnie ta droga wygląda tak jakbyśmy szli do mojego dilera. — Dziewczyna jedynie zmierzyła go zdziwionym spojrzeniem, a on tylko nonszalancko wzruszył ramionami, więc skierowała na nowo wzrok na drogę, a gdy jej zielone oczy ujrzały w końcu budynek to Tim mógł przysiąc, że się zaszkliły. Jego towarzyszka przeszła spory kawałek w ciszy i był w szoku jak jej ekstrawertyczna natura się chowała, gdy dochodziło do poważniejszych spraw, jednakże miał dla niej złe wieści;

HARD TO TOUCH YOU • maskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz