Gilbert siedział znudzony w swoim pokoju, czekając na Charlotte. Dziewczyna na śniadaniu powiedziała mu, że przed obiadem po niego przyjdzie i pójdą się uczyć. Była już jednak dwunasta, a jej jak nie było tak i nie ma.
W końcu chłopak się zdenerwował i postanowił sam jej poszukać, nie przejmując się tym, że ostatnio doradziła mu, żeby nie opuszczał sam pokoju.Blythe najpierw przemierzył korytarz, po drodze zaglądając do pomieszczeń z otwartymi drzwiami. Następnie skręcił na skrzyżowaniu w prawo, gdzie za chwilę wszedł po schodach na drugie piętro. Tutaj jednak wszystkie pomieszczenia były zamknięte, więc zszedł na parter, gdzie mieściła się jadalnia. Tam jednak także nie było dziewczyny. W końcu, mijając się z jakąś sprzątaczką po drodze, zapytał ją gdzie znajdzie księżniczkę. Ta doradziła mu pójść do ogrodu, co od razu zrobił.
Po dziesięciu minutach spacerowania po ogrodzie, dojrzał ją między kwiatami z innym mężczyzną. Nieznajomy był wysoki, szczupły, miał blond włosy i niebieskie oczy. Wyglądał, jakby miał dobre zamiary do dziewczyny, ale Charlotte nie wydawała się być zbytnio zadowolona jego obecnością.
- Twoja matka rozmawiała wczoraj z moją. Słyszałem, że mówią o małżeństwie. - Kiedy dziewczyna się nie odezwała, wyjaśnił - twoim i moim.
- Nie obawiaj się. Obiecuję ci, że mogą tylko mówić.Blondyn zaśmiał się, jakby nie rozumiejąc aluzji. Następnie kontynuował swoje wręcz dziecięce zaloty.
- Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej wyjątkowej dziewczyny jak ty.
- Za to ja spotkałam pięciu, którzy mówili to samo.Tym razem mężczyzna już zrozumiał. Jego uśmiech natychmiast zniknął. Spojrzał on na kobietę poważnie, tak jakby chodziło o sprawę śmierci i życia.
- Dlaczego jesteś taka oziębła? Jestem, możliwe, że twoim przyszłym mężem. Musisz zacząć mnie szanować, bo nie każdy na moim miejscu byłby dla ciebie tak uprzejmy.
- A ja jestem, to akurat pewne, twoją przyszłą królową. Uważaj na słowa, bo w każdym momencie możesz stracić język.Księżniczka walczyła na spojrzenia z chłopakiem. W końcu blondyn się poddał i odszedł, z wysoko uniesioną głową. Charlotte zdążyła jeszcze przewrócić oczami, nim zauważyła Gilberta.
- Przepraszam, że po ciebie nie przyszłam. Musiałam - tutaj się zacięła na sekundę - porozmawiać z tym mężczyzną.
- Wszystko w porządku?Gilbert był niezapokojony tematem ich rozmowy. Nie chodziło tylko o to, że dziewczyna mu się spodobała ale także i to, że jako mężczyzna powinien dbać o komfort dam, a ten facet jej się wyraźnie narzucał.
- Nie przejmuj się. Co powiesz na to, żebyśmy pouczyli się w mojej komnacie? Myślę, że tam będziemy mieć najlepsze warunki.
Brunet skinął głową, a dziewczyna ruszyła do zamku.
Po aż dziesięciu minutach znaleźli się w jej pokoju. Gilbert się rozejrzał. Pomieszczenie było dużo większe od tego, w którym on aktualnie mieszkał. Nie było tutaj ani skrawka powierzchni, do którego nie dochodziło światło słoneczne z okien. Ściany były pomalowane na biało, co jeszcze bardziej rozjaśniało sypialnie księżniczki. Łóżko, biurko i szafy były mahoniowe. Wszystkie dodatki były granatowe i czerwone, co Gilbertowi kojarzyło się z potęgą, jaką dziewczyna reprezentowała.
Charlotte od razu skierowała się do regału, gdzie zaczęła wyciągać książki. Blythe wtedy jej się przyglądał. Mimo własnej woli pomyślał, że dziewczyna pasuje do tego obrazu. Jej czerwona suknia komponowała się z resztą wystroju.
- Chcesz zostać lekarzem, więc zacznijmy od biologii. - Powiedziała, podając mu trzy duże księgi, które ten zaniósł na biurko. Dziewczyna wyciągnęła jeszcze tabliczkę i kredę, którą położyła obok reszty "pomocy naukowych".
- Co umiesz?
CZYTASZ
I wanna be your prince
FanfictionGilbert odkąd pamięta, chce zostać lekarzem. Jego marzenie jednak nie będzie łatwe do spełnienia, kiedy zostaje sierotą, a przez swoją podróż ma zaległości w szkole. Jego koleżanka, Diana Barry, jedzie w te wakacje do swoich dalekich krewnych - rod...