- Dzień dobry! - Parę obudził krzyk królowej Luizy. Blythe widząc kobietę, na pół przytomny mocniej narzucił na siebie i swoją narzeczoną kołdrę.
- Mamo, wyjdź! - Zajęczała Charlotte, chowając twarz w klatkę Gilberta. Była ona zmęczona po wczoraj, a sytuacja w której się znaleźli wcale nie była komfortowa.
- Sądząc po was wczorajszy wieczór się udał...Kobieta zaśmiała się, kiedy oboje się zarumienili. Gilbert odruchowo jeszcze mocniej naciągnął na nich ich jedyne nakrycie, podczas kiedy Luzia odsłoniła kurtynę w oknie.
- Czyż nie jest dzisiaj piękny dzień na planowanie ślubu? - Zapytała uśmiechnięta.
- Świetny, ale proponuje najpierw śniadanie - odpowiedziała jej córka sarkastycznie, licząc, że jej matka wyjdzie. Tak też na szczęście się stało, ale nim wyszła z pokoju zatrzymała się jeszcze na chwilę przed drzwiami.- To znaczy, że będę miała wnuka?
Kobieta w odpowiedzi dostała głośne "mamo!". Rozumiejąc, że więcej się nie dowie wyszła, w wyśmienitym humorze.
Kiedy tylko drzwi się zamknęły Blythe cicho się zaśmiał, doprowadzając tym swoją narzeczoną do rumieńców.
- Twoja mama widzi w tym niezły biznes. Według niej ty dodać ja równa się wnuk. - Zauważył, pozwalając jej się wtulić w jego ciało.
- Nawet mi o niej nie mów - poprosiła, a Gilbert spełnił jej prośby w zamian za kilka pocałunków.Dopiero wtedy wstali, i zaczęli się szykować do zejścia na dół, co z kolei zrobili dopiero po godzinie. Luiza czekała na nich z niecierpliwością, a kiedy przyszli zaczęła rozmowę. A raczej monolog, bo narzeczeni nawet jej nie słuchali, skupiając się na jedzeniu.
Potok słów byłej królowej przerwał huk, z którym rycerz wbiegł do środka. Charlotte natychmiast się podniosła, i podeszła do niego, zauważając, w jakim stanie jest.
- Co się stało?
- Królowo... ja... oni... - Mężczyzna nie mógł się wypowiedzieć przez zadyszkę. Gilbert wstał i podszedł do swojej narzeczonej, uspokajając niespodziewanego gościa.
- Spokojnie, weź głęboki wdech. Chcesz się napić?Kiedy rycerz przytaknął chłopak podał mu wodę, dzięki czemu po minucie ten zaczął mówić.
- Na rynku wybuchły protesty. Ludzie domagają się prawdziwego króla. Dowiedzieli się o pana i królowej zaręczynach.
- Skoro tak, to dlaczego nadal rzucają się o króla?
- Wiedzą też o pana pochodzeniu. Że nie jest pan z zamożnej rodziny...
- Byłem na uniwersytecie i kupiłem sobie pozycję! Przecież to miało wystarczyć...Charlotte złapała Gilberta za dłoń, przejmując głos.
- Nie do końca. Dzięki temu możesz mnie legalnie poślubić. Nasze małżeństwo jednak nadal będzie wtedy budzić kontrowersje... uznałam, że tego i tak nie uniknę, ale nie spodziewałam się, że ludzie będą się przez to buntować. Myślałam, że będą tylko plotkować między sobą.
- Ale kto im powiedział? Przecież nie ogłosiliście jeszcze nic oficjalnie. Nie dowiedzieliby się też w niecałą dobę o twoim pochodzeniu, Gilbert - zauważyła Luiza, jak do tej pory milcząca.
- Na początku nieliczni mówili o zaręczynach - wtrącił rycerz - uważali, że to romans co oburzyło ich jeszcze bardziej. Kiedy ktoś powiedział o oświadczynach protesty trochę zmalały, ale nadal nie możemy ich opanować.Królowa w tym momencie musiała działać szybko, ale logicznie. Dlatego po krótkim namyśle wydała rozkazy.
- Powiedzcie ludziom, że ostatnim życzeniem króla było, żebym wyszła za Gilberta Blythe'a. To powinno ich trochę uspokoić. W końcu mu ufali. Matko, napisz proszę do papieża. Potrzebujemy od niego zgody na nasze małżeństwo. Kiedy ją wyda nikt nie będzie miał nic do gadania. Do tego czasu musimy się dowiedzieć kto rozpoczął ten chaos i dlaczego.
CZYTASZ
I wanna be your prince
FanfictionGilbert odkąd pamięta, chce zostać lekarzem. Jego marzenie jednak nie będzie łatwe do spełnienia, kiedy zostaje sierotą, a przez swoją podróż ma zaległości w szkole. Jego koleżanka, Diana Barry, jedzie w te wakacje do swoich dalekich krewnych - rod...