⁶,, Samobójca działa pod wpływem emocji"⁶

219 26 5
                                    

Dlaczego Chuuya tego nie rozumie?
Odszedłem dla Ody z mafii.
Dla jego obietnicy.
Nic dla mnie nie znaczy.
—————————————

Następnego dnia. Godzina szesnasta. Dazai i Chuuya przeprowadzają śledztwo przy zamordowanym ciele.

Detektyw zepchnął rudowłosego do uliczki. Zszokowany mafioza bezsilnie złapał za beżowy płaszcz, zgniatając palcami jego materiał.

— Co ty do cholery robisz?! - wykrzyczał przez zęby, nie poluźnił wcale uścisku. Próbował go od siebie odrzucić, lecz ten tylko ułożył dłoń na jego ustach. Kapelusznika próbował się wyrwać spod jego dłoni, lecz ten nie odpuszczał.

— Zamknij się.- warknął do partnera, słysząc odgłosy kroków, już doskonale wiedząc do kogo należą. Uścisnął jego szczękę, by ten nie był w stanie niczego z siebie wydobyć. Znajdowali się w ciemnej uliczce, pokrytej chłodem i wilgotnym mchem. Chuuya nie był zadowolony z atmosfery i miejsca, w którym są. Kroki zbliżały się, a dwojga członków owiec przeszło obok uliczki. Osamu odsunął dłoń od wilgotnych warg Nakahary.
— Musimy pogadać. - wzruszył ramionami, odchodząc na drugą stronę uliczki, opierając się o cegłową ścianę. Założył ręce na klatce piersiowej.

— Czego ty odemnie jeszcze chcesz?- zapytał niski rudzielec, wycierając w dłoń wargę. Zaraz przejechał po niej językiem, nawilżając ją.

— Mówisz głupoty po wybudzeniu się z korupcji, ale wczoraj mnie zaintrygowałeś. - wypowiedział idąc ścieżką prawdy, ocieplając swym ciepłym, czekoladowym spojrzeniem chłodne, błękitne. Lokowany rudzielec, był już dość przerażony. Nic nie pamięta z wczorajszego wieczoru, po użyciu korupcji.
— Jeśli myślisz, że jesteś dla mnie kimkolwiek ważnym, to się mylisz. Opuściłem mafię tylko dla Ody, pozatym nie moja wina, że byłeś w Paryżu upijając się winem, gdy ja opuszczałem mafię. - wzruszył ramionami. Nie był pewny swoich słów. Nie mówi otwarcie komuś, że mu na nim zależy, jednak czy oby na pewno myśli tak o Chuuyi? Przeżył z nim tyle pięknych chwil, które chce zapamiętać. Zwrócił wzrok na towarzysza. Nie można było zaprzeczyć, Nakahare to zraniło. Okrył się płaszczem, znikając za rogiem. Szatyn uniósł brew, powolnie idąc za rudowłosym. Cóż, było za cicho. Zbyt bardzo za cicho. Osamu usłyszał strzał. Biegł w kierunku źródła hałasu, a widząc jego partnera, zwijającego się z bólu, ze względu na pocisk rozrywający jego skórę w łydce. Czekoladowooki wyciągnął swą broń spod beżowego płaszczu, gdy ukazała się mu kobieta o różowych kosmykach. Yuan celowała spluwą prosto w mafioze, który opierał się o ścianę, próbując własnymi dłońmi zatamować krwawienie.

— Rewanż, Chuuya. - Yuan trafiła kolejnym pociskiem, lecz tym razem obok mafiozy, ze względu na jego reakcję. Osamu wytrącił broń z jej dłoni pociskiem ze swojej własnej.
— Byłam pewna, że tu przyjdziecie, jednak was tu nie było. Owce zaczęły was szukać, lecz też nie znalazły. Wiedziałam, że trzeba na was poczekać. Mam całego egzekutora Portowej mafii dla siebie. Może to Osamu powinnam zabić? Niech się dowie, co to strata. - różowowłosa sięgnęła nogą po broń, lecz długo się nie nacieszyła, gdyż Osamu trafił w jej łydkę. Dłoń z bronią miał skierowaną w kierunku Yuan, a drugą? Podrapywał głowę rudzielca, która opierała się o jego nogę.

— Nie używaj umiejętności - wyszeptał do właściciela rudej czupryny, który jedynie pokiwał głową. Yuan padła na ziemię, przystawiając dłoń do otwartej rany. Tak czy siak jednak dziewczyna nie poddała się. Wzięła broń, strzelając na ślepo, mając nadzieję, że trafi w jednego z mężczyzn. Trafiła, ale w ścianę. Osamu podszedł do kobiety.
— Mam nadzieję, że chcesz trafić do swojego przyjaciela. - przeładował pistolet, skierowany ku jej czole.

~,,Żywa Śmierć"'|| soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz