5. Nothing

81 10 7
                                    

  Wróciłem do domu naprawdę późno. I nie obchodziło mnie to zbyt bardzo aż do teraz. Gdy rano znów muszę iść do pracy, a naprawdę ledwo żyje. Oczy same mi się zamykajà. Czuje się okropnie fizycznie i psychicznie. Niech mnie ktoś zabije, błagam tylko o to.

—Changbin. Dobrze się czujesz?

—Jak młody bóg, tato-Mówię ironicznie. Dosłownie zasnę zaraz na stojąco z kubkiem kawy w ręku.

—Mhm, uważaj bo ci uwierzę. Wyglądasz jakbyś w ogóle nie spał-Wzdycham.

—Spałem trochę. Wystarczająco do pracy-Nie wystarczająco nawet na to, żeby żyć, ale kogo to obchodzi? Nikt nie zapłaci mi za opierdalanie się. Oddałem jedną piosenkę, powinienem kończyć drugą. A nie jestem nawet w połowie. Kurwa...

—Powinieneś zostać w domu według mnie. Ledwo mówisz-Wywracam oczyma widząc, jak podchodzi do mnie sprawdzić, czy aby na pewno moje czoło nie jest według niego zbyt ciepłe. Jestem dorosły...-Według mnie masz gorączkę. Zmierz temperaturę!-Przytakuje obracając się na pięcie, żeby wyciągnąć z szufladki termometr. I cholera!-Trzydzieści osiem i dwa. Tak na pewno nie pójdziesz do pracy! Gdzieś ty się szlajał...-Myśle że to raczej wina mojego braku snu i ciągłego zadręczania się bezsensownymi myślami. Ewentualnie zaraziłem się od Jeongin'a.

—Jeongin jest chory. Może od niego się zaraziłem-Czuje się jakbym miał zaraz zemdleć.

—Zamiast do pracy powinieneś iść do łóżka!

—Nie mogę. Nawet jakbym chciał...mogę wziąć auto?-Patrzy na mnie z wyrzutem. Ale przytakuje. On ma dzisiaj wolne w porównaniu do mnie.

—Jak tylko będziesz mógł weź wolne. Jeżeli nie poprawi się do wieczora masz iść na chorobowe, Bin!

🏐🏐🏐

  Kontynuujemy dzisiaj nagrywanie albumu dziewczyn, a ja naprawdę nie mam na to żadnej ochoty. Ani siły.

—Sana, ile razy powtarzałem ci, że nie powinnaś śpiewać tego tak wysoko?-Dziewczyna wygląda na zbitą. Nie dziwi mnie to, opierdalam ją któryś już raz-Spróbuj jeszcze raz-Włączam nagrywanie. Między czasie kaszle i czuje się jak jeszcze wieksze gówno. Głowa mnie boli, jest mi zimno mimo gorąca-Czy to było takie trudne?-Pytam kiedy słyszę wreszcie dobrze zaśpiewaną partie dziewczyny.

—Źle się dzisiaj czujesz, Changbin-Puszczam słowa Jihyo mimo uszu-Nie powinieneś siedzieć w domu?

—Mamy album do nagrania. Nikt tego za nas nie zrobi-Wzdycham zapraszając Tzuyu. Umrę zaraz.

—Nikt nie zrobi tego za ciebie, kiedy ty będziesz zdychał w szpitalu z wysoką gorączką i zapaleniem płuc!

—Nie przesadzaj, dobrze?-Ignoruje ją i zaczynamy nagrywanie partie Tzuyu. Nie do końca skupiam się na tym co robię. Chyba przysypiam. Nie potrafię wyłapać błędów, a śpiewa to pierwszy raz.

—Changbin!-Naprawdę chciałbym się jej jakoś odpysknąć ale nawet na to nie mam siły...
-Bin, jedź do domu!

—To nie jest takie proste-Oczy zamykają mi się same. Dosłownie!

Ciagle mam w głowie to, co wczoraj ustaliłem między sobą a Hyunjin'em. Właściwie wszedłem w inny związek będąc z Jeongin'em. Co ja odpierdalam ze swoim życiem!?

—Nie? To chwila-Wychodzi ze studia. Powinienem za nią pójść i kazać jej wrócić do pracy, ale nie wiem czy moje nogi nie odmówią mi posłuszeństwa. Po chwili wraca z jednym z managerów przedstawiając mu sytuacje.

—Changbin. Czemu nic nie mówiłeś? Powinieneś leżeć w łóżku!-Tyle, że ja nie chce leżeć w łóżku i rozmyślać nad sobą i Hyunjin'em. A wiem, że jeżeli wrócę do domu to tak właśnie będzie-Odwieźć cię czy sam pojedziesz?-Patrze na niego morderczym wzrokiem.

HIGHWAY TO HEAVEN||CHANGJIN||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz