Od wtorku do piątku Yoda zachowywała się przyzwoicie. Robiła wszystko sprawnie, wyraźnie pracowała nad nauką szkockiego („Lisbeth powiedziała do mnie bonnie lass to zabrzmiało jak 'kochanie' prawda? A kirk to kościół, no nie?! Aaaa! Jestem genialna" – piszczała). Nie chciałem jej dołować, mówiąc, że nawet gdyby żyła milion lat, nigdy nie nauczy się tego języka, zwłaszcza że nie miała pojęcia, iż klienci wychodzili z siebie, żeby mówić do niej wyraźnie i zrozumiale. Nawet jeśli często czegoś nie załapała, ani razu się z tym nie zdradziła. Po namyśle stwierdzałem, że duży procent zamówień zrealizowanych przez nią z sukcesem wynika z poprawnego wyłapywania nazw zamówionych pozycji z menu, ale to zostawiłem sobie na wykrzyczenie jej w twarz w przypadku kłótni.Pokój gościnny pomalowała na niebiesko. Zastanawiałem się nawet, czy w pubie u Eda nie zafundowałem jej terapii szokowej i dlatego tak przycichła, ale naprawdę nie mogłem się nią przejmować.
Każde z nas miało swoje smutki i traumy, każde zabawiało swoje demony.
Zapytała tylko któregoś dnia, czy mam jakieś plany względem mebli i rzeczy z pokoju, ale odpowiedziałem jej, że nic mnie nie obchodzą i może zrobić z nimi, co zechce. W najbliższym czasie i tak nie planowałem tam wchodzić.
Poszła więc do Pauli, zaciągnęła ją na górę i tak długo do czegoś namawiała, że mama dała jej wolną rękę. I jakieś zdjęcie w ramce. Albo obraz. Nie przyglądałem się.
Moje życie stłukło się na miliony kawałków na początku czerwca, a Yoda władowała się do niego kilka tygodni później, żeby glanami podeptać okruchy szkła. Po dwóch tygodniach jej obecności tutaj ostatecznie straciłem nadzieję, że Paula wybaczy Anji, a Anja wybaczy Pauli i wszyscy radośnie wrócimy do tego, co było.
Zwykle nie rozmyślałem o tym, że jestem adoptowany, ale odkąd straciłem Anję, dręczyłem się myślą, czy jestem człowiekiem, którego ludzie po prostu będą porzucać. Może wypadło na mnie i tak będzie już zawsze? Ta myśl była gorzka i zatruta jak strzała i gdy raz dosięgła celu, czułem, że trucizna rozprzestrzenia się po całym moim ciele.
Sądziłem, że największą udręką jest to, że Anja zniknęła z mojego życia, ale bardzo się pomyliłem. Bo moja udręka dopiero teraz osiągnęła niespodziewany poziom, kiedy dziewczyna popołudniami zaczęła pojawiać się w pubie.
Po raz pierwszy dała mi o tym znać Sophia. Podeszła i rzuciła, że Anja siedzi sobie przy stoliku na zewnątrz z parką znajomych. Wyszedłem natychmiast to sprawdzić. Rzeczywiście, piła kawę w towarzystwie jakiejś dziewczyny i chłopaka, przy czym chłopak siedział obok, a dziewczyna naprzeciwko.
Uniosłem dłoń na powitanie i ze ściśniętym z bólu sercem podszedłem, bo nie miała już tu czego szukać, prawda? Prawda???
– Cześć... – powiedziałem, wkurzony, że mój głos brzmi tak niepewnie, jak zawsze, kiedy człowiek nie ma pojęcia, czy powinien się cieszyć, czy martwić. – Co za... niespodzianka.
Wpadanie do mnie po zapomniane rzeczy to jedno, ale zamawianie cappuccino ze znajomymi, to całkiem co innego.
– Ja po prostu lubię to miejsce – oświadczyła z rozbrajającym uśmiechem.
Lubi to miejsce. Noż kurwa.
Skinąłem jej głową i sztywno życzyłem smacznego, jakbym tu był na praktykach, a nie zapieprzał od wczesnego dzieciństwa.
W głowie niczym brzmienie kościelnego dzwonu huczały mi dźwięki I Wanna Be Yours Arctic Monkeys, piosenki, którą wyznawaliśmy sobie miłość, a która teraz zamiast koić, raniła mi serce z czyjegoś telefonu.
CZYTASZ
Detox Love Story | 16+ | WYDANA
RomanceJoda ucieka. To znaczy pakuje się i wyjeżdża, bo bardziej niż studiów i niewiernych facetów potrzebuje oddechu i solidnej przerwy. Przyjaciel rodziny poleca ją do pracy w pubie pod Edynburgiem, a dziewczyna postanawia skorzystać z szansy. Chce uwoln...