Rozdział 7. Joda. You're Not Harry Styles

4.8K 294 255
                                    

JODA

-----------------------------

Dając wyraz wkurzeniu i tupiąc głośno, zeszłam na dół, żeby się dowiedzieć, że pub jest otwarty od wtorku do niedzieli w godzinach od dwunastej do dwudziestej drugiej i poznałam tych, którzy akurat byli na zmianie. W kuchni królowali Ewan i Marta, a oprócz Eryka i mnie obsługę zapewniali Matthew, Connor i Sophia.

Od razu załapałam klucz – personel składał się wyłącznie z osób, które były narodowości szkockiej, ale miały polskie korzenie albo prezentowały ludność napływowową – polską. Sophia, którą polubiłam od pierwszego uśmiechu, zdradziła mi, że ideą Pauli jest kultywować polską, czy raczej wielkopolską – tradycję w szkockim stylu – jakkolwiek to możliwe, więc jeśli liczyłam na szkocką odmianę angielskiego w którejkolwiek z jej czterech dialektów i barierę językową, to raczej ze strony klientów niż personelu.

Nie mogłam jeszcze pracować, ale spędziłam popołudnie na obserwacji obsługi kelnerskiej, przyglądałam się ludziom, słuchałam ich rozmów i najzwyczajniej w świecie oddychałam pubem.

A potem przyjęłam od Marty zaproszenie na gorącą zupę, poprawiłam sałatką i spędziłam samotne popołudnie na spacerze szeroką plażą.

Gdy przestałam oddychać pubem, a zaczęłam oddychać nadmorskim powietrzem, doszłam do wniosku, że Edynburg wydawał się doskonałym miejscem na przystanek w podróży zwanej życiem.

I'm putting my life on hold. Uwolniłam się z kaftana bezpieczeństwa i na dobre czy złe wylądowałam w niebie. Tutaj człowiek naprawdę mógł odetchnąć. To niesamowite, jak ożywczo działała morska bryza! Pierwszy etap detoksu – wystawić twarz do wiatru i dać sobie wywiać z głowy wszelkie głupie myśli!

Matko jedyna, jeśli to nie było niebo, to musiałam być już bardzo blisko! Chrzanić wszystkich Anatomów tego świata, powinnam im dziękować, że mnie tu przywiało!

Kiedy po maturach z Werą i kilkorgiem znajomych (tak, tak, niestety z Anatomem również) odpoczywaliśmy nad polskim morzem, moja siostra wyznała mi, że musiała zaciągnąć się jodem, żeby pozbyć się jadu. No proszę, wyjeżdżając, wszystko jeszcze bardziej jej ułatwiłam. Teraz trafiła potrójnego jackpota – oprócz jadu pozbyła się również Jody!

Wróciłam do pokoju i nagle zapragnęłam zwierzyć się komuś, jak mi poszło. Komuś, kto by się nie skrzywił na widok mojego imienia na ekranie, komuś, kto nie wywoływał moich kompleksów i kto wydawał mi się najbardziej szczerą osobą na tej planecie.

Kimś, z kim mogłabym się zaprzyjaźnić.

Chciałam podzielić się tym, jak mi dziś poszło, właśnie z Ellą Beck.

JODA: Uprzejmie donoszę, że przeżyłam!

ELLA: Gratuluję sukcesu! Było aż tak źle?

JODA: Było... ciekawie.

Lata pracy w Wypitej Tequili dużo mi dały, więc wiedziałam, że w krótkim czasie nauczę się wszystkiego, łącznie z kodami na kasie fiskalnej. Jedyną barierą, na jaką mogłabym trafić, był nie język, ale ludzie, z którymi przyjdzie mi tutaj pracować.

Eryk wyglądał jak chmura gradowa, która wyjątkowo tego dnia nie zawisła na niebie, tylko utworzyła się w pubie i to w dodatku za barem (wracając ze spaceru, Erykowa chmura gradowa niestety rzuciła mi się w oczy). Bardzo atrakcyjna chmura gradowa, musiałam przyznać, co nie odejmowało jej groźnego wyglądu.

ELLA: Jonasz haruje w pizzerii, a Rafi potrzebuje pomocy w Wypitej Tequili, więc chętnie się zgodziłam, bo ja potrzebuję zajęcia na lipiec. Czyli w zasadzie będziemy robiły to samo.

Detox Love Story | 16+ | WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz