Rozdział 13. Joda. Ben & Jerry

4.1K 238 319
                                    




ROZDZIAŁ 13. Joda. Ben & Jerry

JODA

-----------------------------

Ostatnie dni były jak jazda windą – żołądek, serce i wszystkie organy wewnętrzne bez przerwy przesuwały mi się w dół i w górę; w jednej chwili podjeżdżały do gardła, by w następnej zjechać do pięt.

Anja, gruntowanie ścian, taras na dachu, bredzenie o wkurzająco słodkich dołeczkach (niestety, pamiętałam!), noc w hamaku, poranek spędzony na malowaniu sufitu na biało. Potem wieczór w klubie i twarde lądowanie w rzeczywistości.

Miałam kilka przemyśleń na temat zachowania Eryka.

Po pierwsze, czy nikt temu gościowi nie powiedział, że chodzenie półnagim w obecności dziewczyn jest niegrzeczne i grozi im chwilowym odmóżdżeniem? A każda kobieta szanuje swój mózg i jest z nim bardzo związana. Normalnie jak w przypadku reklamy bielizny na billboardzie – mijasz autem, ale choć się bardzo pilnujesz, i tak musisz obczaić. Tak samo z gołą klatą – im bardziej próbujesz odwracać wzrok, tym gorzej ci idzie. I jak tu się skupić?

Eryk uniemożliwiał mi sklecenie nawet byle jakiej riposty.

Moja koleżanka Agata miała z góry przygotowaną odpowiedź niemal na każdą okazję. Była zdania, że nie da się tłamsić wulgarnymi i chamskimi tekstami, które zwykle zaczynały się od słów „Znowu masz okres czy co?" i odpowiadała równie wulgarnie: „A tobie znowu nie stanął?". Często rzucała też „Spadaj na drzewo dokończyć ewolucję" albo „Jesteś jak słoik po ogórkach: pusty, zakręcony i śmierdzisz" – te ostatnie były z rodzaju tych lżejszych.

Cóż, Eryk nie śmierdział nawet po joggingu, a nie chciałam mu rzucać w twarz, że gdyby spadł z poziomu swojego ego na poziom swojego IQ, toby się zabił. Żadna z ripost Agi, które przeleciały mi przez głowę i oślepły od jego nagiej klaty w ułamku sekundy, jaki miałam na reakcję, nie wydała się właściwa. Ani zabawna.

Po drugie, Eryk zachowywał się tak, jakby między nami na dachu nic nie zaszło. Może nie zaszło? Chciałam go sprowokować do jakiejś reakcji, a poza tym nie miałam pojęcia, skąd się biorą moje nienormalne reakcje na te jego dołeczki – na świecie są miliony ludzi z pieprzonymi dołeczkami, a ja sobie wybrałam akurat wyjątkowo wkurzający egzemplarz. A może chciałam coś sobie samej udowodnić? Jeremi mnie lubił, ale porzucił bez wyjaśnienia, Anatom mnie lubił, ale porzucił z wyjaśnieniem. Może lizanie po dołeczkach kogoś, kto ci się podoba, ale niemożebnie cię wkurza, było lepszym rozwiązaniem?

Siedziałam na wysokim stołku przy barze, gapiąc się w filiżankę z herbatą o aromacie irish cream, którą podsunęła mi Marta. Napar pachniał niebiańsko, ale ściśnięty żołądek nie pozwalał się nim rozkoszować. Przyszłam tu sobie posiedzieć, umalowana i ubrana do wyjścia ze znajomymi Giersza, żeby zebrać nieposłuszne myśli.

Jęknęłam. Czy ja przed sekundą przyznałam sama przed sobą, że Eryk mi się podoba? Ale... dlaczego? Bo był niedostępny? Bo był nieszczęśliwy jak ja? Bo jak ja został porzucony przez drugą połówkę? Bo czułam do niego przyciąganie z niewiadomej przyczyny i choćbym rozkminiała to przez kwartał, nie uzyskam satysfakcjonujących odpowiedzi?

Po trzecie...

– Posiedzieć z tobą? – Radosny głos Pauli wyrwał mnie z dziwnych i wyjątkowo sprzecznych myśli.

Usiadła obok mnie na stołku.

– Cieszę się, że między tobą a Erykiem jest już lepiej. – No cóż, jak zwał, tak zwał. – To dobry chłopak, cudowny syn, świetny facet. – Uśmiechnęła się, a ja odkryłam, że w lewym policzku ma maleńki dołeczek. Że też wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi. Może Portobello to było jakieś zagłębie nosicieli dołeczków? Może to było zaraźliwe?

Detox Love Story | 16+ | WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz