Czasami wystarczy, że... Stiles/Parrish cz. 5 ostatnia

294 23 5
                                    

Błędy przejrzane pobieżnie.

 Nie mam na nic czasu ostatnio. I przez najbliższe dwa tygodnie wcale nie będzie lepiej :/

To miał być OS jakim więc cudem znowu zrobiło mi się z niego pięcioczęściowe opowiadanie?


***

Powiedzenie, że John nie był zachwycony ich związkiem, to niedopowiedzenie dekady. Jednak Stiles nie zamierzał prosić go o pozwolenie ani o błogosławieństwo. W końcu nie planował zaciągać Parrisha do Vegas na szybki, bezproblemowy ślub. Spotykali się dopiero trzy tygodnie, podczas których spędzali ze sobą sporo czasu. Stilinski poza nauką i ogarnianiem domu nie miał właściwie nic do roboty. Kilka razy gadał z Isaackiem, ale starał się, jak tylko mógł, żeby rozmowa nie dotyczyła Scotta i jego stada.

— Zaspałem! — warknął, wpatrując się w czarny ekran swojego smartphona. Dlaczego do cholery nie podłączył go do ładowarki?

Zapomniał, bo tak zestresował się tym, że po raz pierwszy miał nocować u Parrisha. I tak jak przewidywał, mężczyzna nie miał na myśli kanapy. Niby nie poszli na całość, ale ręce Joradana nawet na chwilę nie opuszczały jego ciała. Stilesowi to odpowiadało, bo sam lubił być blisko, a teraz przynajmniej nie miał wrażenia, że się narzucał.

— Podrzuciłbym cię, ale wtedy na bank spóźnię się na posterunek — powiedział Parrish, wyłączając własny budzik, który postawił ich na nogi.

— Nie, tylko tego brakowało, żeby mój staruszek dostrzegł w tym mój zły wpływ — mruknął sarkastycznie. Wciąż trochę kłuło go to jak bardzo spieprzyła się jego relacja z ojcem. Praktycznie przestali ze sobą rozmawiać i jedynie czasem mijali się w domu, jakby obaj byli w nim gośćmi.

— Umiesz prowadzić motocykl?

— Yhm, powiedzmy — odparł, spoglądając z ciekawością na ubierającego się Parrisha. Taki przyjemny widok z rana naprawdę poprawiał humor.

— A tak dokładniej? Chodziłeś na kurs, czy ktoś cię uczył?

— Żartujesz? — prychnął — Wiesz, ile liczą sobie instruktorzy? Pięćdziesiąt dolców za godzinę! Nie wiem kogo na to stać, ale nasz skromny, domowy budżet nie udźwignąłby czegoś takiego. — przyznał bez wstydu, bo Jordan doskonale znał jego sytuację finansową. — Umiem jeździć, bo ojciec uczył mnie na maszynach stojących na policyjnym parkingu.

— Poważnie?

— Hm, właściwie to ojciec jedynie pozwalał Tarze mnie uczyć w wolnym czasie — uściślił — On przyglądał się z bezpiecznej odległości.

— I jak ci szło?

— Żadna z tych maszyn nie nosiła trwałych śladów mojego użytkowania — oznajmił dumnie — A pytasz z jakiegoś konkretnego powodu, czy...?

— W garażu stoi stary Harley Davidson... mogę ci go pożyczyć na czas remontu Jeepa.

— Tylko zastanawiasz się, czy twój motocykl to przetrwa. Spoko, rozumiem. Dam sobie radę. Najwyżej pójdę na drugą lekcję, nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz.

— Masz — Parrish wcisnął mu do ręki kluczyki, jakby w ogóle nie usłyszał tego, co Stiles powiedział — Chociaż na dzisiaj. Moja wina, że zaspałeś — dodał sugestywnym tonem.

— Z tym nie będę się kłócił. Tylko dzisiaj, serio. — niepewnie spoglądał od kluczyków do grzebiącego w szafie Jordana — Chyba trochę się boje, że ktoś go ukradnie albo zarysuje...

One Shot Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz