Podchody cz.2

1.3K 112 16
                                    

Błędy NIESPRAWDZONE


***

Po wiewiórce przyszła kolej na różnego rodzaju mniejsze lub większe ptaki. Różne kaczki, jedną czaplę, młodego indyka  i parę gągołów. O zgrozo Stiles znalazł też na własnych schodach nawet cholernego pawia i to wreszcie przyciągnęło uwagę szeryfa. Problem w tym, że ojciec też nie bardzo wiedział kto mógł wycinać im takie numery i jaki miał w tym cel. Całe to przedsięwzięcie wydawało się zbyt pracochłonne jak na szkolnych dowcipnisiów. Oni znudziliby się już po kilku dniach. Nie wydawało mu się żeby, to było skierowane do Johna... no bo na litość boską mieszkali w małym miasteczku, gdzie przestępczość była znikoma. Najczęściej aresztowano za zakłócanie ciszy nocnej albo wandalizm. Jakoś nie mieściło mu się w głowie, że któryś z aresztowanych miał aż taki żal do jego ojca, by zasypywać ich martwymi zwierzętami.  

- Może to jakaś stara sprawa? - zasugerował ojcu - Nie przymknąłeś jakiegoś kłusownika albo... bo ja wiem psychopaty, który lubił bawić się z martwymi zwierzętami?

- Kilku miejscowych faktycznie rozstawiało sidła, ale sprawy rozwiązały się polubownie. Oni zaprzestali polowań, a ja zapominałem o tych incydentach. To nasi bliżsi lub dalsi sąsiedzi Stiles. Codziennie mijamy ich na ulicach. 

- To ja już nie wiem, tato. - jęknął - Naprawdę mam tego dosyć. Za każdym razem jak patrze na nasz ogródek, to robi mi się niedobrze od samej świadomości, że prawie cały zamienił się w cmentarz.

- Trzeba było pozwolić mi upiec tego dzikiego indyka... byłoby o jednego mniej do pochówku.

- Barbarzyńca - fuknął Stiles zaplatając ręce na piersi 


***

Pewien bardzo zadowolony z siebie wilk, niósł w zębach upolowanego chwilę wcześniej zająca. Był już prawie na miejscu, rozejrzał się nerwowo na około czy aby na pewno żaden z sąsiadów chłopaka go nie zauważy. Jeszcze nigdy nie był tu tak późno. O wpół do szóstej rano część mieszkańców Beacon Hills już nie spała. Ludzie wyjeżdżali do pracy, szli na poranne zakupy lub krzątali się koło domów. Dlatego musiał być wyjątkowo ostrożny.  Nie chciał zostać przyłapany. 

Zakradł się od strony garażu i zwinne wskoczył na kosz ustawiony tuż przy ogrodzeniu, a sekundę później miękko wylądował pod drugiej stronie na trawniku. Chwilę nasłuchiwał, a gdy upewnił się, że ani Stiles ani jego ojciec nie znajdują się w pobliżu drzwi. Wszedł na niewielką werandę i ułożył ciało zająca na wycieraczce. Otarł się pyskiem o futrynę i tak dla pewności obsikał jeszcze rosnące w donicach dragony. Ten teren był jego i każdy w pobliżu musiał zostać o tym poinformowany. 

*

Powrót do domu zajął mu mniej niż pół godziny i miał nadzieję, że tym razem nie natknie się na matkę od razu po otwarciu frotowych drzwi. Rozważał wejście oknem, ale znając jego szczęście Laura lub Cora znowu by go na tym nakryły. Oczywiście, że obie wiedziały już o jego małych wyprawach. Raz Laura nawet próbowała za nim iść, ale udało mu się ją przekupić. Przez co został na kilka dni pozbawiony samochodu.

Przemienił się na samym skraju lasu, tam gdzie wcześniej zostawił swoje spodnie od piżamy. Z małym ociąganiem ruszył w stronę domu. Wiedział, że ktoś już był w kuchni i nadal kręci się po parterze. Najciszej jak potrafił nacisnął klamkę i otworzył drzwi. W myślach dziękując, że ojciec niedawno naoliwił zawiasy. 

- Witaj mój ulubiony siostrzeńcze! - Miał ochotę rozbeczeć się jak dwulatek, albo zastosować odwrót taktyczny i uciec przed tym popaprańcem z powrotem do lasu. Zamiast tego zbił usta w wąską kreskę i zmrużył oczy. 

- Jestem twoim jedynym siostrzeńcem. 

- I to twoja największa zaleta. Nie masz konkurencji do tego jakże zaszczytnego tytułu! - Klasnął w dłonie i zaśmiał się z własnego żartu. Cóż, Dereka jakoś, to nie rozbawiło. 

- Co ty tutaj tak właściwie robisz? - zapytał

- Wpadłem na kilka dni. Nie cieszysz się, że widzisz wuja? 

- Peter, ustaliliśmy coś. Nie będę mówił wujku do faceta ledwie trzy lata starszego ode mnie.

- Bo to byłoby dla ciebie dziwne? - coś w tonie głosu starszego bardzo mu się nie podobało. 

- Yup.

- A to, że niemal codziennie od tygodni podrzucasz na ganek szeryfa martwe zwierzątka, to dla ciebie normalne zachowanie.

- Co... jak, skąd... ty? - jąkał się

- Cora chciała nowy telefon, a ja chciałem wiedzieć czy zapomniałeś już o Kate. - przyznał - Dokonaliśmy uczciwej wymiany. Smartphone za garść informacji. - zacmokał jakby z obrzydzeniem - Nie wiedziałem tylko, że gustujesz w tak... hm... dojrzałych? - Derek warknął, a Peter od razu uniósł ręce w obronnym geście - Luz, blues Derusiu... Ja wszystko rozumiem! Mundur jest sexy, a kajdanki przydatne. 

- Błagam powiedz, że tylko się wydurniasz? - poprosił cicho młodszy Hale - Nie sądzisz chyba, że podrywam szeryfa Stilinskiego? 

- A nie?

- On ma syna, kretynie.

- O! W takim razie przepraszam... wolisz młodszych niż starszych - mruknął w zamyśleniu jakby cały czas coś analizował - Ile ten dzieciak ma lat? Jak go ostatnio widziałem na posterunku wyglądał jak piętnastolatek. 

- Osiemnaście. - syknął przez zęby - I co ty właściwie robiłeś na posterunku? - zapytał, gdy w końcu dotarł do niego cały sens wypowiedzi, wujka od siedmiu boleści. 

- Nic takiego...

- Peter. 

- Możliwe, że miałem pewien niezbyt przyjemny incydent z agentem McCallem.

- W związku z...? 

- Nachodzeniem jego żony - Derek przymknął powieki i potarł palcami nasadę nosa. Jeśli kiedykolwiek jego matka będzie chciała oddać status, to niech wybierze sobie na następczynie Laurę albo Corę. On z całą pewnością się do tego nie nadawał. Na miejscu Tali już dawno brakłoby mu cierpliwości. Prawdopodobnie zamknąłby Petera w piwnicy i całkowicie przypadkowo zgubił do niej kulsz...

- Brak mi słów. Czy ty wiesz, że facet jest teraz szychą w FBI? 

- Ale skąd mogłem wiedzieć, że nagle się pojawi skoro od miesięcy byli w separacji i wszyscy w miasteczku gadają o rozwodzie i tym, że on zdążył znaleźć sobie nową pannę?

- Może dlatego, że tydzień temu były urodziny jego syna?

- A ty niby skąd to wiesz?

- Bo syn Melissy McCall, to najlepszy przyjaciel Stilesa?

- Kogo?!

- Jego przyszłego męża, a mojego zięcia - odezwała się ze schodów Talia. Ziewnęła i zmierzyła ich poirytowanym spojrzeniem - Musicie tak hałasować od bladego świtu.


***

Stilinski mając dosyć znajdowania kolejnych zwłok wokół własnego domu, poprosił Danny'ego o zamontowanie trzech kamer w ogrodzie. Rozstawili je w tych punktach w których najczęściej ktoś podrzucał martwe zwierzęta. Pozostało mu tylko zaczekać.

 Wychodząc rano z domu potknął się o zająca z zakrwawionym futerkiem, leżącego na wycieraczce. Miał ochotę coś roztrzaskać. Najlepiej nos tego psychopatycznego mordercy.  Jednak, żeby to zrobić najpierw musiał się dowiedzieć kto u licha tak z niego nieładnie kpił. Zrzucił nagranie z kamery na swojego laptopa i obgryzając  z nerwów paznokcie, nacisnął play

Stiles spodziewał się znaleźć na filmie wszystko tylko nie, to co się tam znajdowało. A mianowicie: wielki, czarny wilk. 

- Co do diabła? - sapnął przerażony

One Shot Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz