Izusu mogłaby przysiąc, że niedawno znajdowała się w zupełnie innym miejscu niż teraz. Sięgnęła pamięcią do ostatnich wspomnień, ale ułożona na poduszce głowa rozbolała jeszcze bardziej. Westchnęła, rozglądając się po pomieszczeniu. Jej wzrok powędrował w stronę rozchylonych okien, przez które wpadał ciepły, letni wiatr. Aż się zapowietrzyła, gdy za szybą ujrzała pięć wyrzeźbionych w skale głów Hokage.
Jak znalazła się w Wiosce Liścia? Czemu leżała w szpitalu? Czy stoczyła jakąś walkę? Nie... To niemożliwe. Nie odniosła żadnych obrażeń, a przeczucie podpowiadało, że w ogóle nie powinna się tu znaleźć. Co się zatem stało?
Podniosła się do siadu i w tym momencie drzwi od sali rozsunęły się, a w progu stanął Ahito. Z odmalowaną ulgą na twarzy doskoczył do jej łóżka i rzucił się Izusu na szyję. Mamrotał, że wszyscy bardzo się martwili i z niecierpliwością czekali na jej powrót do zdrowia. Wspomniał coś o misji i o tym, że Hokage była z niej bardzo dumna.
Izusu nic nie rozumiała z tego potoku słów. Odsunęła brata od siebie i przyłożyła dłoń do czoła. Nadal miała dziury w pamięci, a wszystkie te informacje sprawiły, że poczuła się jeszcze bardziej skołowana.
Spojrzała mu w miodowe oczy. Widok znikającego w nich strachu coś jej przypomniał. Głowa znów rozbolała, ale w umyśle mignęło kilka obrazów. Natychmiast zapytała:
– Co z wojną? Wszyscy cali? Co się wydarzyło? – Złapała Ahito za ramiona i lekko nim potrząsnęła. – Powiedz mi!
– Jaką wojną? O czym ty mówisz?
Zamrugała dwa razy, wstrzymując powietrze w płucach.
Czy on sobie z niej żartował?
– Ahito, proszę, nie udawaj – powiedziała już nieco spokojniej. – Gdzie jest Kakashi, Tsunade, Naruto? Wszystko z nimi dobrze?
Ahito patrzył na nią jak na kompletną wariatkę. Nie odpowiedział na żadne z zadanych pytań, co więcej przyłożył palce do jej policzka, jakby sprawdzając, czy miała gorączkę.
Izusu strzepnęła jego dłoń i zerwała się z łóżka. W kilku susach dobiegła do drzwi, odprowadzana przez zmartwiony wzrok brata. Wypadła na korytarz, intuicyjnie skręcając w prawo, lecz po trzech krokach stanęła jak wryta.
– Kakashi!
Opierał się plecami o ścianę, w jednej ręce ściskając otwartą książkę. Gdy zobaczył Izusu, schował przedmiot do kieszeni spodni i uśmiechnął się ciepło. Podszedł bliżej, otwierając usta, aby coś powiedzieć, gdy Uchiha zasypała go lawiną pytań:
– Co się stało? Nic nie pamiętam... Jak zakończyła się wojna? Pokonaliście Madarę?
– Ćśś. – Kakashi położył kciuk na jej ustach, dłonią ujmując policzek.
Izusu poczuła szarpnięcie w okolicach klatki piersiowej. Niemal poczerwieniała pod wpływem nagłego dotyku oraz bliskości jaką dzielili.
Co się z nią działo, do cholery?
– Nie było żadnej wojny, coś musiało ci się przyśnić – powiedział Kakashi, przejeżdżając palcem po jej suchych wargach, na co Izusu mimowolnie rozchyliła usta. Widziała jego uśmiech przebijający się przez cienki materiał maski. Po chwili zabrał rękę i pochylił się nad nią tak, że prawie stykali się nosami. – Martwiliśmy się o ciebie...
Nagle zrobiło jej się nieprawdopodobnie gorąco. Napięła wszystkie mięśnie i... Zaraz, skąd wzięła się ściana za jej plecami?
– ...a ja w szczególności – dodał Hatake.
CZYTASZ
Tropicielka || Izusu Uchiha
FanficDruga część fanfiction Sharingan. Izusu zawsze wybierała to, co powinna, a nie to, czego pragnęła. Wiedziona silnym poczuciem obowiązku poświęciła wszystko, aby stawić czoła nowym wyzwaniom. Akatsuki zrobiło pierwszy krok. Wkrótce cały świat shinobi...