Rozdział 20

3.8K 228 5
                                    

Nie mogę uwierzyć, że Justin tak po prostu mnie skreślił. Nie starał się nawet wytłumaczyć. Z resztą co tu jest do tłumaczenia? Chcę o nim jak najszybciej zapomnieć. Wiem, że to nie będzie zbyt łatwe, ale zawsze można spróbować. Tak, na pewno, Chloe. Biorąc pod uwagę to, że tchórzysz nawet przy Jasperze. Właśnie. Jasper. Kolejny zadufany w sobie idiota. Jak można uderzyć dziewczynę i nazwać ją dziwką, kiedy nie chciała się z tobą pieprzyć? Hipokryta. Kazał mi się wynosić. Doskonale wie, że nie jestem bezpieczna. Nadal ściga mnie jakiś gang czy cokolwiek innego. Nawet nie wiem jak mam nazwać ludzi, którzy chcą mnie dopaść. Zrobią wszystko, żeby mnie zranić. Bardzo dziękuję za takie życie. Czym na nie sobie zasłużyłam? Ciskam po kolei wszystkie ubrania do swojej walizki. Pora zacząć nowy rozdział i polegać sama na sobie. Za bardzo przejechałam się na chłopakach. Najpierw Justin, potem Kevin, a na samym końcu Jasper. Nie staram się zakryć widocznego siniaka na policzku. Niech wszyscy to widzą. Biorę do ręki telefon i dzwonię do jedynej osoby, na którą nie jestem zła. Jeszcze.

- Halo? Mamo? - mówię do telefonu.

Po moich policzkach spływają nadal strumienie łez. Nie chcę odchodzić. Chcę zostać. Z nim. Cholernie boli mnie to, że nic dla niego nie znaczyłam. Dlaczego mi to robi? W szpitalu, kiedy się obudził wszystko było proste. On miał wyzdrowieć i wrócić ze mną cały do domu. Nasza znajomość potoczyłaby się inaczej. Może bylibyśmy nawet w związku. Pokręconym, emocjonalnym związku, ale jednak.

- Chloe, córeczko! Wszystko dobrze? Co się dzieje? - trajkocze od razu zmartwionym głosem.

Biorę głęboki wdech. Muszę się komuś wygadać. Normalnie nie obarczałabym swoimi relacjami z chłopakami mamy, ale nie będę funkcjonować jeśli komuś tego nie opowiem.

- Ja.. Wszystko zaczęło się od Kevina, mamo. Naprawdę mu ufałam, wiesz? Okazało się, że to on mnie gdzieś wywiózł. Justin, on jest bardziej skomplikowany. Sama już nie wiem czego ode mnie oczekuje i czy w ogóle coś dla niego znaczę. A do tego wszystkiego jeszcze doszedł Jasper. Ten, który uwolnił mnie z tego bagna, w którym wylądowałam. Ale teraz już wiem, że jemu też nie mogę ufać. Do tego wszystkiego Justina karze mi się wynosić z domu. Nienawidzi mnie - chlipię.

Nie mogę uwierzyć, że wszystko opowiedziałam mamie. Przez minutę nie słyszę nic oprócz ciszy po drugiej stronie słuchawki.

- Oh, skarbie. Faceci potrafią być naprawdę skomplikowani. Co do Justina to hm... Wydaję mi się, że powinnaś dać mu więcej czasu i przestrzeni. Jestem pewna, że coś dla niego znaczysz, ale po tej kłótni, którą odbyliście, musi być sam. Może będzie lepiej jeśli na razie zamieszkasz sama. Niedaleko Justina. Nie możesz wracać jeszcze do nas. Tutaj jest zbyt niebezpiecznie. Tęsknię za tobą, Chloe. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć i gdy tylko chcesz dzwoń, dobrze? Nie ważne o jakiej porze - mówi.

Wiem, że z trudem powstrzymuje łzy podczas tej rozmowy. Niestety, muszę już kończyć.

- Kocham cię, mamo - kończę rozmowę.

Słyszę jeszcze cichą odpowiedź mamy o tej samej treści. Minutę później dostaję adres mojego nowego miejsca zamieszkania oraz informację o tym, że na miejscu zastanę jakąś dziewczynę o imieniu Spencer. Tata napisał, że można jej ufać, ponieważ również zna ją bardzo długo. Nie pozostaje mi nic innego niż mu zaufać. Kiedy kończę pakowanie, ścieram łzy ze swoich policzków. Jednak niewiele to daje. Nadal wyglądam jak bóbr. Schodzę po schodach. Widzę Justina, rozmawiającego przez telefon. Rzuca nim o ścianę, na co się wzdrygam. Unosi wzrok na mnie. Przez moment, kiedy nasze spojrzenia się krzyżują, mogę zauważyć jak bardzo jest przygnębiony. Jednak szybko to maskuje swoim zaciętym wyrazem twarzy.

- Spakowałaś się już? Ile można - wywraca na mnie oczami.

Doskonale widzę, że gra. Do tego przede mną. Udaje dupka, który ma na wszystko wyjebane. Był taki zanim poznałam go bardziej. Nie mogę w tej chwili zdobyć się na wypowiedzenie choćby jednego słowa.

- Świetnie - mówi, kiedy nie doczekuje się ode mnie odpowiedzi. - W końcu od ciebie się uwolnię. Powodzenia, Chloe, mam nadzieję, że przydzielą ci kolejnego faceta do obrony, a ty znowu będziesz go uwodzić, tak samo jak mnie

Słysząc te wszystkie słowa wpadam w złość. Nie będę więcej wysłuchiwać tych bzdur. Do niczego go nie zmuszałam. Sam dotykał mnie w niestosowny sposób od samego początku, kiedy znalazłam się w tym cholernym domu.

- Żegnaj, Justin - szepczę, wychodząc z domu.

Jestem pewna, że mimo iż powiedziałam to bardzo cicho doskonale mnie zrozumiał. Wsiadam do auta. Ruszam do mojego nowego domu. Nie myślę o niczym. Jedyne co we mnie teraz się znajduje to pustka. W dodatku po kimś, z kim miało mnie nic nie łączyć.

***

Wchodzę do domku, który znajduje się przy lesie. Faktycznie to miejsce jest bardzo ukryte. Pewnie nikt nawet nie wie o jego istnieniu, pomijając mojego ojca i dziewczynę, która ma być w środku. Moim oczom ukazuje się urządzone staroświecko wnętrze. Mimo wszystko od razu bardzo mi się podoba.

- Widzę, że już jesteś, Chloe - słyszę dziewczęcy głos.

Spencer schodzi na dół i posyła mi szczery, współczujący uśmiech. Podchodzi do mnie. Bez zbędnych wstępów do znajomości mocno mnie przytula. Jestem bardzo zaskoczona tym gestem. Dawno nie czułam takiego przyjacielskiego dotyku.

- Ty pewnie jesteś Spencer - stwierdzam, oddając jej uścisk.

- Tak, słyszałam o wszystkim co się stało. Wiesz co? Cholernie cię podziwiam. Nie wiem co bym zrobiła z tymi wszystkimi palantami, których spotkałaś na swojej drodze. Do tego jeszcze dochodzą jeszcze te pościgi, porwania i wypadki. Jesteś silną dziewczyną, tak samo jak ja. Na pewno się dogadamy. Słyszałam, że nie będziesz tu mieszkać długo - mówi Spencer.

Kiwam głową. Pewnie mój tato powiedział jej, że zostanę tu tyle, ile będę chciała. Innymi słowy tyle, ile zajmie Justinowi czasu, aby tu przyjść. Jeśli w ogóle to przyjedzie. Nie chcę żeby się przede mną płaszczył.

- Potrzebujesz rozrywki - Spencer marszczy brwi. Chwyta moją dłoń i prowadzi mnie do piwnicy. - Nie będę ci przeszkadzać, zrelaksuj się i wyjdź kiedy będziesz miała ochotę. Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebować będę na piętrze

Spencer zostawia mnie samą sobie. Na środku pomieszczenia znajduje się jacuzzi. Oh. Może faktycznie tego mi trzeba. Rozbieram się do naga. W końcu i tak będę tutaj sama. Wchodzę do jacuzzi, w którym jest już ciepła woda. Mimowolnie się relaksuję. Spencer to urocza dziewczyna. Cieszę się, że trafiłam na nią, a nie na kolejnego palanta, który zacząłby mnie podrywać i ciągnąć do łożka. W duchu dziękuję swojemu ojcu za tę decyzję. Przymykam powieki. Moje myśli od razu nawiedza Justin, a ja z trudem powstrzymuje się od kolejnej fali płaczu. Jeden fakt mnie pociesza. Jutro nie może być gorzej.

illegal love » bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz